Panie prezesie, obrońcy praw zwierząt dostali ostatnio wiatru w żagle. Wiele z ich postulatów ma szanse na wejście w życie jako obowiązujące prawo…
Szczepan Wójcik: Rozumiem, że podnosi pan kwestię znęcania się nad zwierzętami. I od razu chciałbym stanowczo zaprotestować przeciwko takiemu myśleniu, że tzw. obrońcy praw zwierząt mają w Polsce monopol na głoszenie szlachetnych haseł i prowadzenie walki z tymi, którzy nad zwierzętami się znęcają. Nie znam poważnego przedsiębiorcy rolnego, który nie protestowałby przeciwko przyzwoleniu na znęcanie się nad zwierzętami. Zatem prawidłowe byłoby stwierdzenie, że wszyscy porządni ludzie powinni ucieszyć się z niektórych ostatnich działań.
O te działania chciałbym zapytać. Jak pan ocenia ustawę autorstwa Ministra Sprawiedliwości podnoszącą kary za znęcanie się nad zwierzętami?
Szczepan Wójcik: To niewątpliwie bardzo potrzebna zmiana. Dotychczas mieliśmy problem nie tylko z przepisami karnymi, ale także z praktyką umarzania postępowania lub wnioskowania o niski wymiar kary przez prokuratorów zajmujących się skandalicznymi przypadkami znęcania się nad zwierzętami. Fundacja Wsparcia Rolnika POLSKA ZIEMIA od samego początku swojego istnienia podnosiła kwestię praktycznej bezkarności lub nieadekwatności kar wymierzanych za bestialstwo. Teraz wprowadza się możliwość orzeczenia pozbawienia wolności do lat 3 w przypadkach, w których wcześniej sądy mogły poprzestać na grzywnie lub ograniczeniu wolności. Bardzo ważne będą również zmiany w karaniu za znęcanie się ze szczególnym okrucieństwem w związku z wykonywaniem zawodu lub czynności wymagających zezwolenia. Od teraz sądy obligatoryjnie będą orzekały o zakazie wykonywania zawodu lub prowadzenia działalności wymagającej zezwolenia. Taki zakaz będzie mógł być orzeczony nawet na 10 lat, a jego złamanie będzie groziło nawet karą trzyletniego pozbawienia wolności.
Wiele osób podkreśla, że od karania ważniejsza jest edukacja...
Szczepan Wójcik: Ale jedno nie wyklucza drugiego! Takie myślenie prowadzi do absurdu, bo przecież równie dobrze moglibyśmy zastosować je do innych rodzajów patologii. Zwyrodnialców, którzy myślą o głodzeniu zwierzaków, przywiązywaniu ich do torów kolejowych, pozostawianiu przywiązanych do drzew albo - o zgrozo! - oblewaniu kwasem, należy po prostu postraszyć wysoką karą za wcielenie tych myśli w życie. Wysoka kara musi się jednak wiązać z nieuchronnością. Mam nadzieję, że Minister Sprawiedliwości jako Prokurator Generalny wymusi na podległych mu prokuratorach podejście „zero tolerancji dla znęcania się nad zwierzętami”. Surowe wyroki będą miały wielki walor edukacyjny.
Zapowiedź podniesienia kar na razie chyba nie odstrasza, bo wciąż media donoszą np. o nielegalnych hodowlach psów, na których dochodzi do głodzenia i zabijania czworonogów…
Szczepan Wójcik: To jest właśnie kwestia nieuchronności kary. Nie znam dokładnych danych, ale mogę się założyć, że mniej niż jedna czwarta przestępców kiedykolwiek spędziła dobę w areszcie lub więzieniu. Pewnie mniej niż połowa otrzymała jakiekolwiek wyroki. Tak być nie może. Konieczny jest do tego głośny sprzeciw nie tylko tych tzw. organizacji prozwierzęcych, ale także wzmożona czujność lokalnych społeczności, sąsiadów i przedsiębiorstw rolnych, którym „dostaje się” za kilku zwyrodnialców, którzy spełniają się dręcząc zwierzęta.
Te organizacje prozwierzęce stawiają wiele zarzutów przedsiębiorcom rolnym i niektóre branże chcieliby po prostu zlikwidować…
Szczepan Wójcik: Niestety. Działacze tych organizacji dzielą się na dwie grupy ludzi. Tzw. górę tak naprawdę nie obchodzą prawa zwierząt i ich dobrostan. Ona po prostu służy swoim zagranicznym lub krajowym panom, którzy ochoczo łożą na „działania statutowe” tychże organizacji. Druga grupa składa się z szeregowych członków, którzy, nieświadomi motywacji swoich przełożonych, chcieliby do tego stopnia poszerzyć definicję znęcania się nad zwierzętami, aby nawet dobrze zorganizowana hodowla zwierząt gospodarskich była zakazana. Nikt zdrowo myślący nie może przystać na takie żądania. Natomiast wszystkie te przypadki zachowań nagannych, a często także bestialskich, które służą wypaczaniu obrazu całej konkretnej branży, powinny być surowo karane zarówno na bazie przepisów prawa powszechnie obowiązującego, jak i posiłkując się wewnętrznymi kodeksami dobrych praktyk. Na szczęście takie myślenie przyświeca znakomitej większości przedsiębiorców rolnych.
To niewątpliwie bardzo potrzebna zmiana. Dotychczas mieliśmy problem nie tylko z przepisami karnymi, ale także z praktyką umarzania postępowania lub wnioskowania o niski wymiar kary przez prokuratorów zajmujących się skandalicznymi przypadkami znęcania się nad zwierzętami. Najwięcej takich przypadków jest na fermach norek, co jest udokumentowane przez ekologów. Karać i zamykać!