Koty to jedne z najbardziej popularnych zwierząt towarzyszących człowiekowi. W Polsce żyje ich około 6 mln. Nasi pupile mają jednak także swoją mroczną stronę. To wyjątkowo sprytne drapieżniki, które bezwzględnie mordują małe ssaki i ptaki, a podstawą ich diety jest mięso. Wielu właścicieli kotów chciałoby zmienić ich naturę – na rynku dostępne są już nawet specjalne bezmięsne karmy. Czy to jednak możliwe i bezpieczne, by mięsożerne drapieżniki przestawiać na wegetarianizm?
Magdalena Wit i Justyna Wiśniewska, studentki należące do Koła Naukowego Medyków Weterynaryjnych SGGW, pod kierunkiem prof. dr. hab. Piotra Ostaszewskiego przedstawiły pracę przeglądową podsumowującą aktualny stan wiedzy w zakresie żywienia kotów karmami bezmięsnymi.
Fizjologia drapieżnika
Ostre pazury i kły stworzone do zabijania już na pierwszy rzut oka zdradzają prawdziwą naturę kota. Nie są to jedyne cechy, z powodu których uważany jest on za wyłącznie mięsożernego drapieżnika. Studentki SGGW w swojej pracy zwracają uwagę na inne, bardziej subtelne przystosowania świadczące o naturze tych zwierząt.
Koty, których głównym źródłem energii w diecie od wieków jest mięso, nie potrafią już efektywnie trawić cukrów. Spowodowane jest to znikomą aktywnością odpowiedzialnego za to enzymu – amylazy (produkują jej prawie dziesięć razy mniej niż psy). W konsekwencji bogate w cukry produkty roślinne nie są dla kota atrakcyjne. Dobrze ilustruje to fakt, że zwierzę nie czuje słodkiego smaku.
Dodatkowo mięso i wątroby upolowanych przez kota ofiar są obfite w gotowe składniki odżywcze i witaminy, dlatego z ewolucyjnego punktu widzenia nie było potrzeby, by drapieżnik wytwarzał je z półproduktów. W konsekwencji kot nie potrafi wytworzyć np. witaminy A, czyli retinolu. Nie ma możliwość pozyskania go z beta-karotenu, w który bogata jest m.in. marchew, a witamina ta nie jest bezpośrednio dostępna w produktach roślinnych. Kot na diecie wegetariańskiej jest więc narażony na niedobór tej substancji.
Podobnych – niewytwarzanych przez koty – składników odżywczych zidentyfikowano jeszcze kilka. Niektóre z nich są wytwarzane w laboratoriach i dodawane do karm wegetariańskich. Pojawia się pytanie, czy przy takim suplementowaniu wegetariańska karma dla kota rzeczywiście może spełnić specyficzne wymagania żywieniowe tego zwierzęcia.
Soja i warzywa zamiast mięsa
Studentki SGGW przeanalizowały wiele artykułów nt. kotów na diecie bezmięsnej opublikowanych w polskich i zagranicznych czasopismach naukowych. Na podstawie opisywanych w nich badań często stwierdzano, że karma wegetariańska (a nawet wegańska) służy kotom. Ich właściciele oceniali wręcz, że kondycja pupili jest idealna. Ciekawostką jest, że statystycznie najczęściej dietę wegetariańską u kota wprowadzają kobiety poniżej 30 lat, które same nie jedzą mięsa, a nawyki żywieniowe swojego pupila chcą zmienić ze względów etycznych.
Chociaż w teorii zwierzęta, tak samo jak ludzie stosujący dietę wegetariańską, są narażone na niedobory żelaza czy witaminy B12, nie znalazło to potwierdzenia w przeprowadzonych badaniach krwi.
