Krajowa produkcja wysokobiałkowych surowców roślinnych, jakimi są nasiona bobowatych i śruta rzepakowa, pokrywa obecnie jedynie 30% zapotrzebowania na ten komponent paszowy. Deficyt wynoszący około 70% pokrywany jest głównie przez import śruty sojowej z USA, Brazylii i Argentyny, które są głównymi eksporterami tego surowca na świecie. Polska importuje rocznie około 2,2 mln ton śruty sojowej, płacąc za to blisko 4 mld zł. Pieniądze te, zamiast trafić do polskich rolników, trafiają głównie do rolników z Ameryki Północnej i Południowej.
Ze względu na pochodzenie i specyficzne wymagania klimatyczne soja była i nadal pozostaje rośliną stosunkowo rzadko uprawianą w Polsce. Obszar uprawy soi w naszym kraju nadal jest niewielki, a gatunek ten traktowany jest przez plantatorów i producentów agrochemikaliów jako małoobszarowy.
Paradoksalnie jednak zapotrzebowanie na ten surowiec w naszym kraju systematycznie wzrasta. Do roku 2011 powierzchnia uprawy soi w Polsce wynosiła zaledwie 300 ha. Dopiero od roku 2012 jej areał wzrósł do 3 tys. ha, w roku 2013 osiągnął 5 tys. ha, a w roku 2014 wyniósł blisko 8 tys. ha.
Zaletą uprawy soi jest to, że wzbogaca płodozmiany zbożowo- -rzepakowe lub zbożowo-kukurydziane, poprawia właściwości fizyko-chemiczne gleby, dostarcza do gleby około 100 kg N/ha (dla roślin następczych 60-75 kg N/ha jest uprawą proekologiczną, nie wymaga intensywnej ochrony chemicznej, gdyż choroby i szkodniki (na razie) występują w bardzo małym nasileniu. Najkorzystniejsze warunki do uprawy soi występują w południowo-wschodniej części Polski, pozostającej pod wpływem klimatu kontynentalnego oraz w południowo-zachodniej, charakteryzującej się najdłuższym okresem wegetacyjnym. Do uprawy ekonomicznie uzasadnionej w warunkach klimatycznych Polski, najodpowiedniejsze są odmiany odznaczające się dużą tolerancją na długość dnia, okresem wegetacji wynoszącym 120-135 dni (tzw. 000 i 00+) oraz wiernym plonowaniem na poziomie co najmniej 2,0 t/ha.
Do głównych czynników (oprócz odmianowych i klimatyczno- glebowych), które wpływają na plonowanie soi, można zaliczyć: uprawę, nawożenie mikroelemenatmi, obsadę roślin na jednostce powierzchni, termin siewu oraz ochronę przed agrofagami (głównie przed chwastami). Rośliny soi w początkowej fazie swojego wzrostu są bardzo mało konkurencyjne w stosunku do chwastów. Wynika to głównie z bardzo powolnego tempa wzrostu w pierwszych 4-6 tygodniach od momentu siewu. Aby uzyskać odpowiedni plon, plantację soi musimy bezwzględnie chronić przed chwastami. Stosowanie metod mechanicznych jest zazwyczaj niewystarczające, a często zastosowanie ich w nie odpowiednim momencie może spowodować uszkodzenia roślin soi. Wyjściem z tej sytuacji może być zastosowanie odpowiednich (selektywnych) herbicydów.
Czy możliwe jest zatem zastosowanie herbicydów w uprawie soi, podobnie jak to się dzieje w innych uprawach bobowatych? Gdyby pokusić się o opracowanie listy herbicydów rekomendowanych przez MRiRW w różnych uprawach bobowatych, to najwięcej środków zarejestrowanych jest w grochu (33), w dalszej kolejności w bobiku (11), później w łubinach (3), a ostatnie miejsce zajmuje soja (1). Chociaż w porównaniu z rokiem ubiegłym jest to i tak olbrzymi postęp, ponieważ w poprzednim sezonie nie było żadnego herbicydu, który byłby zarejestrowany do ochrony plantacji soi przed chwastami. Rozszerzenia rejestracji dokonała firma Bayer o herbicyd Sencor Liquid 600 SC (s.a. metrybuzyna).
