W Wielkopolskim Dniu Kukurydzy KWS, zorganizowanym w gospodarstwie Roberta Zawiei w Baranówku (powiat pleszewski), uczestniczyło ponad 300 rolników z całego województwa. Jest to największe spotkanie producentów współpracujących z niemieckim koncernem KWS w całej Polsce. Gospodarze-plantatorzy kukurydzy, mieli m.in. okazję poznać charakterystykę odmian – typ ziarna, przeznaczenie czy przydatność do uprawy na różnych stanowiskach, wzięli także udział w pokazie sprzętu rolniczego oraz pomiaru wilgotności ziaren.
Pogoda nie była łaskawa
Wyniki uzyskane po skoszeniu wszystkich poletek w Baranówku wskazują, że najlepsze rezultaty osiągnęły w tym roku odmiany: Koherens, Rivaldinio i Ursinio – odpowiednio 6.673, 6.053 oraz 6.050 złotych brutto z hektara, co po odliczeniu kosztów produkcji daje ponad 2.000 złotych netto z hektara.
Producenci przekonują, że są to dobre wyniki, biorąc pod uwagę utrudnienia spowodowane przedłużającą się zimą. O ile optymalny czas siewu przypada na okres między 17 a 25 kwietnia, o tyle w tym roku niektórzy rolnicy kończyli siew nawet po 10 maja. – Wiosna była bardzo późna, nie zachęcała do wczesnych siewów. Jeszcze 20 kwietnia gdzieniegdzie leżał śnieg, myśmy te poletka siali od 21 kwietnia i krótko mówiąc – przemieszczaliśmy się po trzęsawisku.
Z wierzchu było sucho, ale pod spodem bardzo mokro – mówił Robert Zawieja, właściciel gospodarstwa w Baranówku. Mimo rezultatów gorszych niż w ubiegłych latach, rolnicy byli jednak umiarkowanie zadowoleni. Wysoka jakość odmian zrekompensowała niższe plony. – Bazując na wynikach, które mamy, można stwierdzić, że odmiany wcześniejsze, typu Ambrosini i Ricardinio, dały bardzo dobre wyniki, zwłaszcza jeśli były zasiane w kwietniu, bo ich rozwój do momentu zapylenia odbył się w miarę wcześnie i sama kolba tworzyła się też wcześniej, niż w przypadku odmian z FAO 260-270 – wyjaśniał Jan Zawieja, jeden z organizatorów spotkania, właściciel firmy GPH Bożena i Jan Zawieja, dystrybuującej nasiona KWS na Wielkopolskę. Gorzej niż rok temu wypadły odmiany późniejsze, bo pogoda nie była łaskawa dla rolników także na przełomie września i października.
– Te odmiany wychodzą dobrze, jeżeli nie występuje przymrozek w październiku, a w tym roku ten przymrozek właśnie był na początku października i rośliny po prostu zmarzły. Wskutek tego na ziarnie odmian późniejszych nie wystąpiła tzw. czarna plamka, która świadczy o pełnej dojrzałości, że ziarno nie będzie już grubieć, a jedynie wysychać – tłumaczył Jan Zawieja. Najsłabiej wypadły uprawy na gruntach mokrych i gliniastych, bo tam kukurydza miała najgorsze warunki – stojąca woda powodowała zasklepienie się ziemi, przez co powietrze nie dochodziło do korzenia, uniemożliwiając pobieranie przez roślinę składników pokarmowych.
Warto wspomagać W takiej sytuacji bardzo ważna okazywała się agrotechnika oraz odpowiednie nawożenie i dokarmianie roślin. Opóźniony siew i okresowe duże opady spowodowały, że gleba traciła strukturę, zwłaszcza na gruntach mokrych oraz takich, których wcześniej nie głęboszowano. – Głęboszowanie jest najprostszą formą poprawienia przepustowości gleby, tak, że ta woda dochodzi do głębszych jej warstw – na głębokość 35-40 centymetrów. Korzystnie też, jeśli do tego użyjemy środka Amalgerol, który sprzyja rozwojowi bakterii strukturotwórczych
– przekonywał Adam Majewski z koncernu KWS. Amalgerol to preparat będący mieszaniną naturalnych substancji organicznych i mineralnych. Sprzyja wzrostowi roślin oraz dostarcza składniki odżywcze drobnoustrojom glebowym.
Może być wykorzystywany w różnych fazach uprawy gleby. – Amalgerol po 3 latach stosowania daje faktycznie dobrą strukturę gleby. Można go też stosować nalistnie, wtedy szybciej wniknie w rośliny, tak jest np. z ziemniakami. Są one bardziej odporne i lepiej wchłaniają – zapewniał Jacek Jagielski z firmy Cheminova – producenta Amalgerolu i innych środków do nalistnego dokarmiania roślin.
