Zepsuła się kolejna kosiarka elektryczna? Nie masz co zrobić ze skoszoną trawą? Wspomóż krajową hodowlę i… kup sobie owcę! Tak rząd czeski zachęca rolników i miłośników owiec do chowu, a tym samym do rozwoju liczby osobników tego gatunku. W Polsce nie jest tak łatwo.
Hodowla owiec w Polsce przechodzi znaczący regres. Ilość tych zwierząt w gospodarstwach systematycznie spada. Nie ma mody na wyroby owcze - kożuchów się nie nosi, mleka (choć jest bardzo wartościowe) się nie pije, natomiast mięso trudno jest kupić. Baranina, a zwłaszcza jagnięcina jest jedynym, wybieranym przez hodowców, kierunkiem chowu. Jednakże narzekają oni, że nie mają rynku zbytu w naszym kraju, ponieważ Polacy nie wybierają tego rodzaju mięsa do codziennej diety. Potencjalni nabywcy narzekają natomiast na trudność w zakupie jagnięciny. Można ją znaleźć najczęściej w dużych miastach w klepach sieciowych – super i hipermarketach. Także przegrała trudną walkę z wieprzowiną, drobiem, a nawet z wołowiną, której cena jest porównywalna.
Aby hodowla przynosiła zyski, jak w każdym jej rodzaju, potrzebne jest duże stado. Polska struktura to wiele małych producentów rozsianych po całym kraju. Ich utrzymanie często stanowią dopłaty z Unii Europejskiej do hodowli ras objętych Programem Ochrony Zasobów Genetycznych. Owce są jednym z gatunków, które mają największą różnorodność ras lokalnych. W Polsce jest ich aż osiem - wrzosówka, górska, kamieniecka, świniarka, olkuska, uhruska, pomorska oraz wielkopolska.
- Traktowanie owcy, jako zwierzęcia intensywnego chowu przestaje mieć priorytetowe znaczenie. Zaczyna natomiast być doceniana jako ważny element w przestrzeni rolniczej. Znaczenie owiec w użytkowaniu naturalnych użytków zielonych jest bardziej widoczne i finansowo wymierne w samym środowisku niż w produktach owczarskich, takich jak: mięso, mleko, skóry czy też wełna – mówi prof. dr hab. inż. Piotr Nowakowski z Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu.
– Owca kształtuje krajobraz, pielęgnuje użytki zielone dla innych zwierząt roślinożernych (głównie bydła), utylizuje nadmiar biomasy powstałej zarówno w intensywnie, jak i ekstensywnie użytkowanej przestrzeni rolniczej. Usługi te nie doczekały się jeszcze ustalenia ekonomicznych wartości dla człowieka i środowiska. Czynione są próby obliczenia strat wynikających z tytułu eliminacji owiec – służą temu np. dopłaty do terenów o trudnych warunkach gospodarowania rolniczego w ramach spójnej polityki rolnej krajów Unii Europejskiej. Dotyczą one zagospodarowywania terenów zdegradowanych i terenów o niskiej przydatności rolniczej, a także zagospodarowania biomasy terenów zielonych, zatrudnieniu na wsi i rozwoju turystyki. Owce pozostają też ważnym elementem bezpieczeństwa żywnościowego w czasie, gdy ujawnią się choroby zakaźne o charakterze odzwierzęcym innych gatunków zwierząt - tłumaczy profesor.
Owce świetnie sprawdzają się jako zwierzęta występujące dodatkowo w gospodarstwie rolnym (obok głównej hodowli), gospodarstwie agroturystycznym, a także ogrodzie przydomowym. Mogą sprawować funkcję kosiarki, ponieważ przygryzają trawę na jej poziomie, a racice nie powodują zadeptania. Zamiast chodzić z buczącym urządzeniem można by wypuścić owcę, a ona zrobiłaby wszystko co trzeba, dodatkowo dając mleko, czy mięso. Wypas owiec prowadzi do szeregu korzystnych następstw w glebie i runi oraz przyczynia się do zachowana i rozwoju flory na użytkach zielonych. Badania naukowe dowodzą, że na pastwiskach, na których są wypasane owce, zanikają chwasty, a następuje wzrost wartościowych gatunków traw. Są to zwierzęta świetnie przystosowane do polskich warunków, ponieważ ich wzmożona potrzeba na pokarm występuje podczas laktacji, czyli na wiosnę, kończąc się jesienią. Natomiast zimą, w czasie ciąży wystarczy im siano bez paszy treściwej.
