„Wystawy to ona nie wygra” - mówi o swojej najlepszej krowie holenderski hodowca, który do obsługi 400 krów potrzebuje tylko jednego pracownika, płaci mu 30 euro za godzinę. A na weterynarza wydaje rocznie 35 euro za sztukę. Oto jak uefektywnił swoją produkcję mleka.
Obecnie w Holandii 20% krów to mieszańce. Wszyscy ci, którzy zdecydowali się na krzyżowanie, sami chcieli coś zmienić w hodowli. Nikt nie promuje tego typu rozwiązań. Wiele osób jest sceptycznie nastawionych do krzyżowania krów mlecznych. Pytanie: dlaczego? - Według mnie powodem jest to, że hodowla wygenerowała wiele firm, które obsługują farmy, a one zarobiłyby mniej. Na przykład inseminatorzy sprzedawaliby mniej nasienia, weterynarze mieliby mniej pracy, a łatwiejsza obsługa stada opróżniłaby kieszenie wielu firm zewnętrznych, za to pieniądze zostałyby w kieszeni rolnika - mówi Henk Schoonvelde, właściciel stada krów mlecznych z Koekange w Holandii.
Głównym odbiorcą mleka z obory holenderskiego producenta jest Campina. Surowiec jest przetwarzany na mleko modyfikowane i eksportowany na rynek wschodni, zwłaszcza do Chin. Zasadniczym problemem farmera jest zbyt mała kwota mleczna. Aby ją powiększyć, kupuje od innych, dlatego cieszy się, że zostaną zniesione. Henk Schoonvelde prowadzi rodzinną farmę bydła, która istnieje od XVI wieku. - Mój dziadek hodował 10 krów na 10 ha ziemi, ja mam obecnie 400 sztuk, z czego 220 to krowy mleczne, a 180 to młodzież - mówi holenderski hodowca. W przeszłości region, w którym znajduje się farma, był znany z hodowli bydła mlecznego. Dziadek Henka zbił fortunę na eksporcie fryzyjskich buhajów do Anglii i Francji. Wszystko zmieniło się w latach 70-tych, gdy polscy naukowcy wykonali badania różnych ras bydła mlecznego, chcąc porównać je zarówno pod względem produkcyjnym, jak i zdrowotnym.
W efekcie tych badań rasa fryzyjska wykazała się najgorszymi parametrami produkcyjnymi. Jej hodowla stała się nieopłacalna, musiał coś zmienić. Jako pierwszy w Holandii rozpoczął krzyżowanie międzyrasowe krów z rasą holsztyńską. Holsztyno-fryzy były używane w produkcji przez 25 lat. Jednakże z roku na rok zarządzanie stadem stawało się coraz bardziej skomplikowane. A główną zasadą prowadzenia biznesu przez Henka było wykonywanie większości prac w gospodarstwie przez jedną osobę. - Dlatego 10 lat temu zdecydowałem się, wraz z ojcem, na krzyżowanie HF-ów z innymi rasami. Jeśli chce się krzyżować bydło, trzeba mieć dobry plan na kilka lat do przodu i używać do tego celu najlepszych ras. Jeśli coś jest dla ciebie ważne, musisz to poznać, zanim zaczniesz, musisz znać słabe i mocne strony każdej rasy. Zanim zaczęliśmy, szukaliśmy odpowiednich ras w całej Europie.
Następnie polecieliśmy do Stanów Zjednoczonych, tam, w Kalifornii, trafiliśmy na krzyżówki z rasą czerwoną norweską - opowiada Henk Schoonvelde. - Zdecydowaliśmy się na krzyżowanie trzyrasowe HF, Simentale i NRF. Na bardziej delikatne krowy HF używaliśmy nasienia rasy simentalskiej, a na krowy większe - NRF. Rotujemy krzyżowanie tych trzech ras. A w każdym następnym pokoleniu zauważam progres pozytywnych cech w wyniku działania heterozji - tłumaczy farmer. To, czy krowa jest mieszańcem, czy też nie najlepiej widać, patrząc na jej tył i nogi. HF x Simentale x NRF mają większy zad i grubsze, silniejsze nogi niż czyste HF-y. Jeśli chcemy, by krowa miała silne nogi, należy dać więcej z buhaja rasy norweskiej, jeśli ma dawać więcej mleka, trzeba więcej procent dać z innej rasy. - Rozpoczęliśmy krzyżowanie, ponieważ chcieliśmy mieć silniejsze i zdrowsze krowy. Zaczęliśmy 6 lat temu. Szukaliśmy krów o lepszych właściwościach, także w produkcji mleka. Początkowo postawiliśmy na rasę szwedzką, dopiero później pokazano nam rasę norweską i to ona nas przekonała, bo miała najlepsze właściwości - mówi Lares Winters, hodowca z Willensoord, posiadający 160 sztuk, z czego 25% to krzyżówki.
