Jeśli rolnik nie chce ponosić kosztów związanych z wystąpieniem ketozy u krów, musi im dostarczyć odpowiednią paszę.
Ketoza to choroba metaboliczna bydła. Występuje przede wszystkim u tych zwierząt, które produkują duże ilości mleka. Ma ona kilka typów: pierwotną, wtórną i pokarmową. - Pierwotna jest spowodowana niedoborem energii w dawce pokarmowej w pierwszym okresie laktacji. Ten niedobór powoduje powstawanie nadmiernej ilości wolnych ciał ketonowych krążących we krwi, a to z kolei jest przyczyną zmian chorobowych – wyjaśnia Paweł Wasiak, lekarz weterynarii prywatnej praktyki z Sobótce (powiat ostrowski). Jednym z podstawowych objawów choroby jest brak apetytu, spada też produkcja mleka. – Krowa ma specyficzny rodzaj przetwarzania pobranej karmy. W żwaczu w procesie mikrobiologicznej fermentacji z włókna skrobi wytwarzane są kwasy: octowy, propionowy i masłowy. Te kwasy przekształcane są w wątrobie w glukozę, a ona jest potrzebna jako energia do tego, żeby krowa mogła produkować mleko i utrzymywać podstawowe funkcje życiowe – tłumaczy lekarz.
Dodaje, że krowa, dając 40 litrów mleka dziennie, potrzebuje ok. 2,5 kg glukozy. – Żeby nie było deficytu energii. Jeżeli będzie pobierała mniej suchej masy, a produkcja mleka będzie wysoka, to wówczas będą wykorzystywane „zapasy”. U bydła do wytworzenia energii zamiast glukozy może być zużyta tylko część tłuszczu zapasowego w postaci tkanki tłuszczowej. (…) Wówczas uzupełnia deficyt energii przez ketogenezę wątrobową, ale kwasy tłuszczowe powstałe z rozkładu tkanki zapasowej muszą być spalone w ogniu glukozy, żeby były przerobione na energię. Jeśli nie ma glukozy, która dostarczona powinna być z pokarmu, to wtedy zaczyna się błędne koło, powstają ciała ketonowe – mówi specjalista.
Nie wolno doprowadzić do tego, aby zwierzętom zbyt długo nie dostarczać wystarczającej ilości energii. Jeśli tak się dzieje, to wolne kwasy tłuszczowe przeobrażają się w wątrobie w ciała ketonowe. Gromadzą się one w nadmiarze we krwi. – A to jest właśnie główną przyczyną występowania ketozy – wyjaśnia Paweł Wasiak. Inną odmianą jest ketoza pokarmowa. Źródłem zakażenia jest tu źle przygotowana kiszonka, która była niedostatecznie zabezpieczona przed dostaniem się tlenu i ziemi. – Ważne jest, aby rośliny na kiszonki były zbierane w odpowiedniej fazie rozwoju, zielonki w silosach i pryzmach idealnie dogniecione i okryte folią. Wtedy w kiszonkach powstaje dużo kwasu mlekowego zamiast masłowego, które pobiera zwierzę – mówi lekarz.
Na wystąpienie ketozy wtórnej mają wpływ schorzenia pierwotne, np. przemieszczenie trawieńca, zapalenie macicy, płuc czy gruczołu mlekowego oraz różne niestrawności. – A to też powoduje spadek apetytu przy produkcji mleka. Zwierzę nie będzie pobierać paszy, a tym samym nie ma energii – zaznacza lekarz.
Ketoza jako choroba może wystąpić zarówno w postaci klinicznej, jak i podklinicznej. – Są też oznaczane parametry mleka. Od kilku miesięcy w tabulogramach dostępny jest nowy parametr - K!, pokazuje on, że krowa prawdopodobnie jest w ketozie subklinicznej, a nawet klinicznej. Tutaj chodzi o stosunek tłuszczu do białka, który powinien wynosić ok. 1,2. Jeśli wychodzi powyżej 1,5, to jest to już ostrzeżenie dla hodowcy, ale przede wszystkim dla krowy. Następstwa ketozy subklinicznej wystąpić mogą w późniejszym okresie laktacji, przez słabsze wyniki rozrodu, spadek produkcji mleka, dłuższy okres miedzywycieleniowy – tłumaczy Paweł Wasiak. To, czy jest to stan podkliniczny, można sprawdzić, badając krew, mocz czy też mleko za pomocą gleukometru i testów paskowych. – Ale najdokładniejsze wyniki dają krew i mocz - podkreśla lekarz weterynarii.
Gołym okiem natomiast rolnik może zobaczyć kliniczną formę ketozy. – W wydychanym powietrzu można wyczuć, choć nie zawsze, zapach acetonu, następuje utrata apetytu i nadmierny spadek wagi. Kał może też świadczyć o obecności ketozy. Przypomina on koński kał, czyli nie ma placków, ale jest gęsty – mówi specjalista. Przy postaci klinicznej zwierzę może mieć uszkodzone nerwy. – Tutaj może nastąpić zgon zwierzęcia. Takie krowy są senne, chodzą w kółko, opierają się głową o boksy i przegrody, nadmiernie się ślinią – wymienia. Rolnik, zauważając te objawy, musi szybko zareagować.
Wówczas należy natychmiast wezwać lekarza weterynarii, aby podał glukozę. Wlew trzeba przeprowadzić przynajmniej dwukrotnie, podając do żyły ok. 1,5 litra. Dodać trzeba też leki osłaniające wątrobę, związki mineralne, witaminy z grupy B oraz prekursory glukozy. Rolnik może ustrzec swoje krowy przed wystąpieniem ketozy. Należy dopasować skład paszy do okresu, w jakim znajduje się zwierzę. – Trzeba przestrzegać okresów przejściowych przed porodem. Nie wolno dopuszczać do zapasienia zwierzęcia, bo jeżeli tłuszcz z zapasów zostanie nadmiernie uruchomiony do zaspokojenia ujemnego bilansu energetycznego, może być to początek końca – tłumaczy Paweł Wasiak. Radzi, aby przy zasuszaniu krów, używać w systemie tradycyjnym, oprócz pasz podstawowych, także pasze wypełniające, takie jak: słoma, siano. Również w systemie jednej dawki TMR-u na okres zasuszenia rozcieńczać dawkę słomą. - Wtedy zwierzę nie pobiera zbyt dużej ilości energii, co przekłada się na mniejszy przyrost tkanki zapasowej. Na około 3 tygodnie przed porodem zwierzęta muszą być przyzwyczajane do poboru pasz energetycznych, czyli skrobi z pasz treściwych (…) Dostosowując żywienie, należy zwracać uwagę, aby po wycieleniu nie podawać jednorazowo dużych ilości pasz treściwych, której głównymi składnikami są: jęczmień, pszenżyto i pszenica. To szybko może doprowadzić organizm do kwasicy żwacza. Lepiej część zbóż zastąpić kukurydzą kiszoną lub suszoną, gdzie skrobia jest wolniej rozkładalna w żwaczu – radzi lekarz.
Anetta Przespolewska