Dziesięć blisko dwustukilogramowych byków uciekło hodowcy z Woli Książęcej (powiat jarociński). Rolnikowi udało się schwytać tylko sześć zwierząt. Cztery krążyły po okolicy. Jeden z byków padł po tym, jak zderzył się z dwoma samochodami. Jak zabezpieczyć hodowlę bydła mięsnego przed podobnymi zdarzeniami?
Zwierzęta z obory wymknęły się w niedzielę 29 września. - Usłyszałam, jak o 6.00 godzinie coś puknęło. Potem zaczęły psy szczekać. Spojrzałam przez okno, a że mamy założoną kostkę, to zobaczyłam odchody zwierzęce i powiedziałam do męża: „Pewnie byki uciekły” - opowiada Irena Pasternak, matka właściciela stada. Zwierzęta sforsowały zamknięcie obory i wyszły na zewnątrz. W budynku pozostało tylko jedno. Gospodarz wraz z sąsiadami rozpoczął poszukiwania bydła. Pięć sztuk udało się zagnać do obory. Pozostałe uciekły w kierunku drogi krajowej i galopowały środkiem „11”. - Jechaliśmy w stronę Kalisza i nagle z pobocza na drogę wyskoczyły te krowy, były przestraszone - opowiada jeden ze świadków zdarzenia. - Kilku kierowców, widząc, co się dzieje, salwowało się ucieczką na chodnik - dodaje. Kierowcy poinformowali policję o zwierzętach na drodze. Do akcji zaangażowano OSP Witaszyce. Trzy byki udało się spędzić z drogi na ogrodzony teren byłego komisu samochodowego w Witaszyczkach. Wystraszone zwierzęta zniszczyły siatkę i ponownie uciekły. Jednego byka rolnik wraz z sąsiadami złapał po południu w kukurydzy pod Witaszycami. Hodowca zlokalizował uprawy, gdzie znajdowały się pozostałe zwierzęta. W środę 2 października w okolicach Brylandii w Witaszycach zorganizowano akcję łapania byków. W operację zaangażowano 20 osób, straż miejską z bronią Palmera oraz lekarza weterynarii. W noc poprzedzającą obławę rolnik obserwował uprawę kukurydzy, aby mieć pewność, że znajdują się tam zwierzęta. - Widziałem te trzy sztuki, dlatego zrobiliśmy tę akcję, bo nie chcieliśmy iść w ciemno. W dwie sztuki udało się trafić i wszyscy byliśmy zadowoleni, że one zaraz zasną, a one biegły jeszcze szybciej niż przed podaniem środka usypiającego - mówi Remigiusz Pasternak, właściciel zwierząt.
- Byliśmy dużą ekipą i parę razy było naprawdę bardzo blisko, aby je schwytać. Ale są na tyle silne i szybkie, że pouciekały - ubolewa hodowca, który we wsi ma opinię dobrego rolnika. W wiosce wszyscy dziwią się, jak to się stało, że bydło sforsowało zamknięcie obory. Remigiusz Pasternak hodowlą zajmuje się co najmniej od 10 lat. - Wcześniej ojciec ją prowadził. Nigdy zwierzęta nie wyszły mi poza teren gospodarstwa - wyznaje rolnik z Woli Książęcej. W poniedziałek 7 października mężczyzna nadal poszukiwał 3 sztuk bydła. Jak zabezpieczać hodowlę bydła mięsnego? Specjaliści twierdzą, że najlepszą ochroną są ogrodzenia elektryczne. Bardzo istotną kwestią przy instalacji pastucha jest dobór elektryzatora. - Moc ogrodzeń musi być ogromna i sugerujemy tutaj 6 dżuli jako minimum, ale myślę, że 12 czy 15 J to jest standard. Wszystko jest też uzależnione od długości obszaru - długości linii ogrodzenia lub wielkości obszaru, jaki chcemy grodzić i ilości linii na ogrodzeniu - mówi Wojciech Dubiński, kierownik działu sprzedaży i marketingu Bentley Farm z Warszawy. Podkreśla, że bydło mięsne ma dość grubą skórę - okrywę włosową - która bardziej izoluje skórę przed impulsem elektrycznym. - Prąd o niskich wartościach nie będzie robił na nich żadnego wrażenia. Zwierzęta są istotami dość inteligentnymi. Zapamiętują miejsca czy ogrodzenia, które udało się raz przejść i będą próbowały je ponownie sforsować. Bydło mięsne „nie bawi” się z ogrodzeniami, a szczególnie wiedzą to hodowcy, mający ogrodzenia stałe z potężnych rur stalowych, które są wyginane i łamane jak zapałki - dodaje specjalista z firmy dystrybuującej sprzęt zootechniczny. Drugim systemem, który pozwoli nadzorować zwierzęta, jest całodobowy monitoring z możliwością przesyłania informacji na telefon komórkowy.
Elżbieta Rzepczyk