Uprawą popularnej na obu kontynentach amerykańskich soi zajmują się również rolnicy w Polsce. Sprawdziliśmy, jak sobie radzą.
Temu gatunkowi poświęcamy w bieżącym numerze „Naszej Roli” sporo miejsca. Ciągle rosnące na światowych rynkach ceny poekstracyjnej śruty sojowej zmuszają naszych rolników do eksperymentów z tą uprawą. Soja, a właściwie jej mieszanka z kukurydzą, może rozwiązać problem hodowców bydła, poprzez zwiększenie udziału białka w produkowanej kiszonce. Popularyzacją tego pomysłu zajmuje się firma AgroYoumis PL, która sprzedaje nasiona soi oraz prowadzi doświadczenia. Jej działania wzbudzają duże zainteresowanie wśród rolników, dlatego postanowiliśmy sprawdzić, jak wygląda uprawa tego gatunku nie tylko na poletkach doświadczalnych, lecz również na plantacjach produkcyjnych. Rolnicy, którzy zaczęli uprawiać soję w Polsce, nie mają żadnego doświadczenia.Często jest to działanie po omacku. Nasi prekursorzy mają jednak dobre wyczucie i ich plantacje prezentują się całkiem nieźle. Podpowiedzi od niemieckich kolegów
Na plantacji w Łęczynie 15 września strąki już dosychały, a nasiona były w fazie dojrzałości woskowej.
Fot. Jacek Suchorzebski
Jednym z nich jest Bohdan Rataj z zachodniopomorskiego gospodarstwa Rolpol w Łęczynie. Przyznaje, że uprawa soi to eksperyment, który będzie kontynuowany, jeśli przyniesie efekt ekonomiczny. – Nie jesteśmy instytutem badawczym, tylko przedsiębiorstwem rolnym, które musi się utrzymać na rynku z własnych dochodów. Jeśli z uprawy soi będziemy mieli porównywalne dochody jak z innych upraw, to na pewno będziemy ją siać w przyszłości – tłumaczy Bohdan Rataj.
W Łęczynie posiano soję odmiany Annushka na powierzchni 27 ha, na glebie klasy IVa i IVb. Przedplonem było pszenżyto jare. Zastosowano nawożenie PK w granicach 80 kg/ha czystego składnika, zaś azot w wysokości 27 kg/ha w formie dawki startowej (nasiona siewne były zaprawione nitraginą, więc uznano, że więcej nie ma potrzeby). Siewu dokonano 10 maja zwykłym siewnikiem zbożowym w odstępach między rzędami co 12,5 cm. – Z opisu odmiany wynikało, że w naszym rejonie powinno się siać soję po 10 maja, dlatego zdecydowaliśmy się dokładnie na tę datę – mówi Bohdan Rataj. – Teraz jest 15 września, plantacja jest już żółta, ale nasiona są jeszcze miękkie. Można by zastosować desykację. Jednak z racji tego, że to jedyna w tym rejonie plantacja nasienna, wolę poczekać. Początkowo nie dostałem żadnej instrukcji dotyczącej ochrony herbicydowej. Bazowałem na doświadczeniach kolegów, szczególnie z Niemiec, którzy jużod kilku lat wprowadzają soję do swoich upraw – opowiada Rataj.
Trzy dni po siewie plantacja została opryskana Afalonem dyspersyjnym w dawce 1,5 l. Powschodowo dwukrotnie zastosowano Refine w dawce 6 g/ ha. – Słyszałem, że dobry efekt przynosi oprysk Comandem – mówi Bohdan Rataj. – Jednak nie mając doświadczenia, obawiałem się zastosować ten preparat, bo według mnie działa on bardzo agresywnie. 11 czerwca soja została opryskana Basagramem Sl w dawce 1 l/ha i Refine (6g/ha). Plantacja jest czysta. Jakiego plonu soi spodziewają się w Rolpolu? – Myślę, że zbiorę w granicach od 2,5 do 3 ton z ha. Nie mam jednak żadnego doświadczenia. Soję uprawiam pierwszy raz w życiu – mówi Bohdan Rataj. Problem z chwastami ciepłolubnymi Trudno ocenić, jakie wyniki uzyska Zakład Rolny Reńsko, należący do Spółdzielczej Agrofirmy Witkowo. Wiadomo za to, że zbiór będzie jednofazowy, przeprowadzony zostanie tradycyjnym kombajnem zbożowym. Ziarno przeznaczone będzie na skarmienie.
Podobnie jak w Łęczynie, w zachodniopomorskim Reńsku soję wysiano 10 maja, jednak na mniejszym, bo 10-hektarowym areale. – Nikt z nas wcześniej soi nie uprawiał. Jako pionierzy musimy wszystkiego się uczyć. Jeśli plon będzie zadawalający, to zwiększymy areał – zapewnia Paweł Androwiak z ZR Reńsko.
– Soję zasialiśmy na próbę. Nasz prezes jest zawsze zainteresowany nowościami i zachęcił mnie do takiego doświadczenia. W Reńsku przedplonem dla soi była pszenica, a gleba jest klasy II i III .
– W dniu siewu temperatura gleby sięgała już 10°C, a to jest bardzo istotne, aby nasiona szybko i równo kiełkowały. Siałem normalnym siewnikiem zbożowym w rzędy co 12,5 cm – wspomina Paweł Androwiak. – Dlatego, że sialiśmy dopiero 10 maja, gleba wcześniej była zabronowana. Zaczęły pojawiać się chwasty. Jeszcze przed siewem, 28 kwietnia, zastosowałem Gallup 360 SL. To preparat zawierający w swym składzie glifosat, a więc niszczący chwasty totalnie. Mam jednak problem z chwastami ciepłolubnymi. Na naszych glebach masowo pojawia się szarłat, psianka czarna czy ostrożeń. One pokazują się w późniejszych terminach i – niestety – Glifosat nie miał szansy ich zwalczyć, bo w terminie jego stosowania tych chwastów po prostu nie było na powierzchni.
W dniu siewu zastosowano 4 l/ha preparatu Stomp 330 EC. Gdy wyszły następne chwasty, a było ich dość dużo, dokonano (13 czerwca) oprysku preparatem Harmony w dawce 10g/ha. 28 czerwca wykonano jeszcze oprysk preparatem Fusilade Forte. – Żadnych zabiegów fungicydowych i owadobójczych nie stosowaliśmy, bo nie było takiej potrzeby – zapewnia Paweł Androwiak.
JS