Komisja Europejska i polski rząd mocno stawiają na skracanie łańcuchów spożywczych. Ma być to lekarstwo na „ograbianie” rolnika przez pośredników. W nowym Krajowym Planie Strategicznym oraz Krajowym Planie Odbudowy będą środki na wspieranie takich działań podejmowanych przez rolników oraz przedsiębiorców prowadzących małe zakłady przetwórcze. Temu tematowi poświęcony był również panel dyskusyjny podczas Dnia Przedsiębiorcy Rolnego, zorganizowanego przez Centrum Doradztwa Rolniczego w Poznaniu. Naszą relację z tego wydarzenia znajdziecie Państwo tutaj. W teorii wszystko się zgadza. Rolnik sam przetworzy swoje produkty, sprzeda klientowi i zarobi więcej. W praktyce wygląda to jednak trochę inaczej. Mówiąc źle o pośrednikach czy przetwórcach i ich zarobkach, często zapominamy o ich funkcji i kosztach, które ponoszą. Na dzień dzisiejszy w łańcuchu spożywczym nie ma zbyt wiele rezerw finansowych, które mógłby przejąć rolnik. Patrząc na marże zysków w przemyśle spożywczym, handlu czy transporcie, nie widać specjalnie miejsca na jakieś nadzwyczajne zyski. Problem zaczyna się w kieszeni klienta i jego preferencjach zakupowych. Według ostatnich danych, konsumenci 70% żywności kupują w sieciach detalicznych. To daje tym organizacjom olbrzymią przewagę konkurencyjną. Biorąc pod uwagę stopień ich koncentracji i silną cenową konkurencję, presja na pozostałych uczestników rynku jest olbrzymia.
Oczywiście pojawia się na polskim rynku grupa klientów o wyższych dochodach, zainteresowana bezpośrednimi zakupami od rolnika, produktów lokalnych. To jest rosnący segment konsumencki, do którego potencjalnie zainteresowani rolnicy powinni uderzyć. Ale nie da się przejąć marży pośredników lub przetwórców bez przejęcia ich kosztów. Jeśli rolnik chce sam sprzedawać swoje produkty musi ponieść inwestycje w określoną infrastrukturę do przetwarzania, magazynowania i przygotowania produktu do sprzedaży, musi zbudować sieć i model dystrybucji, zakupić środki obrotowe (opakowania, przyprawy, inne) oraz poświęcić swój czas lub zatrudnić pracowników. Należy pamiętać, że te wszystkie procesy muszą się odbywać w reżimie sanitarnym i weterynaryjnym zgodnym z wymogami obowiązującymi na rynku produktów spożywczych. W obecnych i nowych programach będą oczywiście środki finansowe na wsparcie rolników i mniejszych przetwórców od strony inwestycji oraz kosztów funkcjonowania na rynku.
Uczestnicy panelu dyskusyjnego wskazali, że największym wyzwaniem jest stworzenie sieci dystrybucji i dotarcie do klienta. Póki skala naszej działalności jest niewielka, to wystarczy niewielka grupka klientów, okolicznych sąsiadów czy członków rodziny. Takie były początki działalności pani Ilony Michalak - (link do strony dostępny tutaj), która w swoim gospodarstwie produkuje sery oraz Pani Małgorzaty Fajkowskiej produkującej pierogi. Jednak szybko okazuje się, że taka skala jest niewystarczający aby żyć z tej działalności. Schody pojawiają się w miarę wzrostu takiego biznesu.
Doświadcza tego Grupa Producentów Chrobry, która przetwarza warzywa i sprzedaje je pod własną marką Dobrodzieje. Grupa i jej przetwórnia są już na tyle duże, że trudno lokalnie sprzedać jej potencjalną produkcję. Rolnikom udało się wejść do dwóch sieci detalicznych, stworzono również sklep internetowy, gdzie można nabyć ich produkty (www.dobrodzieje.com.pl).
Budowa sieci dystrybucji to jednak proces wymagający czasu, umiejętności oraz sporego wysiłku rolnika czy przedsiębiorcy. Jeśli jednak konsekwentnie będzie się te działania podejmowało to zbudowana sieć sprzedaży staje się największym zasobem firmy. Tak się stało w przypadku Pani Beaty Futymy. Prowadzi ona rodzinny biznes polegający na produkcji ekologicznych produktów mlecznych wytwarzanych na bazie produkowanego w gospodarstwie mleka krowiego (www.ekosery.pl). Kilkanaście lat konsekwentnych działań Pani Beaty spowodowało, że dzisiaj większość odbiorców hurtowych i detalicznych z całej Polski przyjeżdża do jej gospodarstwa i sama odbiera produkty a rodzina może się skupić na produkcji i przetwórstwie mleka.
Podczas dyskusji padło kilka pomysłów, jak można wesprzeć rolników w procesie związanym z przetwarzaniem i sprzedażą bezpośrednią produktów na rynku. Ciekawym wydaje się być pomysł Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi aby zobowiązać samorządy do regularnego udostępniania rolnikom miejsca na lokalnych targowiskach i bazarach. Taki rynek funkcjonuje w Poznaniu pod nazwą Zielony Targ już od kilku lat. Inicjatywa ta cieszy się dużą popularnością wśród poznaniaków, którzy w każdą sobotę tłumnie odwiedzają to miejsce. Rolnicy prowadzący taką działalność mieli możliwość skorzystać z rozdania w ramach działania „Współpraca”, Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich. Mamy nadzieję, że w przyszłym roku będzie kolejne rozdanie umożliwiające sfinansowanie wspólnych działań rolników. Ciekawą koncepcję przedstawił Pan Krzysztof Kłosin, Prezes GPR Chrobry. Wskazał, że grupy producentów rolnych, które posiadają biura czy inne obiekty w lokalizacjach w całym kraju, na tej bazie stworzyły sieć wiejskich sklepów i wzajemnie uzupełniały swoją ofertę produktową. Wskazano, że sieci detaliczne powinny stworzyć specjalne półki dla produktów i dostawców lokalnych ponieważ to tam przeważająca część klientów dokonuje zakupów.
Wracając zatem do odpowiedzi na pytanie tytułowe. Tak, przetwórstwo i sprzedaż bezpośrednia jest szansą dla części rolników. Ale wykorzystanie tej szansy wymaga pasji, poświęcenia czasu, środków finansowych, genu przedsiębiorczości, pozytywnego podejścia do ludzi (klientów), pomysłu na produkt oraz współpracy i wsparcia instytucji.
Takie wsparcie organizuje również Wielkopolska Izba Rolnicza. W tym roku zorganizowaliśmy szereg pikników promujących lokalne produkty i lokalnych producentów. Promowaliśmy pomidora, soję, ogórka, buraczka, ziemniaki, karpia, kaczkę, pieczarkę, gęś. Takie działania będziemy z pewnością kontynuować. Służymy również doradztwem w tym zakresie. Wszystkie zainteresowane osoby zapraszamy do kontaktów bezpośrednich z autorem tego artykułu poprzez e-mail: a.przepiora@wir.org.pl