Jest 2007 roku Stephane Antiga ląduje w Warszawie, stolicy nieznanego, dalekiego kraju. Jak zawodnik Skry Bełchatów odżywia się w Bełchatowie i jak poznaje polską kuchnię?
Najpierw przyjechałem do Polski sam bez żony, a ja gotuję bardzo średnio. Zdany byłem głównie na restauracje i bary i to te najbliższe, położone w dzielnicy, w której mieszkałem. Chodziłem też do licznych pizzerii, a do pizzy jak to Francuz zamawiałem rozmaite sałatki. Bo tak było najłatwiej. Polska pizza różniła się od hiszpańskiej , bo ja do Polski przyjechałem z Hiszpanii. Na początku trudno mi było znaleźć dobrą wołowinę, taką jak we Francji, a jako sportowiec musiałem jeść czerwone mięso, bo ono jest budulcem mieśni. Wołowinę zastępowałem wtedy dużą ilością drobiu. We Francji byłem przyzwyczajony do kuchni mojej Mamy, która podawała mi zawsze dużo warzyw, a nawet zupy na bazie warzyw, których nie bardzo lubiłem. We Francja tradycja zup, no może poza obszarami wiejskimi, gdzie rolnicy lubią zjeść sobie ciepłą zupę po pracy w polu, powoli wygasa. Bardzo mile zaskoczyły mnie właśnie polskie zupy. Za francuskimi zupami warzywnymi nie przepadałem. A w Polsce nastąpiła odmiana, polubiłem wasze zupy. Bardzo smakuje mi pomidorowa, grzybowa, cebulowa, a także bardzo lubię żurek. Zasmakowałem też bardzo w waszych ciastach: w serniku i w szarlotce. Choć nie mogę się nimi przejadać ze względu na konieczność utrzymania właściwej wagi. Bardzo lubię również golonkę, bigos a nawet wszelkie kapusty, a także polsko- węgierski gulasz.
Na początku pobytu w Polsce robił Pan sam zakupy spożywcze? Chodził Pan na polskie bazary i rynki?
Nie, z uwagi na słabą wtedy znajomość języka polskiego nie miałem wyboru. W kwestii zakupów byłem zdany wyłącznie na siebie, ale ratowałem się chodzeniem do supermarketów. Tam najłatwiej było mi kupić to co chciałem. Jestem przeciwieństwem mojej żony, która czy to we Francji, we Włoszech czy w Hiszpanii odwiedza małe sklepy, na przykład u rzeźnika lubi i potrafi wybierać najlepsze kwałki mięsa. Zatem raz w tygodniu jeździłem do supermarketu, a w południe i wieczór na co dzień stołowałem się w restauracjach.
Polska, jest znana z dobrego pieczywa a także z dobrych wędlin. A propos naszych zwyczajów śniadaniowych, śniadanie je Pan po francusku czyli kawa, kakao a do tego croissant czy już raczej je Pan polskie śniadanie czyli na przykład kanapkę z wędliną i sałatą a do tego gorąca herbata?
Oczywiście, ja do dziś nawet w Polsce jestem wierny francuskim śniadaniom. A już jak jadę nad Sekwanę, muszę się przyznać, nigdy nie mogę sobie darować tradycyjnej aromatycznej kawy, a do tego jeden lub dwa croissanty. W hotelu za granicą Polski też jem francuskie śniadanie. Mam już 38 lat i musze uważać na wagę. To nawet dobrze, że na każdym rogu w Polsce nie mogę kupiś swoich ulubionych croissantów, bo z pewnością bardzo bym z tego powodu przytył.
A Jak Pan ocenia polskie pieczywo po latach pobytu w naszym kraju?
W Polsce nastąpiła wielka rewolucja w obszarze pieczywa. Uważam, że polskie pieczywo bardzo się poprawiło i urozmaiciło. Macie wiele znakomitych gatunków dobrego pełnoziarnistego, zdrowego pieczywa. Zwłaszcza moja żona bardzo jej docenia i kupuje najlepsze wyroby piekarnicze. Polscy piekarze wypiekają wyborny chleb, a najwyższą ocenę wystawiam polskiemu pieczywu ciemnemu, jest naprawdę pyszne, a klienci mają ogromny wybór.
Czy słyszał Pan o Programie Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi pod nazwą "Poznaj Dobrą Żywność"? Jeśli nie to przyniosłem Panu najnowszy katalog z produktami, które otrzymały ten znak najwyższej jakości i polecam je Panu, a na pewno się Pan nie zawiedzie!
