W czerwcowym numerze „Wieści Rolniczych” informowaliśmy o obawach związanych z przyśpieszeniem zniesienia kwot cukrowych. Przypuszczenia potwierdziły się. Nowe regulacje rynku pojawią się nie w 2020, a już 2017 roku.
Na przełomie czerwca i lipca Rada Ministrów Unii Europejskiej podjęła decyzję o tym, by znieść limity cukrowe w październiku 2017 roku. W związku z tym każde z państw Unii będzie mogło produkować taką ilość cukru, jaką chce. Prócz tego na nasz kontynent towar bez ograniczeń będą mogli eksportować producenci spoza Europy.
Totalna liberalizacja, zdaniem plantatorów buraka cukrowego i producentów cukru, przyniesie chaos, destabilizację i uzależnienie się od dostawców cukru trzcinowego. - Liczyliśmy na trochę inne rozwiązanie. Mieliśmy nadzieję, że system kwotowy zostanie zatrzymany do co najmniej 2020 roku. Stało się inaczej. Podjęta decyzja polityczna jest dla nas pewnym rozczarowaniem - stwierdza Marcin Mucha, dyrektor biura Związku Producentów Cukru w Polsce. System kwotowy dawał stabilne ramy funkcjonowania zarówno plantatorom, jak i producentom cukru oraz pewną gwarancję cenową konsumentom. Po jego zniesieniu, lawinowo Europę może zalewać cukier z Brazylii, który w 60% trafia na rynek światowy (w okresach letnich ta zależność sięga do 80-90%). - Nawet, jeśli powołamy się na cła importowe, to i tak Unia Europejska pozwala na import cukru trzcinowego m.in. z Brazylii za pośrednictwem przyznanych kontyngentów. A polityka Unii zmierza do tego, żeby jak najwięcej tych kontyngentów otwierać. Może bezpośrednio to nie będzie tak, że jednego dnia nas zaleje tani cukier z Brazylii, jednak jest tendencja, która może na to pozwolić. My, niestety, nie jesteśmy w stanie, w żaden sposób temu przeciwdziałać - mówi dyrektor biura ZPC. O swój byt, po roku 2017, boją się zarówno plantatorzy, jak i cukrownicy. - Żeby mieć jakiekolwiek szanse na rynku światowym, musielibyśmy otrzymywać 20 ton cukru z hektara, a średnia europejska to stwierdza dyrektor biura ZPC. Dodaje, że rezygnacja rolników z uprawy buraków wpłynie negatywnie na cukrownie w Polsce. - Dostrzegamy pewne zagrożenia, np. że plantatorzy, dla których ten system pierwotnie został stworzony, mogą nie być zainteresowani dalszą uprawą buraka cukrowego, chociażby dlatego, że nie będą mieli gwarancji w postaci ceny minimalnej. To istotnie może przełożyć się na produkcję cukru - tłumaczy Marcin Mucha.
Zmian na gorsze, zdaniem plantatorów, powinni się również spodziewać konsumenci bo cukier podrożeje. - Sporą ilość cukru Brazylia przeznacza na bioetanol, a zatem pewne zmiany na rynku cen ropy naftowej spowodują, że w danym momencie więcej cukru ten kraj przeznaczy na bioetanol, mniej na rynek. To będzie oddziaływało na ceny cukru na naszych półkach sklepowych - mówi Antoni Grzebisz, członek Okręgowego Związku Plantatorów Buraka Cukrowego w Lesznie. Według Kazimierza Kobzy, po roku 2017 Brazylia, posiadając duże zasoby, może zarzucić rynek starego kontynentu taką ilością cukru, iż zablokuje go na dwa lata. Wówczas sytuacja plantatorów buraka cukrowego będzie przesądzona. Wiadomo, że za utrzymaniem limitów narodowych było większość państw, które produkują buraki, w tym dominujące: Niemcy, Francja i oczywiście Polska. Jednak, jak się okazuje, w dyskusji o rynku cukru, ważniejszy głos miały kraje, które nie posiadają żadnych kwot (Łotwa, Irlandia, Słowenia). Współtworzą one koalicję z Wielką Brytanią, która wyraziła chęć zniesienia kwot zapewne dlatego, że domagała się rafinacji własnego cukru. W opinii polskich polityków rok 2017 jest wypracowanym przez strony kompromisem. Jednak plantatorzy postrzegają to jako porażkę.
O tarapatach, w jakie wpadnie Unia Europejska po zniesieniu limitów cukrowych, mówiły już wcześniej organizacje zrzeszone w Europejskim Związku Plantatorów Buraka Cukrowego CIBE.
Mimo to rządzący zdecydowali się na ten krok. Czym się kierowali? - W Komisji Europejskiej jest wielu liberałów, którzy chcieli wolnego rynku. Nie zwracają jednak uwagi na to, że zniszczą całą produkcję w Unii - wyjaśnia Kazimierz Kobza. Okazuje się, że polityka Unii Europejskiej w kwestii rynku cukru jest zupełnie inna, niż w państwach na innych kontynentach. - W Unii Europejskiej generalnie jest tendencja do uwalniania rynku, liberalizowania handlu, zaniechania form wsparcia, w miejsce obarczania go pewnymi ograniczeniami w postaci kwot czy ceł. Tyle że w państwach takich jak: Brazylia, Indie, USA, Meksyk czy Rosja istnieje jakaś forma wsparcia produkcji cukru. Wszędzie na świecie jest ochrona tego rynku, natomiast Unia Europejska jako jedyna się jej pozbywa. Absurd podjętej decyzji politycznej polega właśnie na tym, że tylko my rezygnujemy z ochrony, natomiast jednocześnie nie robi tego nikt inny. Sami wystawiamy się na bardzo silną konkurencję. To jest błąd. Poniesiemy tego, prawdopodobnie, negatywne konsekwencje - komentuje Marcin Mucha.
Tak negatywnie zniesienia limitów cukrowych nie postrzega minister rolnictwa. - Zarówno w trakcie obowiązywania kwot jak i po ich likwidacji przepisy unijne umożliwiają zawieranie porozumień w ramach handlu między unijnymi plantatorami buraków cukrowych i trzciny cukrowej a unijnymi przedsiębiorstwami cukrowniczymi oraz utrzymują w mocy umowy dostawy.
Ponadto przepisy te umożliwią wzmocnienie powiązań w łańcuchu marketingowym poprzez tworzenie organizacji producentów, zrzeszeń organizacji producentów oraz organizacji międzybranżowych. Pozwoli to plantatorom buraków cukrowych zwiększyć swoją konkurencyjność a tym samym ułatwi funkcjonowanie na zliberalizowanym rynku cukru - podała Iwona Chromiak z Biura Prasowego Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi.
Dorota Jańczak