Pozwoliłem sobie kiedyś na wydzielenie trzech faz wpływających na jakość owoców i wielkość plonów, gdzie faza pierwsza to budowa potencjału polegająca na wytworzeniu dobrych pąków kwiatowych (trwa od końca czerwca poprzedniego roku aż do kwitnienia w roku bieżącym). Druga faza, której chcę poświęcić to opracowanie – to dalsze tworzenie potencjału w postaci młodych zawiązków – trwa od kwitnienia do drugiej połowy czerwca. W trzeciej fazie (od opadu czerwcowego do zbioru owoców) możemy się już tylko starać o maksymalne wykorzystanie stworzonego wcześniej potencjału.
Faza druga trwa bardzo krótko, ale jest chyba najważniejszym okresem w budowaniu wysokiej jakości plonu. Charakteryzuje się niezwykle dużym zużyciem składników pokarmowych i ogromną „rozrzutnością” jeśli chodzi o zużycie energii, której spora dawka jest potrzebna roślinom już do zakwitnięcia. Większość kwiatów spada z drzewa zaraz po kwitnieniu, a opad ten jest tym silniejszy im więcej ich było. Mogliśmy taką zależność zauważyć wiosną zeszłego roku, kiedy to po bardzo ciepłym lecie i długiej jesieni w 2012 roku drzewa jabłoni zawiązały pąki kwiatowe nawet na pąkach bocznych długopędów. W efekcie kwitnienie w 2013 w większości sadów było niezwykle obfite, ale opad kwiatów bezpośrednio po tym również był nadzwyczaj silny. Drzewa bronią się przed nadmiernym owocowaniem ponieważ stwarza ono gorsze warunki dla rozwoju nasion, prowadzi też do osłabienia kondycji i obniża zdolność do przetrwania zimy. Zupełnie inaczej było w sadach, gdzie nadzwyczajne plonowanie drzew w 2012 roku spowodowało ich wejście w przemienne owocowanie – częstym przykładem były jabłonie odm. Gloster. Kwatery tej odmiany w 2012 r. biły rekordy wydajności, ale niektóre z nich (zwłaszcza te rosnące na silniejszych podkładkach) bardzo słabo kwitły w 2013 r. Jednak mała ilość kwiatostanów spowodowała brak konkurencji pomiędzy nimi, co pozwoliło im na swobodne wykorzystanie dostępnej energii i świetne zawiązanie owoców (często po 4-5 z każdego kwiatostanu).
W przeciągu tygodnia od kwitnienia zazwyczaj spadają wszystkie zawiązki niedostatecznie zapłodnione i zaczynają się intensywne podziały komórkowe w pozostałych. W tym czasie rośliny mają zwiększone zapotrzebowanie i zużycie większości składników pokarmowych, następuje gwałtowny przyrost masy liściowej. Wszelkie zakłócenia w pobieraniu i wykorzystaniu składników pokarmowych odbijają się później negatywnie nie tylko na wielkości, ale także i jakości plonu. Musimy więc dopilnować, aby „fabryka” pracowała „pełną parą”. Pamiętajmy, że nawet chwilowy niedostatek jednego ze składników uniemożliwi pełne wykorzystanie pozostałych. Ważne jest więc zagwarantowanie, że znajdą się one w odpowiednim miejscu i we właściwym momencie – z tego powodu korzystamy z dokarmiania pozakorzeniowego nawet wówczas, gdy analizy wskazują właściwą zasobność gleby.
Ze względu na ogromne zużycie przez rośliny energii w okresie pomiędzy kwitnieniem a opadem czerwcowym, spośród wielu składników pokarmowych na szczególną uwagę zasługuje fosfor, który tej energii niejako dostarcza. Bez tego makroelementu nie mogą przebiegać kluczowe procesy fizjologiczne. Jeśli zabraknie fosforu – nie możemy liczyć na właściwe tempo podziałów komórkowych w młodych zawiązkach, co bezpośrednio przekłada się na jakość owoców. Podziały te ustają mniej więcej w połowie czerwca i jak to w życiu: nie wszystko da się nadrobić w późniejszym czasie. Z zawiązków posiadających dużo komórek łatwo jest uzyskać dorodne owoce o świetnych parametrach przechowalniczych. Co prawda, z zawiązków o małej ilości komórek można wyprodukować duże owoce, ale są one bardziej podatne na choroby fizjologiczne i źle się przechowują.