Jest to pierwszy w Polsce herbicyd, który można stosować w terminie przedwschodowym (1-3 dni po siewie) w uprawie soi. Powstaje jednak pytanie, a co zrobić, kiedy warunki wilgotnościowe gleby są nieodpowiednie z powodu braku wilgoci, która jest niezbędna do skutecznego działania metrybuzyny? No właśnie i tutaj zaczynają się tzw. „schody”. Ponieważ w Polsce nadal nie ma zarejestrowanych herbicydów, które można by z powodzeniem stosować nalistnie, po wschodach soi i oczywiście chwastów.
Problem ze stosowaniem substancji aktywnych herbicydów w terminie powschodowym (nalistnym) wiąże się głównie z brakiem selektywności w odniesieniu do roślin soi. Wynikiem tego są fitotoksyczne objawy uszkodzeń (chlorozy, nekrozy, więdnięcia, zahamowanie wzrostu) prowadzące w skrajnych przypadkach do zamierania roślin soi. Selektywność bądź jej brak zależy w dużej mierze od fazy rozwojowej rośliny uprawnej oraz warunków atmosferycznych panujących w trakcie wykonywania zabiegu, jak i krótko po nim. Stąd jasno widać, że odchwaszczanie plantacji soi za pomocą herbicydów nalistnych nie jest łatwym zadaniem. Niestety, plantatorzy soi stoją nadal przed dylematem, czy próbować stosować substancje aktywne, które są zalecane w innych krajach, tj. Niemcy, Rumunia, Francja, Węgry czy Włochy (np. bentazon, metsulfuron metylu, tifensulfuron metylu, tepraloksydin, imazamoks, linuron, fomesafen, acifluorofen), czy może na zasadzie prób i błędów wypracować własną pulę substancji aktywnych herbicydów, narażając się w ten sposób na kary finansowe nakładane przez inspektorów za nieprzepisowe stosowanie herbicydów?
Dlatego od 2014 roku w IUNG-PIB ZHiTUR we Wrocławiu zainicjowano prowadzenie badań nad możliwością wykorzystania różnych substancji stymulujących w celu zwiększenia potencjału plonotwórczego i wartości biologicznej soi w warunkach stresu, wywołanego działaniem herbicydów nalistnych. Ze wstępnych badań przeprowadzonych w 2014 roku w warunkach mikropoletkowych wynika, że zastosowanie mieszaniny zbiornikowej herbicydów Beetup Trio 180 SC + Goltix 700 SC spowodowało wyraźne uszkodzenia roślin soi objawiające się chlorozą i nekrozą liści, a ponadto stwierdzono 30-procentowe zahamowanie wzrostu w porównaniu do roślin nieopryskiwanych (fot. 1-2). Natomiast zastosowanie biostymulatorów Kelpak SL oraz EM Farma Plus na rośliny potraktowane wcześniej mieszaniną tych herbicydów złagodziło objawy uszkodzeń (fot. 3-4), czego ostatecznym dowodem jest wysokość plonu, jaki uzyskano podczas wrześniowego zbioru nasion soi (tab. 1). Obiecujące wyniki badań, jakie uzyskano w IUNG-PIB ZHi- TUR w roku 2014, prawdopodobnie spowodują, że w najbliższej perspektywie czasowej zostaną przebadane kolejne herbicydy czy nawet całe systemy chemicznej regulacji zachwaszczenia (herbicydy doglebowe + nalistne + graminicydy), podobne do tych, jakie stosuje się już od wielu lat z dużym powodzeniem w innych uprawach rolniczych. Wykorzystanie herbicydów w takich systemach może być brane pod uwagę w momencie tworzenia strategii ochrony herbicydowej, zwłaszcza wielkotowarowych plantacji soi, które prawdopodobnie już w ciągu najbliższej dekady staną się w Polsce rzeczywistością.
dr inż. Tomasz R. Sekutowski
Instytut Uprawy Nawożenia i Gleboznawstwa
– Państwowy Instytut Badawczy w Puławach
Zakład Herbologii i Technik Uprawy Roli
mgr inż. Bartłomiej Karamon
Lesaffre Polska S.A.