Czterokrotnie spadły ceny słomy w tym roku w porównaniu z ubiegłorocznymi żniwami. Powód? Wyrosły zboża jare. Słomą nie są już tak zainteresowane firmy produkujące brykiet opałowy.
„Sprzedam słomę” - takich ogłoszeń jest mnóstwo w gazetach lokalnych. W tym roku zbiory słomy należą do rekordowych. Nie brakuje jej, tak jak to było w poprzednim, kiedy to wymarzły zboża ozime, które charakteryzują się długimi łodygami. Nie dość, że rolnikom nieprowadzącym produkcji zwierzęcej jest trudniej sprzedać słomę, to jeszcze ceny nie są zadowalające. Balot można kupić już za 20 zł, przy czym trzeba go samemu zebrać z pola. W ubiegłym roku za taki sam trzeba było zapłacić 80, 90 zł. Słomę sprzedają główni rolnicy nastawieni na uprawę zbóż, a nieposiadający hodowli. Do takich należy Zbysław Krysztofiak z Wyszek (gmina Kotlin, powiat jarociński). Chce on sprzedać słomę z 8 ha, ale na razie nie znalazł kupca. - Z naszego terenu - powiat jarociński - jest małe zainteresowanie. Większość dzwoniących jest z okolic Krotoszyna. Już prawie decydują się, ale jak usłyszą odległość, to szukają bliżej. Jak nie znajdą bliżej, to mają się odezwać - mówi rolnik. - Słoma jest jeszcze na polu, ale pole mam blisko domu.
Będę musiał ją zwieźć, bo będzie przeszkadzała mi w uprawie. Jednego roku przyoruję, a następnego sprzedaję - dodaje gospodarz i zapewnia, że sprzeda balot za 20 zł.
Rolnikowi z gm. Borek Wielkopolski (powiat gostyński) udało się sprzedać 150 balotów. Chciałby jeszcze zbyć drugie tyle. - Ci, co mieli kupić, to już kupili. Powoli kończy się już zainteresowanie - ocenia Piotr Kraszewski. Jego zdaniem na terenie powiatu gostyńskiego ceny słomy wahają się od 25 do 30 zł za balot. Z czterokrotnego spadku cen cieszą się ci, którzy kupują słomę, a są to przede wszystkim rolnicy zajmujący są hodowlą zwierząt.
- Mam 130 sztuk bydła, w tym są również krowy mleczne. Dlatego potrzebuję dużo kiszonki z kukurydzy i tą rośliną obsiewam znaczną część mojego gospodarstwa - mówi rolnik z gminy Jaraczewo (powiat jarociński). Dodaje, że w tym roku już kupił słomę i jeszcze zamierza ją nabyć. W opinii rolników niskie ceny nie są tylko wynikiem dużej ilości słomy. Na rynku jest coraz mniej przedsiębiorstw zajmujących się produkcją brykietów ze słomy. To stanowisko potwierdza Marcin Łakomy, przedstawiciel firmy „Rolmast” z Jutrosina (powiat rawicki), która wytwarzaniem opału ekologicznego przy pomocy brykieciarek ślimakowych zajmowała się tylko jeden rok. Wysokie ceny słomy były jednym z powodów, dla których zrezygnowano z produkcji brykietów. Zdaniem Marcina Łakomego zakłady energetyczne są trudnymi partnerami handlowymi.
- Elektrownie wykonują swoje badania na zawartość wilgotności w gotowym produkcie. Dla przykładu: w słoneczny dzień brykiet wyjeżdzający z firmy zawierał 10% wilgotności, a po przybyciu na miejsce do elektrowni oddalonej o 300 km - gdzie pogoda była taka sama - ponad 15% - mówi Marcin Łakomy. - Technologia produkcji brykietu jest bardzo niedopracowana. Po pierwsze, maszyny są bardzo nietrwałe. Po drugie, części eksploatacyjne jak i ich regeneracja są bardzo drogie - dodaje przedsiębiorca. Jego zdaniem wytwarzanie brykietów nie jest opłacalne ze względu na wysokie koszty transportu do oddalonych elektrowni oraz duże zużycie energii elektrycznej. Tego typu działalność kalkuluje się tylko w przypadku produkcji na bardzo dużą skalę.
Elżbieta Rzepczyk