To, co dzieje się na świecie, kilkaset czy tysiące kilometrów stąd, powinno interesować każdego rolnika. Przekłada się bowiem na zawartość jego portfela.
Spółdzielnia Grup Producentów Rzepaku „Polski Rzepak” skupia dziś 11 grup producentów. Czy może coś zrobić dla konkretnego rolnika, zadbać o jego interes, o to, by nie musiał likwidować plantacji rzepaku?
Mariusz Olejnik, prezes Krajowego Zrzeszenia Producentów Rzepaku i jednocześnie plantator przekonuje, że tak. Po to właśnie powstała spółdzielnia grup. - Wybraliśmy firmę analityczną, której płacimy kilkanaście tysięcy złotych za codzienne, cotygodniowe i comiesięczne analizy rynków, comiesięczne spotkania poza sezonem żniwnym, a cotygodniowe w okresie żniw. To spowodowało zmniejszenie ryzyka cenowego o 350 zł - podkreśla prezes. To, co dzieje się na świecie, przekłada się na sytuację u nas.
- Jeżeli np. w kwietniu wiemy, że w Ameryce Południowej jest strajk transportowców i jest 500-kilometrowa kolejka do portu i jeszcze śruta sojowa nie przypłynie, u nas jest trochę wyższa cena - dodaje szef KZPR. Wtedy spółdzielnia podpisała kontrakty na połowę rzepaku, czyli na ok. 15 tysięcy ton, w wyższej cenie. Inne stawki były już w maju i czerwcu, inne - w lipcu. - Średnia wyszła ponad 1.600 zł za tonę - mówi Mariusz Olejnik. - To, że mamy wiedzę, informację o rynku, to, że systematycznie się spotykamy i zawsze można posiłkować się opinią kolegi sprawia, że łatwiej jest podjąć decyzję, kiedy sprzedajemy, powoduje też rozłożenie ryzyka, dywersyfikację kosztów i poprawienie sytuacji. Jeżeli w czasie żniw cena była 1.300 zł i poniżej, a my mamy średnią powyżej 1.600 zł, to znaczy, że coś mogliśmy zrobić - wyjaśnia.
Prezes Krajowego Zrzeszenia Producentów Rzepaku zapewnia, że zamawiane analizy są systematyczne i rzetelne. - Pytamy o prognozy, o sugestie dotyczące sprzedaży rzepaku w danym momencie. Np. w marcu powiedzieli nam, ile procent rzepaku mają już sprzedane Francuzi. Zalecili, byśmy także sprzedali minimum 25% - mówi Mariusz Olejnik. - W kwietniu powiedzieli, że powinniśmy sprzedać drugie 20-25% z uwagi na to, że będzie tendencja spadkowa - w Ameryce Południowej rozpoczynają się bowiem żniwa, zakończą się w okresie naszych, a po naszych będą zbiory w Stanach i mogą spowodować dalsze spadki - opowiada.
Umiejętność czytania, analizowania i korygowania, szczewww gólnie cotygodniowych informacji powoduje, że łatwiej jest podejmować decyzje. - Jeśli ja nie mam tej analizy, mówię: - ech tam, połowę sprzedam przed żniwami, 20% w żniwa i 20% po żniwach. Ale, żeby wiedzieć, ile procent, w jakim okresie trzeba sprzedać, należy analizować informacje - mówi jeden z plantatorów z Opolszczyzny. - Nikt nie powie w kwietniu czy w maju - będzie totalna susza w Stanach i spowoduje przewrót. Nikt nie powie, że w Iraku coś się stanie i baryłka podskoczy. To trzeba śledzić na bieżąco. Wiemy dzięki temu, co robić - opisuje. Podaje kolejny dowód - plantatorzy wiedzieli wcześniej, że Ukraina zasiała o połowę więcej rzepaku, plony ma o 10-15% wyższe, będzie miała zamiast 1.300 - 2,1 mln. Wiedzieli, że w Rosji jest podobnie, że mają wcześniej żniwa i już zaczynają sprzedawać. Mieli informacje, że sprzedali do Zakładów Tłuszczowych w Bodaczowie (województwo lubelskie) 50 tys. ton i w jakiej cenie. - Mamy pojęcie, co może się stać i jaki to może mieć na nas wpływ, na propozycje cenowe dla nas ze strony innych zakładów.
Bez wiedzy o tym, co się dzieje w świecie, mamy utrudnioną sytuację w podejmowaniu decyzji - dodaje Olejnik. Nie ukrywa, że producenci zostali trochę uśpieni ostatnimi dwoma dobrymi latami i nie chcieli się organizować. - My ten moment wykorzystaliśmy po to, żeby się jeszcze lepiej zjednoczyć, do czego zachęcamy innych - mówi prezes KZPR.
Cztery krajowe organizacje branżowe, czyli: Krajowe Zrzeszenie Producentów Rzepaku i Roślin Białkowych, Krajowa Federacja Producentów Zbóż, Polski Związek Producentów Zbóż i Roślin Zbożowych oraz Krajowy Związek Producentów Kukurydzy postanowiły wypracować i przedstawić ministrowi systemowe rozwiązania. - Minister i wiceminister Plocke spotkali się z nami. Potraktowali nasze wnioski jako konkretne rozwiązania. Powiedzieli, że co kwartał chcą się z nami spotykać. Na najbliższym spotkaniu, w październiku, minister powie nam, co jest możliwe do zrobienia - wyjaśnia Mariusz Olejnik.
Anna Kopras-Fijołek