Powiem szczerze, że nie słyszałem, ale bardzo chętnie zapoznam się z zawartością tego Programu.
A kto gotuje w domu Państwa Antiga w Polsce?
Oczywiście moja żona, która bardzo lubi gotować i robi to bardzo dobrze. Jestem dumny, że mam za żonę tak znakomitą kucharkę. W domu staramy się prowadzić kuchnie francuską, także ze względu na dzieci, ale Stephanie umie nawet ugotować znakomity polski rosół. Moja żona umie sama upiec polski chleb. Ba, potrafi nawet przyrządzić wyśmienite apetyczne pierogi z grzybami, a także ruskie pierogi.
Czy jako selekcjoner ma Pan wpływ na to co jedzą zawodnicy, a zwłaszcza czy ma Pan wpływ na to co spożywają przed ważnymi meczami jako choćby te z ostatnich mistrzostwa świata w Polsce?
Po przyjeździe do Polski zasięgnąłem porady znanego dietetyka z Wrocławia. Specjalista poradził mi zmianę mojego sposobu odżywiania. Zacząłem uważać na to co jem, ograniczyłem bardzo słodycze i tłuszcze. Teraz moje dobre doświadczenia z okresu zawodniczego staram się przekazywać zawodnikom z reprezentacji . Zawsze im powtarzam, żeby uważali na to co jedzą . Teraz już nie widzę, by jedli hamburgery przed meczami. Ograniczają słodycze, a także bardzo uważają na alkohol. Szklanka piwa po meczu nikomu nie zaszkodzi , ale już szklanka po każdym meczu jest nie do przyjęcia, bo może prowadzić do uzależnienia. Proszę zwrócić uwagę, że polska reprezentacja rozegrała 13 meczów, w żadnym z nich nie było problemów z kondycją, a ma to także w oczywisty związek ze sposobem odżywiania. Jak widać polska kuchnia służyła reprezentacji siatkarzy... Zdobyli złoty medal. Właściwe odżywianie ogranicza kontuzje, na przykład zmniejsza urazy polegające na zapaleniu mięśni.
Czy pamięta Pan co jadł i pił w restauracji hotelowej w Katowicach po zdobyciu mistrzostwa świata?
Bardzo dobrze pamiętam. Szef hotelowej kuchni przygotował nam Francuzom szampana. Był też bogato zastawiony bufet. Fetowaliśmy ten sukces w gronie zawodników, działaczy, a także wszystkich osób towarzyszących reprezentacji - lekarzy, masażystów, statystyków. Uważałem, że wszyscy zasłużyli na to, by zasiąść przy stole bankietowym i delektować się tą wspaniała chwilą. Nigdy tego nie zapomnę.
Czy jest Pan spełniony zawodowo jak sportowiec, a dziś jako trener reprezentacji Polski?
Oczywiście jestem człowiekiem szczęśliwym i spełnionym. Mam nadzieję, że pozostanę jak najdłużej skromnym człowiekiem. Wiem dobrze, że dla Polaków siatkówka to specyficzna, szczególna dyscyplina sportu. Macie wspaniałych kibiców siatkarskich. To, że ten złoty medal udało się zdobyć właśnie w Polsce z Polakami i dla Polaków napawa mnie ogromną radością. Jestem naprawdę szczęśliwy że dałem tylu milionom Polaków radość tym złotym medalem.
I ostatnie pytanie dotyczące jedzenia... czy po 7 latach pobytu w Polsce potrafi Pan samodzielnie i w dobrej zrozumiałej polszczyźnie zamówić sałatkę w restauracji?
- (gromki śmiech) Tak, oczywiście, teraz już nie mam trudności z wysłowieniem się po polsku i nawet tak trudne na początku słowo jak "surówka" łatwo przechodzi mi przez gardło, i co najważniejsze kelnerzy mnie już rozumieją. Zaczynam już czytać gazety, a nawet książki, zaczynam się uczyś języka polskiego wraz z moim dziećmi Tymoteuszem i Manoline. Bardzo mnie do tego dopingują.
Dziękuję bardzo za rozmowę.
Rozmawiał: Wiesław Stefaniak, Departament Komunikacji Społecznej ARiMR; zdjęcia Artur Kubat, Departament Komunikacji Społecznej ARiMR.
Źródło
Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa
http://www.arimr.gov.pl/