Zmiany w klimacie są już faktem. I nie jest tu mowa tylko o globalnym ociepleniu. W naszym kraju zmienia się charakterystyka pór roku, przez co występuję więcej i bardziej gwałtownych niekorzystnych zjawisk pogodowych. A to z kolei przekłada się na większe straty w gospodarstwach rolnych. Dlatego też trzeba powoli zacząć się do nowej sytuacji przyzwyczajać i... odpowiednio przygotowywać z sezonu na sezon, aby szkody te były jak najmniejsze.
Jak podaje Michał Kowalewski, klimatolog Instytutu Meteorologii i Gospodarski Wodnej, zmiany klimatu to już fakt. W naszym kraju jest to zauważalne w porach roku, które zatracają swoje dotychczasowe charakterystyczne cechy.
- U nas w chłodnej porze roku jest to głównie ocieplenie, potęgowane przez brak pokrywy śnieżnej, co tworzy dodatnie sprzężenie zwrotne skutkujące jeszcze szybszym wzrostem temperatury zimą – wyjaśnia Michał Kowalewski. - W okresie letnim przyrost temperatury nie jest tak wyraźny, za to zmienia się reżim opadowy. Mamy mniej opadów z chmur warstwowych, a więcej z kłębiastych, zatem są to opady typu burzowego – stosunkowo krótkotrwałe i bardzo intensywne, a przy okazji mniej korzystne dla gospodarki wodnej, gdyż naturalna retencja nie nadąża z zatrzymaniem tej wody, więc jej znaczna część jest tracona przez spływ powierzchniowy – stwierdza.
Również wiosna nie jest już taka, jaką znaliśmy jeszcze kilkanaście lat temu. Skróceniu ulega okres z temperaturą ok. 5-10º C. Po zimie, kiedy temperatura oscyluje w granicach 0º C (a przynajmniej poniżej 5º C), bardzo szybko słupki rtęci wzrastają do 12º C, pomijając ten etap pośredni. Jedynie jesień pozostała najbardziej „konserwatywna” - dziś jest podobna do tej sprzed 50 lat.
Zmiana klimatu = więcej niekorzystnych zjawisk pogodowych
O tym, że w ostatnich latach coraz częściej występują niekorzystne zjawiska pogodowe, rolnicy przekonali się już nie raz na własnej skórze. - Wymarznięcia, przymrozki, grad – to jest w ostatnich latach bardzo częste zjawisko. W tym roku z kolei susza dała się mocno we znaki. Wcześniej nasz region dotknęła też klęska deszczu nawalnego, a dwa lata temu była klęska wymarznięć. Wymarzły mi wtedy rzepaki i pszenica – mówi Wojciech Szczęsny, rolnik z pow. złotowskiego (woj. wielkopolskie).
Potwierdzają to statystyki - wspomniane wcześniej zmiany klimatu przekładają się też na liczbę oraz gwałtowność niekorzystnych zjawisk pogodowych.
- Obserwujemy zwiększanie się intensywności zjawisk typu burza, silny wiatr, grad. (...) W przypadku zjawisk bardzo rzadkich i lokalnych, jak na przykład trąby powietrzne, ewidentnie mamy ich więcej, ale są to ciągle na tyle małe liczby, że zawodzą standardowe metody statystyczne do ich opisu – tłumaczy klimatolog IMGW.
Według danych IMGW, w skali roku np. w centralnej części kraju występuje ok. 80-100 dni z przymrozkami, a różnice z roku na rok wynoszą około 10-15 dni. Z kolei liczba dni z gradem to dla konkretnego punktu w centralnej Polsce od 0 do 7, średnio 2-3 w roku. W Polsce powszechnie występuje również opad krupy śnieżnej, deszczu lodowego i podobne zjawiska, które często są traktowane jako grad. Dlatego też w naszym odbiorze występuje on zdecydowanie częściej, niż podają to meteorolodzy.
Więcej niekorzystnych zjawisk pogodowych = uszkodzenia plantacji
Ten rok pokazał, że ubezpieczanie upraw od niekorzystnych zjawisk pogodowych są już w naszym kraju niezbędne. Owszem, koszt ubezpieczenia często nie jest mały, jednak nie możemy go traktować jako lokatę kapitału, a raczej jako zabezpieczenie przed utratą tego kapitału.
- Rolą ubezpieczeń jest wspieranie świadomych rolników w zarządzaniu ryzykami występującymi w ich gospodarstwach. W przypadku zdarzeń o charakterze katastroficznym, dzięki otrzymanym odszkodowaniom, łatwiej jest rolnikom – przedsiębiorcom rolnym – utrzymać płynność finansową – stabilizując sytuację finansową gospodarstwa i wznowić produkcję roślinną w kolejnym sezonie wegetacji – wyjaśnia Andrzej Janc, Dyrektor Biura Ubezpieczeń Rolnych, Concordia Ubezpieczenia.
Coraz więcej rolników zdaje sobie z tego sprawę i decyduje się na ubezpieczenie swoich upraw. Według danych Concordia Polska Towarzystwa Ubezpieczeń Wzajemnych, w sezonie 2017/2018 32 tys. producentów rolnych zdecydowało się na wykup polisy ubezpieczeniowej. Był to wzrost liczby klientów o 18% w stosunku do poprzedniego sezonu (32 tys. klientów). Liczba wykupionych polis wzrosła jeszcze bardziej, bo aż o 21% - z 32 tys. do 39 tys.
Uszkodzenia plantacji = straty w gospodarstwie
W Polsce silne gradobicia powodują największe straty w roślinach już na późniejszym etapie wegetacji, kiedy są one w fazie intensywnego wzrostu i plonowania. Według jednego z reasekuratorów współpracujących z firmą Concordia, aż 40-60 proc. powierzchni Polski narażone jest na silne ryzyko gradobicia.
- Znacznie bardziej dotkliwym w skutkach jest jednak ryzyko ujemnych skutków przezimowania, które z kolei ma charakter regionalny. W jego wyniku uprawy wymarzają, są wysmalane lub duszą się pod pokrywą śnieżną. Ostatnie tego typu klęski pogodowe na masową skalę mieliśmy w Polsce w 2012, 2016 r. i 2018 r. – wyjaśnia Andrzej Janc.
Szkody w uprawach stosunkowo często powodują też przymrozki wiosenne, deszcze nawalne i huragany. Te pierwsze wpływają na spore straty na plantacjach. Co prawda występują raz na kilka lat, ale za to na dużych powierzchniach. W Polsce silne przymrozki wiosenne występowały ostatnio w latach 2008, 2011, 2014 i w 2017.
- Ja zawsze ubezpieczam swoje uprawy od gradu i ognia. Bo wiadomo, że grad może przyjść nagle. U mnie w zeszłym roku było gradobicie. Inni rolnicy nie ubezpieczyli, a ja się zdecydowałem na wykup polisy od tego ryzyka i nie żałowałem – dostałem odszkodowanie. W tym roku też ubezpieczyłem uprawy. I to też mnie uratowało – co prawda gradu nie było, ale dzięki temu dostanę teraz pełną kwotę odszkodowania za straty spowodowane suszą – cieszy się Wojciech Szczęsny.