Według Holendrów krowy w przeszłości były bardzo chude, przez co bardziej narażone na choroby metaboliczne. Krowy, które mają wysoką produktywność, są bardzo zestresowane, więc jeśli chce się mieć wydajność, należy zadbać przede wszystkim o ich zdrowie. W tej chwili są lepiej umięśnione i bardziej odporne, ponieważ tłuszcz zabija wszystko, co wywołuje choroby. - Obecnie nie mamy problemu z ketozą i przemieszczeniem trawieńca. Osobiście uważam, że bydło rasy HF jest maszyną do produkcji mleka, poświęcając na ten cel własny organizm i zdrowie - tłumaczy Henk Schoonvelde - Zależy mi na zdrowiu, ale nie chcę stosować antybiotyków, aby móc wyeliminować je z mleka - to poprawi mój wizerunek - dodaje. Pomimo tego, że ów hodowca nie szczepi krów, wydaje na weterynarza jedyne 35 euro rocznie za sztukę. Obsługi weterynaryjnej potrzebuje jedynie przy zasuszaniu.
Norwegia rzadko kojarzona jest z rolnictwem. Kraj, w którym tylko 3 % powierzchni to użytki rolne, gdzie panują ciężkie warunki klimatyczne, a okres wegetacji jest bardzo krótki, rozwinął mimo to bardzo efektywną hodowlę. Może się wykazać rezultatami na światowym poziomie, zwłaszcza w dziedzinie genetyki. - Norweskie bydło (NRF) jest rasą mało w Polsce znaną, jednak wierzymy, że norweskie doświadczenia można z powodzeniem wykorzystać w zarządzaniu stadami bydła mlecznego w Polsce - mówi Aleksandra Buczkowska z Działu Handlowego Ambasady Królestwa Norwegii. - Norweskie buhaje są od wielu lat wykorzystywane do poprawiania płodności i zdrowotności krów mlecznych w Irlandii, Holandii, Wlk. Brytanii, USA, Kanadzie, we Włoszech i w Izraelu. Norweska genetyka od ponad 30-tu lat udoskonala NRF pod kątem progresji takich cech jak: zdrowie, płodność, łatwość wycieleń, przy jednoczesnej poprawie mleczności i cech użytkowych. Dzięki swojej użytkowości krzyżówki NRF okazują się bardzo opłacalne w towarowych gospodarstwach mlecznych. Badania przeprowadzone na krzyżówkach NRF z HF na wymienionych rynkach, dają bardzo dobre wyniki, które potwierdzają tez polskie wyniki oceny NRF (wysoka wydajność, płodność, krótki okres międzywycieleniowy) - tłumaczy.
Rasa norweska sprawdza się zwłaszcza przy kryciu jałówek, ponieważ krowy łatwej się cielą, ze względu na to, że NRF są mniejsze. - Chcę, aby moje krowy były równej, średniej wielkości, ponieważ zużywają mniej paszy. Nie ma korelacji między wielkością osobnika a produkcją mleka. Nie komplikuję krzyżowania, wybieram trzy byki z danej rasy. Jeden podnoszący produkcję mleka, drugi, który ma wszystkie cechy na średnim poziomie i trzeci o dobrych walorach zdrowotnych. W zależności od potrzeb kryję odpowiednim buhajem - opowiada Henk - Nie wszystko jest jednak idealne. Problemem krzyżowania jest to, że mieszańce nie mają swoich ksiąg stadnych - żali się. Mieszańce z NRF nie są tak ładne jak klasyczne HF-y, dlatego na wystawie bydła niewiele osób w ogóle zwróciłoby na nie uwagę. - Na podstawie badań przeprowadzonych na populacji 10 000 mieszańców dowiedziono, że krzyżowanie naprzemienne HF z NRF daje hodowcy większy zysk. Mieszańce po NRF dają taki sam przychód ze sprzedaży mleka, ale niższe koszty produkcji (wyższa płodność, mniej chorób, łatwiejsze wycielenia, większa długowieczność i lepsza budowa nóg i racic), a w rezultacie wyższy dochód netto z litra mleka. Doświadczenia polowe dowiodły, że dochód netto z litra mleka był o 15-20 procent wyższy, niż w przypadku czystych holsztynów - tłumaczy pracownik ambasady. W Holandii cena za jeden litr mleka wynosi 50 eurocentów, czyli około 2 zł za litr. Koszty, jakie ponosi Henk, to 25 eurocentów. Ma więc 100% zysku z produkcji mleka. - W chwili obecnej nie potrzebuję dopłat unijnych, aby moja produkcja była opłacalna - podkreśla.
Ksenia Pięta