Kiedy zostanie wprowadzony podatek dochodowy w rolnictwie? Na jakiej zasadzie będzie wyliczany dochód rolników? Czy podatek dochodowy zastąpi rolny? Czy dopłaty bezpośrednie będą opodatkowane? Te wszystkie pytania pozostają, niestety, bez odpowiedzi.
Wprowadzenie podatku dochodowego zapowiedział premier Donald Tusk w swoim drugim exposé - w listopadzie 2011 roku. Od tego czasu rolnicy nie otrzymali żadnej informacji w tej sprawie. Prace nad nową formą opodatkowania owiane są tajemnicą. Ministerstwo rolnictwa redakcję „Wieści Rolniczych” po dane odesłało do ministerstwa finansów. To ostatnie też nie chciało przekazać szczegółów sprawy. „W dalszym ciągu trwają konsultacje i uzgodnienia z Ministerstwem Rolnictwa dot. opodatkowania rolników podatkiem dochodowym. W związku z tym udzielenie odpowiedzi na załączone pytania nie jest możliwe” - czytamy w piśmie, które otrzymaliśmy z biura prasowego resortu finansów.
Brak informacji martwi producentów rolnych. Walne Zgromadzenie Wielkopolskiej Izby Rolniczej w Poznaniu przyjęło stanowisko w tej sprawie, w którym czytamy: „Z niepokojem przyjmujemy informacje medialne o planach wprowadzenia podatku dochodowego dla rolników od 2014 roku, którego założeń nikt z nami nie konsultuje. Jako rolnicy nie uchylamy się od płacenia podatków. Oczekujemy jednak jasnych i przejrzystych reguł przy ustalaniu zasad i stawek opodatkowania naszej działalności”. Zdaniem samorządu rolniczego płacony obecnie przez rolników podatek rolny jest w istocie zryczałtowanym podatkiem dochodowym.
W opinii rolników jest on sprawiedliwy, bo wzrasta wraz z ilością i jakością gleby w gospodarstwach, a jego wysokość ustala samorząd, który ma rozeznanie, w jaki sposób ceny żyta przekładają się na bieżącą sytuację w rolnictwie. - Jestem przeciwnikiem wprowadzenia podatku dochodowego w rolnictwie. Uważam, że ten podatek zaszkodzi rolnikom.
Wielkość tej szkody będzie zależała od sposobu ustalenia dochodu, podejścia do opodatkowania dopłat i opodatkowania składników majątkowych gospodarstwa - mówi Antoni Grzebisz, przewodniczący Rady Powiatowej WIR w Gostyniu.
Dodatkowo wskazuje, że potraktowanie działalności rolniczej tak jak gospodarczej może wkrótce prowadzić do zwiększenia obciążeń poprzez np. zastosowanie podatku od nieruchomości, którego obecnie w rolnictwie nie ma. - Inne niebezpieczeństwa związane z podatkiem dochodowym to problemy z precyzyjnym wyliczeniem oraz wykazaniem kosztów, a w szczególności: wycena pracy własnej, pracy najemnej typu pomoc sąsiedzka, wyliczenie amortyzacji, wycena produkcji w toku, wycena zapasów - zaznacza szef w WIR-u w Gostyniu.
Obawia się, że może zostać wprowadzony podatek dochodowy w formie ryczałtu od przychodu. - Przychód ten będzie urzędowo wyliczony przez ministerstwo finansów lub Instytut Ekonomiki Rolnictwa zależnie od powierzchni, ale w oderwaniu od specyfiki konkretnego gospodarstwa, co wypaczy jego indywidualny charakter. Jeśli natomiast podatek zostanie naliczony od przychodu ewidencjonowanego, to wówczas „łupione” będą gospodarstwa wysokotowarowe o niższej powierzchni i dużych zakupach np. pasz do hodowli zwierząt - uważa Grzebisz. Zaznacza, że właśnie takie gospodarstwa przeważają w Wielkopolsce.
Eksperci opowiadają się za zastosowaniem podatku dochodowego z zaznaczeniem, że zastąpi on rolny. Jego wprowadzenie wytrąci mieszkańcom miast argument, że rolnicy nie płacą żadnych podatków. - To jest oczywistą nieprawdą, bo przez wiele lat utrzymując się z uprawy ziemi, to w latach nieurodzaju mój podatek rolny przekraczał niekiedy 30 procent mojego dochodu - mówi Kornel Pabiszczak z działu ekonomiki i marketingu Wielkopolskiej Izby Rolniczej. Odmiennie niż Antoni Grzebisz uważa, że podatek rolny nie jest sprawiedliwy. - Mamy dwóch rolników, którzy posiadają po 5 ha. Jeden uprawia żyto, hoduje krowę, kilka świń i kur na własne potrzeby, a drugi na 5 hektarach postawił chlewnię na 5 tys. sztuk trzody chlewnej, kupuje paszę i jest typowym przedsiębiorcą, a jeden i drugi płaci podatek od 5 ha, a to jest dalece nie w porządku - sądzi specjalista.
Zdecydowana większość rolników sceptycznie odnosi się do proponowanych rozwiązań.
- To jest próba wyciągnięcia dodatkowych pieniędzy - mówi rolnik z gminy Kotlin (powiat jarociński). Jednocześnie wyraża nadzieję, że dopłaty bezpośrednie nie będą opodatkowane.
Elżbieta Rzepczyk