Podobnie jest z wapniem, który pobierany jest przez młode zawiązki tylko do wielkości orzecha włoskiego. Później, gdy nie ma już podziałów, wraz ze zwiększaniem się objętości komórek następuje stopniowe rozcieńczanie wapnia. Co prawda drzewa nadal pobierają ten składnik, ale jest on kierowany do liści i pędów. Z tego względu już w maju i w czerwcu zaczynamy dokarmiać owoce wapniem pozakorzeniowo, szczególnie odmiany o większej podatności na gorzką plamistość podskórną(GPP). W przypadku takich odmian jak np. Mutsu, Gloster, Szampion, Ligol, czy całej grupy sportów odm. Jonagold – zalecane jest nawet dokarmianie wapniem już w okresie kwitnienia. Oczywiście, w tym szczególnym czasie konieczne jest zachowanie dużej ostrożności – można polecić tylko nawozy wapniowe najlepszej jakości – najlepiej te biostymulujące, w których wapń jest skompleksowany aminokwasami pozyskiwanymi z filtratów algowych, na przykład Fertileader Elite.
Aby drzewo mogło wykarmić odpowiednią ilość dorodnych owoców, nie możemy pozwolić na kiepską kondycję liści. Z tego względu szczególnego znaczenia nabiera zaopatrzenie w składniki bezpośrednio wpływające na przebieg fotosyntezy i żywotność chlorofilu. Nie może zabraknąć łatwo przyswajalnego azotu i magnezu (wiosną ubiegłego roku, w wyniku obfitych opadów doszło do wymycia dużych ilości tych makroelementów – warto o tym pamiętać i uwzględnić w programie dokarmiania), a także żelaza, manganu.
Bor i cynk, które w sporych dawkach dostarczaliśmy przed kwitnieniem, mają także swoje zastosowanie w dokarmianiu po kwitnieniu. Cynk, oprócz tego, że uaktywnia wiele enzymów, znacznie poprawia mrozoodporność tkanek roślinnych, a przecież jedną z naszych największych bolączek jest występowanie wiosennych przymrozków, które po kwitnieniu wyrządzają większe szkody niż wcześniej. Cynk jest również współodpowiedzialny za tworzenie auksyn, a to one decydują gdzie popłyną jony wapnia. Jeśli chodzi o bor, to wszystkie opracowania wskazują jak wielką rolę pełni w okresie kwitnienia, natomiast później jakby o nim zapominamy. Szkoda, ponieważ wspomaga transport wapnia, niezwykle ważne jest więc, aby go nie zabrakło w pierwszym okresie życia zawiązków, kiedy to wapń jeszcze jest do nich kierowany (przy tej okazji chciałbym zwrócić uwagę, że często nawozy wapniowe są wzbogacone borem – stosowanie ich jest bardzo celowe). Ponadto bor zapobiega powstawaniu korka, co warto wykorzystać w produkcji odmian podatnych na ordzawianie, a także do „leczenia” ran po gradzie.
W drugiej połowie czerwca następuje opad czerwcowy, który związany jest z ogromną konkurencją zawiązków o składniki pokarmowe. Jeśli chcemy mieć wysokie plony (i coroczne), musimy zadbać, aby całe rośliny były w tym czasie świetnie odżywione, nie tylko zawiązki, ale również liście i mające się za chwilę tworzyć nowe pąki kwiatowe. 6-8 tygodni po kwitnieniu to czas, kiedy w młodych zawiązkach notuje się największą ilość produkowanych przez młode nasiona giberelin – hormony te mogą służyć młodym zawiązkom do walki biochemicznej o składniki pokarmowe nie tylko z innymi, konkurującymi zawiązkami, ale również z sąsiadującymi pąkami. W naszym klimacie przełom czerwca i lipca to czas, kiedy u gatunków ziarnkowych zaczyna się różnicowanie pąków kwiatowych na następny sezon – trudno wtedy przecenić rolę boru, ale wydaje mi się, że nasza wiedza o znaczeniu tego składnika w tym momencie może się jeszcze znacznie poszerzyć.
Zbigniew Marek
Agencja Prasowa Jatrejon