W Polsce gatunkiem o podstawowym znaczeniu w kontekście bezpieczeństwa żywnościowego wciąż pozostaje pszenica. Zajmuje ¼ areału przeznaczonego pod zasiewy zbóż. Jest uprawą o kolosalnym znaczeniu – ma najwyższy ze wszystkich zbóż potencjał plonowania i wszechstronne możliwości wykorzystania ziarna. Tradycyjnie, jak co roku, najwięcej dylematów będzie sprawiał wybór odmian tego gatunku. Rozsądnie jest zastosować dywersyfikację i wybrać ich kilka.
Producenci decydują się na zakup tylko odmian wysoko i wiernie plonujących. Muszą się one cechować tolerancją na różne czynniki stresowe, sprawdzać się na gorszej jakości stanowiskach i to bez uszczerbku dla jakości handlowej ziarna. Jedynie surowiec o dobrych wyróżnikach może znaleźć klienta, który zaoferuje za niego satysfakcjonującą cenę.
Plonowanie – jego wysokość i wierność, wysoka jakość handlowa, zdrowotność, a także odporność na stresy, przede wszystkim na niską temperaturę oraz coraz częściej występujące w naszym kraju deficyty wody, to najważniejsze cechy brane pod uwagę przy dokonywaniu zakupów. To także priorytety prac hodowlanych firm nasiennych. Kierunki ich działań są definiowane potrzebami rynku.
W naszym kraju prawie wszystkie gleby wytworzone są na kwaśnych skałach naniesionych przez lodowce, dlatego istotnym parametrem weryfikowanym przez rolników jest także wysokość i stabilność plonowania na słabszych, stresowych stanowiskach o niskim pH. Udział gleb kwaśnych i bardzo kwaśnych stanowi około 60% wszystkich gruntów ornych w Polsce. Zbyt wysokie zakwaszenie gleby uniemożliwia otrzymanie wysokich plonów, nawet przy zastosowaniu odpowiedniej agrotechniki. Dlatego hodowcy testują odmiany także i pod tym kątem.
Na kwaśnym podłożu bardzo często mamy do czynienia ze zbyt wysoką zawartością glinu w roztworze glebowym. Jest on szkodliwy dla wielu gatunków roślin, między innymi dla pszenicy. Toksyczność tego pierwiastka objawia się przede wszystkim zaburzeniem pobierania innych, głównie fosforu, wapnia i magnezu, niezbędnych do prawidłowego wzrostu. Glin obniża również pobieranie jonów azotanowych na korzyść amonowych. Hamuje rozwój systemu korzeniowego. Ogranicza ilość zarówno włosków korzeniowych, jak i cienkich korzeni bocznych oraz wstrzymuje wydłużanie korzeni w osi głównej, co jest przyczyną bardzo płytkiego ukorzenienia rośliny. Reakcją pszenicy na nadmierne stężenie glinu jest słabe krzewienie, a nawet całkowite zahamowanie tej fazy rozwoju, zasychanie dolnych liści, częste wypadanie roślin z łanu. Toksyczność glinu jest ważnym czynnikiem limitującym możliwość uprawy pszenicy na glebach kwaśnych. Dodatkowo susza w glebie o wysokim stężeniu glinu znacznie szybciej ogranicza wzrost i funkcjonowanie roślin wrażliwych na ten pierwiastek. A z niedoborami wody mamy w naszym kraju coraz częściej do czynienia. Oczywiście negatywne skutki toksyczności glinu w glebach o niskim odczynie mogą być kompensowane poprzez wapnowanie. Wraz ze wzrostem pH jony Al3+ tworzą w roztworze glebowym nierozpuszczalne kompleksy i ich dostępność dla roślin zmniejsza się. Dlatego warto analizować odczyn gleby i cyklicznie go regulować.
Wybierając odpowiednią odmianę pod zbliżające się zasiewy warto rozważyć jej zakup pod kątem tolerancji na duże stężenie jonów glinu, szczególnie jeśli wybrane pod jej uprawę stanowisko cechuje się niskim odczynem. Przykładem jest polska odmiana chlebowa Belissa. Jej wartość i plenność potwierdzona została w praktyce rolniczej. To sprawdzona odmiana, często wybierana przez rolników. Plonuje na poziomie 10 t/ha, a co najważniejsze nadaje się do uprawy w różnych środowiskach, na różnych stanowiskach, także kwaśnych i po różnych przedplonach. Łączy w sobie wiele korzystnych cech pożądanych przez producentów, jak choćby wysoką odporność na wymarzanie, wyleganie czy dobre parametry jakościowe.
Na rynku dostępnych jest wiele odmian pszenicy ozimej, których potencjał plonowania i cechy użytkowe pozwalają na uzyskanie satysfakcjonującego plonu. Planując jednak uprawę na kwaśnym stanowisku, warto rozważyć wybór takiej, którą cechować będzie tolerancja na duże stężenie glinu.
Anna Rogowska