Pierwsze promienie porannego słońca jeszcze nie zdążyły opędzić kropli nocnej rosy, a już wkoło namiotów rozbitych na gnieźnieńskim wzgórzu Lecha, rozpoczął się gorączkowy ruch. Na straganach wykładano towary, przystrajano okolice katedry gnieźnieńskiej, a wokół zaczęły się snuć smakowite zapachy warzonych potraw. Nadchodził obfitujący w ważne wydarzenia dzień.
Czy tak mógł wyglądać poranek roku tysięcznego? Być może. Gall Anonim, który opisał zjazd gnieźnieński, nie był naocznym świadkiem tego wydarzenia. Ja natomiast w niedzielę 27 sierpnia A.D. 2017, byłem bacznym obserwatorem XIX Wojewódzko-Archidiecezjalnych Dożynek Wielkopolskich, których oprawa była nie mniej pyszna, niż ta podczas wizyty Ottona III. Co okiem, i piórem przybysza z puszczańskich ostępów trzebionych przez wrednego udzielnego księcia Szyszkowetego, postaram się wiernie opisać.
Idźmy zatem tropem kronikarza – Bolesław więc (…) okazał wrodzoną sobie hojność urządzając (…) prawdziwie królewskie i cesarskie biesiady(…). Może biesiada zorganizowana dla przybyłych gości nie była cesarska, ale Wielkopolska Izba Rolnicza wpadła na doskonały pomysł, aby goście nie świętowali na głodniaka, i jeszcze przed oficjalnym rozpoczęciem uroczystości wystawili obfity bufet, z wielkopolska zwany przedpołudkiem. Żur, kiełbasa biała parzona wielkopolska, parówki, warzywa i owoce wzmocniły przybyszy, którzy gremialnie ruszyli na przegląd osiągnieć wielkopolskiego rolnictwa. A, jak przystało na przodujące w tym przedmiocie województwo, było co oglądać i podziwiać. Między nowoczesnymi technologiami, znalazł się też akcencik retro, w postaci dawnych maszyn rolniczych, które miarowo pykały na pobliskim parkingu.
O godzinie 11 zespół muzyczny Polskiego Związku Łowieckiego dmąc w rogi, sygnałówki i w co się dało dąć, dał sygnał do uroczystego rozpoczęcia Wystawy Rolniczej. Wygłoszono odpowiednie przemowy, złożono gratulacje i zaczęło się. Wróćmy jeszcze do naszego Galla Anonima – (…) któż zdoła wyliczyć, ile i jakich darów dał (książę Bolesław zwany później Chrobrym) przedniejszym, skoro nawet nikt z tak licznej służby nie odszedł bez podarunku. Co otrzymali przedniejsi na gnieźnieńskich dożynkach, nie wiem, a i dochodzić nie mam zamiaru. Natomiast uczestnicy na dobry początek ozdobieni zostali urokliwymi kotylionami, następnie zaś zgodnie z dożynkowym staropolskim obyczajem rozdano trzy i pół tysiąca specjalnie upieczonych na tę okoliczność bochenków chleba. Kolejne dary zorganizowali myśliwi z rolnikami wystawiając olbrzymią patelnią z bigosem i piętrowy gar z gulaszem z dziczyzny i wszelkimi warzywami. Starostowie Dożynek Anna od Frankiewiczów i Zbyszko od Stajkowskich ufundowali 100 kilogramów tortu ze świeżutkimi wielkopolskimi owocami, częstując w Gościńcu wszystkich zgromadzonych, cóż to były za słodkości!
Na błoniach przy katedrze, dożynkowi goście mogli przenieść się w bardziej duchową sferę uroczystości. O godz. 13.00 na Placu św. Wojciecha odbyła się uroczysta Msza Św. pod przewodnictwem Arcybiskupa Wojciecha Polaka, Prymasa Polski. – Dziękczynienie za te dary ziemi dla nas – ludzi wierzących, jest oczywiście najpierw dziękczynieniem dla Tego, który jest twórcą i dawcą – Pana Boga. Oczywiście te dary nam z nieba nie spadają, to jest trud pracy naszych rolników, dlatego też do ołtarza niesiemy owoc ziemi i pracy rąk naszych. Mówił arcybiskup. Po mszy Zespół Pieśni i Tańca Łany z Poznania zaprezentował uroczysty obrzęd dożynkowy.
Najtłumniej było jednak pod namiotem, gdzie Wielkopolska Izba Rolnicza zorganizowała Piknik Owocowo-Warzywny. Scenę, na której odbywały się kulinarne potyczki wielopolskich restauracji, ozdobiono darami z miejscowych ogrodów i sadów, a wszystko gustownie skomponowane przez samego prezesa Izby Piotra Walkowskiego i dopieszczone wprawną ręką znanego wielkopolskiego smakosza Witolda Wróbla. Gdzieś, tak około południa nad sceną zaczęły unosić się aromaty dzieł mistrzów gastronomii. Smakowita jagnięcina, rywalizowała z dziczyzną. Swoja nutkę zapachową dołożyły też: kaczka i czernina. Jednak, jak przystało na słowiańskie gusta, wygrały ozorki wieprzowe na konfiturze cebulowo-porzeczkowej i szarymi kluseczkami z nutą chrzanu oraz chłodnik porzeczkowy. Danie przygotowane przez restaurację P jak Pyszne z Kępna, zniewoliłyby nawet cesarskie podniebienie.
Podczas gdy kucharze w pocie czoła prezentowali swoje umiejętności, nieopodal rozpoczął się finał wojewódzkiej XVII edycji konkursu Nasze Kulinarne Dziedzictwo – Smaki Regionów. I jeszcze raz zajrzyjmy do opisu naszego kronikarza – (…) nakazał cześnikom i stolnikom zebrać ze wszystkich stołów (…) złote i srebrne naczynia (…) i ofiarował je cesarzowi (…). Zamiast złotych i srebrnych precjozów na konkursowych stołach pojawiły się prawdziwe wielkopolskie klejnoty: mięsa, nabiał, przetwory, pieczywo, miody. Słowem – dary wielkopolskiej ziemi i jej zaradnych gospodarnych mieszkańców. Nagród i wyróżnień było bez liku, wspomnieć trzeba iż nominacje do ogólnopolskiej nagrody Perła 2017 otrzymały: Miód akacjowy z Kopaszyna z pasieki Chmielewskich, Olej z nasion ostropestu Semco sp. z o.o. , Maślanka prosto z maselnicy Średzkiej Spółdzielni Mleczarskiej, Nalewka z czeremchy Wiesława Sakiewicza, oraz wspomniane już ozorki restauracji P jak Pyszne.
Podsumowując, cały dzień doskonałej uczty i zabawy. W ciekawy, a co więcej niepretensjonalny sposób, spleciono sferę sacrum i profanum, ukazując w ten sposób prawdziwe, od dawien, dawna funkcjonujące – rolnicze oblicze Wielkopolski.
Aha zapomniałbym, że wieczorem na Rynku huknął z głośników Muniek Staszczyk z zespołem T. Love. I to był koniec obfitego w wydarzenia dnia - XIX Wojewódzko-Archidiecezjalnych Wielkopolskich Dożynek.
Na Podlasie wracałem z kolejnym, obalonym stereotypem – o niegościnnej i skąpej ziemi wielkopolskiej.
Andrzej Fiedoruk
Źródło
Wielkopolska Izba Rolnicza
http://www.wir.org.pl/