Rolnicy przekonują, by nie zaniedbywać zabiegów agromelioracyjnych. – Jeżeli jeden, dwa lata orzemy na tę samą głębokość, to wtedy od pługa gleba pod lemieszem się ubija i tworzy się tzw. podeszwa płużna, która na glebach gliniastych bardzo słabo przepuszcza wodę. Ten rok pokazał, że te mokre gleby powinny być głęboszowane – mówił Robert Zawieja. – Do ubiegłego roku robiliśmy głęboszowanie nawet tuż przed siewem kukurydzy i ona bardzo dobrze na to reagowała – dodał. Oprócz poprawiającego strukturę gleby Amalgerolu, warto stosować preparaty dolistne, zawierające mikroelementy, będące dla rośliny bezpośrednim „dopingiem”. Takim środkiem jest m.in. Hi-Phos. Dostarcza on dużej dawki fosforu, magnezu i potasu w pierwszych tygodniach wzrostu rośliny. – My wykonywaliśmy standardowo 2 opryski dokarmiania dolistnego – pierwszy to był nawóz wysokofosforowy Hi-phos i do tego najczęściej dodawaliśmy Amargerol, jeśli była zlewna gleba – mówił Robert Zawieja. – Chylę czoła przed tymi, którzy powtórzyli wynik z ubiegłego roku. Świadczy to o waszej dużej fachowości – powiedział, jednocześnie gratulując rolnikom.
Gorzej też w skupie Rolnicy liczyli na powtórkę wysokich cen skupu z ubiegłego roku. To pomogłoby im zrekompensować niższe zbiory. Przeliczyli się jednak. Cena była znacząco niższa niż w ubiegłych dwóch latach. Za kukurydzę o wilgotności 30% pod koniec października płaciło się około 450 zł/tonę netto, z kolei za tę o wilgotności 14% – 620-630 złotych. Rok temu o tej samej porze było to około 850 złotych za kukurydzę suchą. – Spadek cen zaczął się od ceny rzepaku. Wprawdzie w marcu kontraktacje opiewały na 1.800 zł za tonę rzepaku o wilgotności do 9%, to jednak w najniższym punkcie cena rzepaku wynosiła już ledwie niecałe 1.200 złotych, co nawet nie pokryło kosztów produkcji – mówili gospodarze.
W przypadku kukurydzy, znaczący odsetek kosztów produkcji stanowi cena nasion. W przyszłym roku ta kwota znacząco się nie zmieni – średni koszt na hektar wyniesie ok. 500 złotych. Zagrożenia się nasilają W czasie spotkania nie mogło zabraknąć tematu zagrożenia dla upraw – omacnicy prosowianki. – O ile dotychczas ona tylko „skubała” nasze kukurydze, tak w tym roku w rzeczywisty sposób zaatakowała – przyznał Robert Zawieja. Omacnica wystąpiła zwłaszcza na odmianach wczesnych. Nalotowi sprzyjały warunki atmosferyczne – było mokro i ciepło, co spowodowało wyklucie się dużej populacji szkodników. Nalot przypadł, gdy wczesne odmiany były juz wysokie. – Pod koniec września kosiliśmy Amoroso i Koherens i omacnicy było z 2-3%, natomiast gdy kosiliśmy Laurinio, no to omacnica wystąpiła już w granicach 20% roślin – stwierdził Jan Zawieja. Występowanie szkodnika objawia się łamliwością rośliny. Sposobem na zapobieżenie inwazji omacnicy jest przeorywanie słomy. Uniemożliwia to larwom przedostanie sie na powierzchnię, ale ma też inne zalety – słoma użyźnia glebę. – Przeorana duża ilość słomy daje taki efekt, jakbyśmy wyrzucili w jednym roku 1/3 dawki obornika. Kiedy kukurydza jest przeorana 3 lata z rzędu, to tak, jakbyśmy dali na pole obornik w granicach 30t/ha – przekonywali rolnicy.
Prognozy dość optymistyczne
Rok 2014 ma już być lepszy. Warunek jest jednak jeden – łagodniejsza zima. – W porównaniu z mijającym rokiem, obszar zasiewu nie wzrośnie, bo doszedł do pewnego maksimum. Obserwujemy za to dość duże zasiewy zbóż ozimych po kukurydzy. Co prawda plantatorzy zmniejszyli znacząco zasiewy rzepaku, gdyż rzepak okazał się bardzo słabo opłacalny, ale pod kukurydzę nie ma więcej pola zostawionego na wiosnę 2014 roku – mówili producenci. – My jesteśmy w gronie tych, którzy chcą kukurydzę siać, którzy nie podlegają tej chwilowej koniunkturze i którzy wiedzą, że tylko robiąc coś w sposób stały i ciągły wychodzi się najlepiej – przekonywali.
Hubert Mościpan