Pogoda nie do końca sprzyjała uprawie pomidorów polnych. Plony są niższe, ale jakość pomidorów lepsza. „W tym roku jesteśmy zadowoleni z wysokiego ekstraktu, który kształtował się w granicach 6%. Choć zdarzył się również transport, który wykazał 7,13 %. Jest to ważne, ponieważ zakład w Kotlinie płaci nam właśnie za ekstrakt” - mówi producentka Wioletta Balcer z Lutyni (powiat pleszewski).
Na finiszu są zbiory pomidorów polnych. Warzywo to jest rośliną ciepłolubną i do prawidłowego wzrostu i rozwoju potrzebuje dobrych warunków temperaturowych. Tegoroczna pogoda nie należała do sprzyjających uprawie pomidorów polnych. – Niestety, z powodu dużego zaawansowania chorób grzybowych i bakteryjnych wielu producentów już zakończyło zbiory. Mimo prowadzenia pełnej ochrony i doboru, wydawać by się mogło najskuteczniejszych preparatów, producenci mieli kłopoty z zatrzymaniem zarazy. Problem ten wystąpił w całym kraju. Instytut Ogrodnictwa w Skierniewicach zwrócił się do Wielkopolskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego z prośbą o umożliwienie pobrania próbek z zaatakowanych plantacji, ponieważ presja patogena była tak duża, że preparaty nie działały - mówi Dorota Piękna-Paterczyk, główny specjalista ds. ogrodnictwa z Wielkopolskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego w Poznaniu. Dodaje, że plantacje były bardzo zróżnicowane. Pomimo tych niezbyt sprzyjających warunków wielu plantatorów powinno uzyskać zadawalające plony. Niestety, trudno w tej chwili jeszcze odpowiedzieć na pytanie odnośnie dziwnych objawów przypominających porażenia wirusowe. - Materiał roślinny pobrany do badań przez pracowników Instytutu Ochrony Roślin w Poznaniu wykazał obecność wirusów. Stwierdzono w niewielkim stopniu nasilenie wirusa PVY oraz wirusów z rodzaju Tobamovirus (TMV lub ToMV). W porównaniu z rokiem ubiegłym była to jednak niewielka ilość. To wyniki tylko z jednego instytutu. Należy poczekać również na opinie z innych jednostek badawczych – twierdzi Dorota Piękna-Paterczyk. Wioletta i Jacek Balcerowie z Lutyni (powiat pleszewski) uważają, że tegoroczna wydajność pomidora jest o około 30% mniejsza niż w poprzednim roku. Na ich plantacjach warzywa wysadzono później. - Pogoda była kapryśna. Najpierw było sucho. Potem przyszły ulewne deszcze. Na ciężkiej glebie stała woda i gleba zasklepiła się, co utrudniało dostęp powietrza do korzeni - mówią. Lepsze warunki były na glebach lżejszych. Producenci z powodu suszy stosowali 3-4 razy deszczowanie pól. Na plantacjach wystąpiły dziwne objawy liściozwoju. - Mieliśmy trochę problemu z zarazą, ale udało się ją przyhamować. Jeszcze parę lat temu uprawialiśmy 13 odmian, ale teraz stopniowo zmniejszamy i wybieramy sprawdzone. W tym roku jesteśmy zadowoleni z wysokiego ekstraktu, który kształtował się w granicach 6%. Choć zdarzył się również transport, który wykazał 7,13 %. Jest to ważne ponieważ zakład w Kotlinie płaci nam właśnie za ekstrakt - mówi Wioletta Balcer. Producentka uważa, że jeśli pogoda się utrzyma, to zbiory zakończą na poziomie około 40 t/ ha. Wieloletnia tradycja uprawy pomidorów wpłynęła na to, że każdego roku kupujący przyjeżdżają bezpośrednio do domu. - Mamy stałych klientów, którym sprzedajemy każdego roku nasz towar. W sezonie jest to ponad 10 ton pomidorów - mówi. Tadeusz Fabisiak z Izbiczna (powiat pleszewski) pomimo opóźnionego wysadzenia rozsady pomidorów uważa, że nie jest najgorzej. Dodaje, że tegoroczna wydajność kształtuje się na poziomie około 50 ton z ha. - Plonowanie na pewno jest niższe niż w minionych latach, ale na polu jest jeszcze dużo towaru. Wszystko zależy od pogody - czy owoce dojrzeją, czy też nie – mówi producent. Dodaje, że jest pod wrażeniem dorodności pomidorów. Na plantacjach można było znaleźć „okazy” ważące 510 g, a największy miał 920 g. - Na opakowaniach nasion jest informacja, jaką masę może uzyskać dana odmiana, a tu proszę, takie zaskoczenie. Wagowo owoce nie mieściły się w podawanych normach – stwierdza Tadeusz Fabisiak. Zaskoczeniem tego roku było również pękanie pomidorów podłużnych. Wcześniej nie zanotowano takiego zjawiska. - Swoich plantacji nie pryskałem preparatami przyspieszającymi dojrzewanie, ponieważ klienci kupują cały czas pomidory z domu i trudno byłoby mi wykonać ten zabieg – informuje producent z Izbiczna. W tym roku plantatorzy nie mieli problemu ze sprzedażą pomidora. Za kilogram odbiorcy płacili na początku 2 zł. Później ceny spadły do 1,50 za kg. Przy większych ilościach można było uzyskać do nawet 0,80 zł za kg. Wiele plantacji z powodu różnych przyczyn zbyt szybko zakończyło swoją wegetację. Zakład w Kotlinie skupował więc wszystko bez limitu. - Niepokojące jest tylko to, że wielu producentów coraz bardziej zastanawia się nad kontynuacją uprawy pomidorów, ponieważ z roku na rok są coraz gorsze warunki dla prawidłowej wegetacji roślin – mówi Dorota Piękna-Paterczyk.
Anetta Przespolewska