Czy to znaczy, że kot też może być wegetarianinem? Niekoniecznie. Zdaniem badaczek dane dostępne w publikacjach naukowych nie pozwalają na jednoznaczne uznanie karm wegetariańskich za bezpieczne dla kotów. Głównym zarzutem wobec większości badań była ich metodologia. Przede wszystkim badane grupy zwierząt były zbyt małe i przez to niereprezentatywne, a stan zdrowia był poddany tylko analizie krótkoterminowej. Dodatkowo zabrakło kompleksowego podejścia do oceny kondycji, często dokonywano pomiaru tylko jednego parametru, co stwarza możliwość przeoczenia wielu nieprawidłowości. Poza tym błędem w badaniach było uwzględnienie w nich kotów wychodzących z domu i mających możliwość polowania.
Duże wątpliwości budzi także jakość przeznaczonych dla kotów karm wegetariańskich – część z nich nie pokrywa całkowitego zapotrzebowania zwierząt na poszczególne składniki takie jak potas, tauryna, witaminy z grupy B, wapń, fosfor czy retinol. Co więcej, jedna z analiz wykazała, że karmy wcale nie były w 100% wegetariańskie – w każdej przebadanej suchej karmie stwierdzono obecność zwierzęcego DNA! Pochodziło ono od bydła, świni bądź owcy. Niestety, ustalenie źródła zanieczyszczenia okazało się niemożliwe. Nie wiadomo, czy był to dodatek zamierzony czy tylko zaniedbanie spowodowane nieodpowiednią higieną urządzeń produkcyjnych. Nie zmienia to faktu, że jest to wprowadzanie konsumenta w błąd, szczególnie biorąc pod uwagę dość wysoką cenę takich karm.
Źródłem białka w karmach, których skład analizowałyśmy, najczęściej są kukurydza, ryż czy soja. Jest ono ekstrahowane z roślin i w skoncentrowanej postaci dodawane do karmy, stąd producent na etykiecie podaje: »białko kukurydziane«, »białko ryżowe« etc. Co do mleka, zasady diety wegetariańskiej dopuszczają jego spożywanie. Trzeba jednak pamiętać, że dorosłe koty – podobnie jak wielu ludzi – nie wytwarzają laktazy, czyli enzymu rozkładającego cukier zawarty w mleku – laktozę. Skutkuje to biegunkami pojawiającymi się niedługo po spożyciu produktów mlecznych. Jeżeli jednak nasz pupil jest wyjątkiem i nie reaguje w tak przykry sposób na mleko, można mu je od czasu do czasu podawać. Jednocześnie nie należy przeceniać wartości odżywczych mleka; owszem, jest źródłem białka, tłuszczu, witamin czy wapnia, ale by w istotny sposób spełnić zapotrzebowanie na te składniki, kot dziennie musiałby wypijać wielokrotność swojego dobowego zapotrzebowania na płyny” – mówi Magdalena Wit.
Nie odwracajmy kota ogonem
Studentki SGGW podkreślają, że kot jest fizjologicznie i anatomicznie przystosowany do jedzenia mięsa, a jego natury nie da się zmienić. Dostępne badania nie pozwalają potwierdzić, że długoterminowe stosowanie diety wegetariańskiej jest bezpiecznym sposobem żywienia tych zwierząt.
Tymczasem na świecie podejmowane są już działania mające uświadomić ludziom negatywny wpływ ich kotów na faunę. Oszacowano, że w Polsce drapieżniki te zabijają rocznie ok. 631 mln ssaków i niemal 144 mln ptaków. Czy przestawienie kotów na wegetarianizm spowoduje, że przestaną polować? Na pewno nie. „Kot, mimo że został udomowiony już kilka tysięcy lat temu, ze swej natury jest drapieżnikiem i nawet najlepsza, także mięsna, karma nie zabije w nim instynktu łowcy. Zasad łańcucha pokarmowego nie da się zmienić na siłę. Z problemem kociego kłusownictwa zwłaszcza na gatunkach chronionych trzeba sobie radzić w inny sposób, bez ingerowania w naturę tych zwierząt” – mówi Justyna Wiśniewska.
Źródło Szkoła Główna Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie http://www.sggw.pl