Do Czermina i Jutrosina przyjechali hodowcy grzybów z: Niemiec, Holandii, Belgii, Francji, Austrii, Szwajcarii, Węgier, Ukrainy, Rosji i Korei.
Po raz pierwszy nie tylko w Polsce, ale i Europie spotkali się producenci grzybów egzotycznych.
Osoby uprawiające między innymi boczniaki, eringi, borowiki królewskie i shii-take, reprezentujące 12 krajów, przyjechały najpierw do Wrocławia, gdzie odbyły się sesje plenarne, zorganizowane przez jednego z największych koncernów produkujących grzybnie na świecie, firmę Sylvan. - Głównym tematem była aktywizacja produkcji oraz wspólne działania producentów tych grzybów. Było kilka bardzo ciekawych dyskusji o nowościach i oczekiwaniach producentów. Jednym z bardzo istotnych tematów była ochrona naszego europejskiego rynku przed chińskim zalewem tandetnymi grzybami. Dlatego zaproponowano utworzenie niezależnej organizacji, skupiającej producentów grzybów egzotycznych, która to by zajmowała się organizacją handlu, a także informowałaby i broniłaby naszych producentów - opowiada Zygmunt Drzażdżyński, jeden z organizatorów konferencji. Henryk Kaczmarek, właściciel gospodarstwa, w którym hoduje się boczniaki w Czerminie (powiat pleszewski) dodaje, że dużo czasu poświęcono na rozmowach o boczniakach i shii-take. - Bardzo dużo pracy i wiedzy w tej dziedzinie wnieśli Węgrzy. Zwracają uwagę na to, w jakim klimacie te grzyby się czują – opowiada. Dyskutowano również o spożyciu tych grzybów.
Niestety, nie ma konkretnych danych, ile boczniaków czy shii-take zjada się w poszczególnych krajach. – Generalnie jest tak, że coraz bardziej kurczy się półka pieczarek, a powiększa się półka z pozostałymi produktami. (…) Znawcy tematu oceniają, że na przestrzeni dziesięciu lat pieczarka zajmie połowę powierzchni tej półki – wyjaśnia Henryk Kaczmarek. Hodowcy dzielili się problemami, jakie ich nurtują. Chodzi tu przede wszystkim wszystkim o warunki, jakie są potrzebne do rozwoju grzybów. W jutrosińskiej firmie Krystyny i Zygmunta Drzażdżyńskich goście oglądali grzyby shii-take.
- Wszyscy byli zaskoczeni poziomem produkcji w naszej rodzinnej firmie. Nie zabrakło fachowych pytań, dotyczących produkcji - dodaje producent shii-take z Jutrosina. Podsumowanie konferencji w miejscowym ośrodku kultury poprzedziło zwiedzanie zalewu, firmy Wiesława Legutki i kościoła pod wezwaniem św. Elżbiety. Na uczestników czekały też dania, których głównym składnikiem były boczniaki i shii-take oraz typowo polskie smakołyki, jak kaszanka, biała kiełbasa, bigos oraz chleb ze smalcem i ogórkiem. Nie zabrakło też nalewki - shii-takówki jutrosińskiej.
ALEKSANDER KHRENOV, prezes Producentów Grzybów w Rosji oraz redaktor naczelny rosyjskiego dwumiesięcznika „Szkoła Grzyboznawstwa”
Rok temu gościłem u Krystyny i Zygmunta. Była to wówczas nieoficjalna, przyjacielska wizyta. Wtedy to Zygmunt zorganizował spotkanie z burmistrzem Jutrosina i wójtem Pakosławia. Burmistrz stwierdził, że w miejscowej gospodarce bardzo znaczącą rolę pełni firma państwa Drzażdżyńskich i trzeba zrobić coś, co pozwoli ją bardziej wypromować. W efekcie podjęto decyzję o organizacji kongresu grzybowego. W Rosji czy na Ukrainie trudno byłoby zorganizować tego typu imprezę. Tym bardziej cieszę się, że udało się tu ściągnąć z kilkunastu krajów ludzi zainteresowanych uprawą grzybów egzotycznych.
BALAZS ERDEI, dyrektor ds. produkcji Sylvan Węgry
Jestem bardzo zadowolony, że mogłem uczestniczyć w tego typu konferencji w dwóch różnych miejscach. Pierwszy dzień był typowo roboczy, kiedy wymienialiśmy się wieloma spostrzeżeniami na temat uprawy grzybów egzotycznych. Wielokrotnie byłem już w Polsce, ale pierwszy raz miałem okazję zobaczyć uprawę boczniaka i shii- -take. Jestem pod ogromnym wrażeniem tego, co zobaczyłem - zarówno technologii, jakości grzybów, jak i poziomu tych firm. Nigdy nie zapomnę też tego, co zobaczyłem w Jutrosinie. To piękne miasto, które robi ogromne wrażenie. Sposób, w jaki nas tu przyjęto, pokazuje, że jesteśmy prawdziwymi przyjaciółmi, tak jak mówi historia o przyjaźni polsko-węgierskiej.
ZYGMUNT DRZAŻDŻYŃSKI, producent shii-take z Jutrosina
Producenci pieczarek mają swoje spotkania, targi i inne tego typu imprezy. Producenci grzybów egzotycznych tego nie mają. Mam nadzieję, że uda nam się cyklicznie organizować takie konferencje.
HENRYK KACZMAREK, producent boczniaka z Czermina
Takie święto zdarza się chyba raz na 100 lat, bo w naszym kraju jeszcze czegoś takiego nie było. Nas nie będzie już za te 100 lat, dlatego miło by było, gdybyśmy mogli się już wkrótce spotkać, wymienić się doświadczeniami i technologiami. Jestem nie za militarnym, ale gospodarczym sposobem zdobywania świata. Cieszę się, że te trzy dni spędziliśmy razem na międzynarodowych, owocnych rozmowach.
(abi), (HD)