Śruta sojowa, ze względu na dużą zawartość białka, jest chętnie wykorzystywanym produktem do skarmiania bydła. Efektywność wykorzystania białka w organizmie krowy można zwiększyć poprzez różne formy chronienia.
W jaki sposób obniżyć koszty produkcji mleka? To pytanie zadaje sobie każdy rolnik hodujący bydło mleczne. W kwestiach żywieniowych przede wszystkim bierze się pod uwagę pokrycie potrzeb energetycznych zwierząt. Natomiast najdroższym składnikiem ich diety jest białko. Wśród ofert na rynku paszowym jest tzw. białko chronione, które nie ulega większościowemu rozkładowi w żwaczu. Przykładem takiego produktu jest SoyPass. W procesie produkcji tej paszy wykorzystywany jest cukier drzewny, który po zmieszaniu z soją wiąże część białka, blokując jego późniejszy rozkład w żwaczu. - Specyfika procesu produkcji gwarantuje ochronę białka na poziomie żwacza przy jednoczesnej wysokiej strawności na poziomie jelitowym - tłumaczy Wojciech Kosiński, specjalista ds. żywienia i organizacji produkcji bydła z Noack Polen. Ksyloza, która znajduje się w cukrze drzewnym, uzyskiwania jest z pulpy świerkowej i powoduje, że bakterie w żwaczu nie mogą rozłożyć białka. - Na dalszym etapie przewodu pokarmowego, w trawieńcu kwas solny powoduje, że chroniąca związki białkowe ksyloza jest niszczona. Dzięki temu w jelicie cienkim zadziałać może enzym, który rozbija białko na drobne frakcje i wchłonięte zostają aminokwasy - wyjaśnia Wojciech Kosiński.
W przypadku stosowania białka niechronionego, na przykład w poekstrakcyjnej śrucie rzepakowej, czy poekstrakcyjnej śrucie sojowej, 75% wchłanianego białka ulega rozkładowi w żwaczu. To niesie ze sobą określone konsekwencje. - Jego część jest wykorzystywana, a pozostała, w postaci amoniaku, trafia do wątroby.
Tam musi nastąpić detoksykacja, co ją obciąża. Poza tym, by organizm krowy mógł ten mocznik wydalić, potrzebuje energii. A więc zamiast na produkcję mleka, zwierzę wykorzystuje energię na oczyszczanie organizmu - informuje Wojciech Kosiński. Natomiast białko chronione ksylozą jest strawione, czyli trafia do jelita cienkiego aż w 90%. Dzięki temu podwyższa wydajność krów, pozwala na wdrożenie tańszego systemu skarmiania dużej ilości pasz objętościowych, poprawienie jakości białka oraz obniżenie ilości azotu w żwaczu i mocznika w mleku. Białko chronione SoyPass od maja ubiegłego roku w stadzie liczącym 325 krów stosuje Hodowla Zarodowa Zwierząt „Żołędnica” w powiecie rawickim. - Przede wszystkim zależy nam na długowieczności zwierząt, dlatego zdecydowaliśmy się na ten rodzaj paszy, który chroni wątrobę - mówi Grzegorz Martyn, główny hodowca w Hodowli Zarodowej Zwierząt „Żołędnica”. Przyznaje, że wiosną ubiegłego roku w gospodarstwie wprowadzono wiele nowości. - Zrobiliśmy małą rewolucję żywieniową. Chodzi o całe zarządzanie. Zmieniliśmy zootechnika, to też ma znaczący wpływ.
Może za następne pół roku będziemy mogli powiedzieć coś więcej, aczkolwiek żywienie z SoyPassem i w połączeniu z mocznikiem przynosi już teraz widoczne efekty - wyjaśnia Grzegorz Martyn. Dodaje, że pierwsze, co zauważył w stadzie, to stabilizacja produkcji. - Na udojach nie ma dużych wahań. Mleko cały czas systematycznie i minimalnie idzie w górę. Poza tym spadła ilość mocznika w mleku - tłumaczy Grzegorz Martyn. Stwierdza, że w sprzedaży ta pasza jest faktycznie droższa o 25% od konwencjonalnej soi. Jednak, po uwzględnieniu wykorzystanego białka w organizmie, należy stwierdzić, że jej stosowanie bardziej się opłaca. - Niby jednostka białka z SoyPassu jest droższa, ale jednostka białka trawiona w jelicie cienkim jest dużo tańsza. O to chodzi, że to białko trafia tam, gdzie powinno.
Więcej białka transportujemy od razu do jelita cienkiego. I jakby to wszystko podliczyć, na pewno żywienie z SoyPassem jest bardziej efektywne - zapewnia hodowca z „Żołędnicy”. Potwierdza to spadkiem zużycia w żywieniu krów śrut zbożowych. - Śruta rzepakowa czy zbożowa są obecnie bardzo drogie, dlatego ludzie zaczynają stosować białko chronione, żeby potanić te koszty - mówi.
Dorota Jańczak