Panie prezesie, polscy przedsiębiorcy rolno-spożywczy coraz bardziej są zainteresowani sprzedażą na wschód od Polski. Czy tam jest przyszłość dla naszego eksportu?
Szczepan Wójcik: Zdecydowanie tak, chociaż wydaje się, że nie jesteśmy osamotnieni
w walce o rynki wschodnie. Coraz więcej krajów z naszej części Europy zaczyna dostrzegać potencjał w rynkach środkowo-azjatyckich, na Kaukazie oraz w Iranie i Północnej Afryce. Podam przykład. Niebawem odbędą się targi World Food Azerbaijan [17-19 maja 2017 - przyp. red.], które będą niezwykłą szansą zwłaszcza dla naszych producentów mięsa halal. Okazuje się jednak, że bardzo potężne „reprezentacje” handlowe przyjadą do Baku nie tylko z Polski, ale także z Włoch, Węgier, Łotwy, a nawet
z Białorusi. Państwa te ośmieliło udane dla nich przejęcie odbiorców produkcji pochodzącej z tzw. uboju rytualnego, którzy tradycyjnie zaopatrywali się w Polsce. Ta zmiana nastąpiła po nieszczęsnych dla tej branży latach 2013-14. Na wschodzie rzeczywiście możemy mówić o wielu szansach dla polskiego eksportu, ale musimy się tam coraz bardziej rozpychać.
Czego najbardziej oczekują potencjalni klienci z takiej Azji Środkowej? O co toczy się gra?
Szczepan Wójcik: Krótko mówiąc: wszystkiego! Nie bez przyczyny Polska Agencja Handlu i Inwestycji otwiera jedno ze swoich pierwszych biur w Teheranie. Wicepremier Morawiecki zdaje sobie doskonale sprawę z popytu na wszystko w takim otwierającym się na świat Iranie, a także w pięciu środkowo-azjatyckich byłych republikach ZSRR. Polska ma do zaoferowania zarówno drób, mleko i jego przetwory, słodycze, miód, owoce i warzywa, jak i maszyny rolnicze oraz naczepy do samochodów ciężarowych. Azja Środkowa to jest ponad 140 mln potencjalnych odbiorców, którzy są głodni wszystkiego, i których mniej lub bardziej oświeceni dyktatorzy zdali zrozumieli, że tylko poprzez liberalizację gospodarki mogą dalej utrzymywać zbudowane przez siebie (i dla siebie) systemy polityczne.
Czy w związku z tym nasi przedsiębiorcy mogą liczyć na wsparcie państwa w dotarciu do potencjalnych kontrahentów?
Szczepan Wójcik: Wyglada na to, że tak. Z jednej strony mamy gigantyczny impuls administracyjno-finansowy, jakim jest Polska Agencja Handlu i Inwestycji, z drugiej strony agencje rządowe oraz resortu organizują misje handlowe. Tylko w tym roku Agencja Rynku Rolnego przeprowadzi nabór na kilkanaście misji do tak obiecujących miejsc, jak Azerbejdżan, Egipt, Chiny, Kazachstan, Katar czy Indie. Nie zapominamy także o wewnętrznym rynku UE. Pod koniec roku chociażby będziemy mieli szansę zaistnieć na targach Interfood 7 Drink w Sofii w Bułgarii. Wsparcie konieczne jest przede wszystkim na poziomie politycznym. Po drugiej stronie są bardzo często partnerzy albo bardzo mocno powiązani z lokalnymi elitami rządzącymi, albo wręcz przedstawiciele tychże elit. Zagraniczny przedsiębiorca będzie przez nich traktowany jak partner tylko wtedy, kiedy zostanie przedstawiony przez kogoś z naszej „elity” rządzącej. Dlatego tak ważne jest obecność ministrów i wiceministrów wszędzie tam, gdzie nasze firmy walczą o kontrakty.
A gdzie w tym wszystkim jest Turcja? Wielu postrzega ją jako bliskiego nam partnera. A jednak nie widać wielu wysiłków na rzecz tych relacji…
Szczepan Wójcik: Wydaje mi się, że ta powściągliwość wpisuje się w ogólnounijny trend oczekiwania na to, w którą stronę pójdzie Turcja. Ciężko zaufać, nawet na poziomie relacji gospodarczych, administracji Erdogana. Z drugiej strony niewątpliwie Turcja jest łakomym kąskiem, zwłaszcza w obliczu dosyć pogmatwanych relacji turecko-rosyjskich. Przypomnijmy, że obie strony nałożyły na siebie embarga dotyczące różnych kategorii produktów. Wszystko wskazuje na to, że jednym poważnym graczem który dostrzegł w tym szansę na sprzedaż towarów rolno-spożywczych do Turcji, jest Ukraina. W związku z tym uważam, że nasza zachowawcza postawa jest błędna.
A czy Rosja nie próbuje nam przeszkodzić w ekspansji na obszarze postsowieckim?
Szczepan Wójcik: Zdecydowanie! Niedawno odbył się szczyt przywódców krajów putinowskiej Unii Euroazjatyckiej. Część z tych państw to nasi potencjalni partnerzy. Mówię tu o Kazachstanie i Kirgistanie. Białoruś do pewnego stopni jest dla nas także ważna. Putin o tym wie i dlatego wymyślił sobie wspólny kodeks celny. Myślę, że jego kolejnym krokiem będzie próba wywarcia nacisku na swoich „partnerów”, aby ci tak łatwo nie wpuszczali do siebie towarów z zachodu, czyli z Polski. Niepokojące jest to, że Rosja sięga również po Mołdowę. Na wspomnianym szczycie był bowiem obecny prezydent Igor Dodon. Dziwne jest to, że przecież Mołdowa jest krajem stowarzyszonym z Unią Europejską. Putin robi wszystko, aby poprzez zachęty gospodarcze odsunąć Mołdowę od Zachodu. Z Ukraina mu się nie udało i mamy tam teraz wojnę. Dlatego właśnie, budując relacje handlowe ze Wschodem, musimy zrozumieć, że nie będzie łatwo, bo każdy nasz sukces na tamtym podwórku to policzek dla Kremla.
Szczepan Wójcik powinien zostać prezesem Banku Zbożowego. To tęga głowa i przedstawiciel szlachty kurlandzkiej.