Prezes Instytutu Gospodarki Rolnej Szczepan Wójcik: - Prawda jest smutna i obiektywna - w walce z ASF przegrywamy
Panie prezesie, wszystko wskazuje na to, że niebawem wyrośnie nam płot na wschodniej granicy w celu zwalczania wirusa ASF. Tymczasem krytycznie do tego pomysłu odniósł się Sławomir Izdebski. Jak pan to skomentuje?
Szczepan Wójcik: Pan Izdebski stwierdził, że pieniądze przeznaczone na płot, czyli ok. 300 mln złotych, powinny zostać przekazane w formie pomocy dla rolników, a głównie hodowców trzody. Brzmi to bardzo pięknie, ale musimy zwalczać przyczyny wirusa, a nie niwelować jedynie jego dokuczliwe skutki. Rolnicy otrzymują różne formy wsparcia w związku z występowaniem wirusa. Musimy jednak pamietać, że mamy pewne ograniczenia wypływające z prawa Unii Europejskiej i przepisów o pomocy publicznej. Wiem, że dałoby się je „obejść” wprowadzając w Polsce stan nadzwyczajny w związku z wirusem, jednak nie jestem pewien, czy ASF spełnia ustawowe wymogi dla wprowadzenia stanu nadzwyczajnego.
A jak pan widzi kwestię budowy ogrodzenia?
Szczepan Wójcik: Instytut Gospodarki Rolnej przekazał pozytywną opinię do ustawy wprowadzającej możliwość postawienia takiego ogrodzenia jeszcze na etapie prac rządowych w zeszłym roku. Przypomnijmy też, że za ustawą o zmianie niektórych ustaw w celu ułatwienia zwalczania chorób zakaźnych zwierząt zagłosowało 433 posłów. Mogłoby się więc wydawać, że w tej kwestii mamy narodowy konsensus. Dziś niektórzy próbują podkopać nowe przepisy, ale jestem głęboko przekonany, że budowa płotu może przyczynić się do realnej wygranej z wirusem. Proszę zauważyć, że afrykański pomór świń szaleje na Białorusi i Ukrainie. Oczywiście, oba te państwa oficjalnie zaprzeczają obecności choroby na ich terytoriach. prawda jest taka, że z uwagi na brak środków po prostu nie podejmują się walki. Dzikie zwierzęta zza wschodniej granicy przenoszą wirusa do Polski. Ponadto docierają do nas niepokojące słuchy, że często dziki są celowo przepędzane na stronę polską. Na wschodzie również występuje ich nadpopulacja i powodowane nią szkody łowieckie, więc w taki ordynarny sposób „rozwiązuje się” ten problem.
Sławomir Izdebski mówi, że trzeba by wybudować płot aż do nieba, bo przecież ptaki również przenoszą ASF…
Szczepan Wójcik: Polecam panu Izdebskiemu zapoznanie się z pracami Głównego Inspektoratu Weterynarii. To prawda, że ptaki również przenoszą wirusa, ale to dziki są największym problemem. To one sprawiają, że kolejne ogniska są wykrywane i to one zarażają trzodę. Dlatego konieczne jest dokonywanie odstrzału sanitarnego i uniemożliwienie tym zwierzętom przedostawanie się na stronę polską.
Myśli pan, że to jedyny głos sprzeciwu wobec budowie?
Szczepan Wójcik: Oczywiście, że nie! Płot wyklinają już niektórzy posłowie, którzy wcześniej głosowali za jego instalacją. Jestem tez pewien, że etatowi ekolodzy wrócą zaraz do Puszczy Białowieskiej, bo przecież ogrodzenie ma jej nie ominąć.
Może i tym razem rząd się cofnie?
Szczepan Wójcik: Mówi pan o Puszczy? Sprawa jest dużo poważniejsza niż wycinak w obronie przed kornikiem. Tym razem mówimy o interesie gospodarczym polskich rolników. Mówimy o naszej produkcji trzody chlewnej. Mówimy o płynności finansowej tysięcy gospodarstw. Rząd nie ma prawa się wycofać pod naporem kilku nie mających pojęcia o skali problemu eko-terrorystów.
Wracając jeszcze do wypowiedzi pana Izdebskiego, to oskarżył on ministra Jurgiela o brak działań w związku z ASF…
Szczepan Wójcik: Nieodzownym składnikiem pana Izdebskiego jest oskarżanie każdego ministra rolnictwa o wszystkie problemy sektora. Prawda jest smutna i obiektywna - w walce z ASF przegrywamy. Tylko nie widzę w ty nieudolności szefa resortu. Każdy na jego miejscu maiłby ten problem. Nawet pan Izdebski. Jeżeli chce pomóc, to niech da szansę budowie ogrodzenia.
Fantastyczne teoria na temat przenoszenia ASF przez ptaki. Bardziej mnie dziwi to, że Nowoczesna Farma a więc specjalistyczny portal takie kłamstwa puścił.