Mięso kapłonów jest wykwintne, aromatyczne i smaczne. Poszukiwane jest m.in. w Niemczech i Francji. Bardzo dużo spożywają go Chińczycy. Coraz więcej rolników myśli o tym, by zrobić na tym biznes.
Józef Kaczmarek gospodaruje w Ustkowiu k. Benic (gm. Krotoszyn). Zadzwonił do naszej redakcji z zapytaniem o możliwości przeprowadzania kastrowania kogutów. - Interesuje mnie chów ekologiczny. W Polsce powstają już takie fermy. Małe kogutki są kastrowane i sprzedawane w ekologicznych sklepach. Podobno taki wykastrowany i utuczony kogut kosztuje we Francji 500 zł. To jest delikatne mięso. Chciałbym wiedzieć, w jaki sposób się kastruje koguty, czy można ten zabieg robić w domu? Kiedyś każda gospodyni potrafiła wykastrować koguta, a dzisiaj jest problem nawet z weterynarzami. Ci, co to umieli, pomarli, a ci młodzi nie biorą się za to. Takie czasy nastały, że każdy woli iść kupić kurczaka, ale z drugiej strony wraca się przecież do natury. Chciałem to wiedzieć dla siebie. Jakby to było dochodowe, może też bym się tym dodatkowo zajął - przyznał gospodarz.
Dotarliśmy do kilku weterynarzy, którzy zajmują się kastrowaniem kogutów. - Jest zainteresowanie, jeżdżę po Polsce i wykonuję takie zabiegi - mówi lek. weterynarii Wojciech Kowalczyk z Grójca pod Warszawą. Ile to kosztuje? - Wszystko zależy, kto i ile ma kogutów do wykastrowania. Od 7 do 25 zł - dodaje Kowalczyk. Przyznaje, że to zabieg niszowy. - Mało osób go wykonuje i wie, na czym to polega. Francuzi dużo o tym wiedzą, Polacy - nic. Mało kto jest zainteresowany jedzeniem takiego mięsa. Bardziej - odchowaniem tych kogutów i sprzedażą mięsa za granicę - mówi Wojciech Kowalczyk. On sam prowadzi również szkolenia z kastrowania. Taki kurs kosztuje ok. 1.500 zł. Kastruje się 6-8 tygodniowe kurczaki, które osiągną wagę 650-750 gramów. Wtedy ich śmiertelność jest najmniejsza. Koguty muszą być odpowiednio przygotowane - poddać je trzeba trwającej co najmniej 48 godzin głodówce. Im starsze i większe kurczaki, tym ta głodówka powinna być dłuższa. Dodatkowo koguty powinny pozostawać 12 godzin bez wody.
Wymagane jest też odpowiednie zaplecze do wykonania kastracji. Zabieg może być przeprowadzony wyłącznie przez lekarza weterynarii. Koguty muszą być poddane pełnej narkozie. U Agnieszki Kobos z Jodłowej (powiat dębicki, Tarnowskie) trzeba zapłacić 25 zł za pojedyncze sztuki, 15 zł - za masowe kastrowanie. - Ja się tym zajmuję od maja. Zdarzyły mi się już „masówki” - opowiada weterynarz. - Dużo osób dzwoni, bo mało który weterynarz zdeklarował się, że podejmie się czegoś takiego. Rekordowo wykastrowałam 220 kogutów w ciągu dnia, ale myślę, że jestem w stanie zrobić 300. Śmiertelność przy takich zabiegach wynosi od 5 do 15 %. Im lepiej te wszystkie warunki - wiek, waga i odpowiednie przygotowanie dietetyczne - są spełnione, tym ta śmiertelność jest niższa. - Zdarzało mi się kastrować ze śmiertelnością 2-3% - podkreśla Agnieszka Kobos. Jądra położone są wewnątrz jamy ciała, tuż pod kręgosłupem, przy dużych naczyniach krwionośnych. - Dlatego też kładziemy koguta w pełną narkozę. Kastruje się najczęściej z dwóch cięć - każde jądro wycinając z osobnej strony. Wycina się jedno jajko, przekręca się koguta na drugą stronę i wycina drugie - tłumaczy weterynarz z Jodłowej. - Mnie tego na studiach nie uczono, ponieważ w Polsce był przez długi czas zakaz kastrowania. Pojechałam na kurs, mam certyfikat. Na południu Polski nie znam żadnego weterynarza, który by się tym zajmował. W Polsce jest ich niewielu. Słyszałam o weterynarzach, którzy kastrują trzy kurczaki na godzinę. Trzy to można kastrować, jak rolnik ma dziesięć kogutów. Ale jak ktoś ma 1.000, to nie da się robić trzech na godzinę.
Jak rolnicy reagują na to, że kobieta zajmuje się kastrowaniem? - Przy kurczakach nie ma wielkiego zdziwienia. Natomiast spotykam się z komentarzami, jak jadę kastrować ogiera - przyznaje. - Dziś na przykład miałam okazję zszywać wiejskiego konia, który poszedł w pole i rozdarł sobie paskudnie nogę. Trudno było ludziom ściągnąć jakiegokolwiek weterynarza z okolicy. Śmiali się, że żaden facet z okolicy się nie podjął przyjechać, a ja przyjechałam. Zabieg nie wymaga męskiej siły. - I wcale nie jest jakiś skomplikowany. Skoro jestem w stanie wykastrować ogiera, to co mi tam taki kurczak! - śmieje się Agnieszka Kobos.
Anna Kopras-Fijołek
Horror