Niestety polska polityka rolna dyskryminuje wykorzystanie małych przeżuwaczy, jako zwierząt przydomowych. Posiadacza jednej owcy obowiązują takie same przepisy sanitarno-weterynaryjne, jakie dotyczą bydła. Wszystko sprowadza się do sprawy chorób prionowych (infekcja białek prionowych) i bojaźni przed nimi w celu ochrony ludzkiego zdrowia. Do najbardziej znanych priono wych chorób zwierząt należy tzw. trzęsawka, występująca wśród owiec, a także pochodząca od niej BSE (choroba szalonych krów). Naukowcy uważają, że BSE u bydła rozwinęła się w wyniku podawania im mączek mięsno-kostnych, wyprodukowanych z ciał owiec padłych na trzęsawkę. Jako czynnik przenoszący chorobę uznane zostało właśnie białko pionowe. Z tego powodu każde stado, nawet jeśli obejmuje jedną owcę, musi być zarejestrowane w systemie ogólnopolskim. Hodowca, czy właściciel najpierw musi zarejestrować stado, następnie otrzymuje jego numer. Dopiero wtedy może kupić zwierzę i je zakolczykować. - Wszystkie te procedury są po to, aby na rynku nie było mięsa niezbadanego.
Nawet właściciel posiadający jedną owcę, który przeznaczył ją na mięso, musi ją zjeść sam. Nie może podzielić się mięsem np. z sąsiadem, ani tym bardziej nie może go sprzedać. Natomiast narządy odpadowe niebezpieczne (zwłaszcza głowę) musi zutylizować, co kosztuje około 3 zł za każdy kilogram - wyjaśnia specjalista. - Kontroluje się także, w jaki sposób owca jest użytkowana - dodaje. Aby móc legalnie ubić zwierzę na sprzedaż, należy mieć papiery ubojowca owiec lub oddać zwierzę do ubojni posiadającej takie papiery. Niestety, takich ubojni jest mało, trzeba więc dojechać i zapłacić za ubój 50 - 60 zł. Jeśli wydarzy się wypadek lub owca zdechnie ze względu na chorobę, właściciel ma tylko jeden tydzień na wysłanie stosownych dokumentów do ARiMR.
Wszystko to sprawia, że hodowla małych przeżuwaczy, w tym owiec jest nieopłacalna, nie mówiąc o trzymaniu jednej sztuki w celach użytkowo-rekreacyjnych. Na tę chwilę hodowla utrzymuje się dzięki dopłatom do chowu maciorek ras lokalnych w kwocie 310 zł rocznie za sztukę w stadach zachowawczych. Co się stanie, gdy dopłaty się skończą?
Na rynku nie widać marketingu związanego z propagowaniem baraniny, a polityka rolna wprowadziła restrykcyjne obostrzenia. O zdanie na temat problemów hodowli owiec, zapytaliśmy zootechnika do spraw hodowli owiec z Hodowli Zarodowej Zwierząt „Żołędnica” - Rafała Michalskiego. – To prawda, że hodowla owiec w Polsce jest nieopłacalna. Funkcjonujemy dlatego, że sprzedajemy zwierzęta na eksport - do Włoch - mówi specjalista. - Często dzwonią do mnie osoby prywatne z chęcią zakupu maciorek na ubój lub do chowu, niestety nie mogę ich sprzedać. Miałem także pytanie ze strony muzułmanów, którzy chcieli kupić owce na święto Ramadan, ale również musiałem odmówić, choć proponowana cena była dużo wyższa niż ta, za którą sprzedajemy zwierzęta rolnikom. W innych regionach kraju gospodarstwa otrzymywały 100 zł dotacji od państwa do każdej sztuki rocznie, niestety Wielkopolski ten program nie objął - żali się zootechnik.
Powinniśmy wziąć przykład z naszych sąsiadów. Czesi, pomimo obowiązujących przepisów dotyczących przeżuwaczy tak restrykcyjnych jak w Polsce, potrafili znaleźć złoty środek. Niewielkie stada i pojedyncze sztuki małych przeżuwaczy zostały ominięte przez niektóre przepisy. Dzięki temu każdy miłośnik zwierząt, osoba prowadząca gospodarstwo agroturystyczne czy hodowca bydła mogą bez większych problemów proceduralnych chować owce. Powoduje to wzrost liczby populacji i propagowanie tego gatunku zwierząt.
Ksenia Pięta
Właśnie w Polsce nic nie stoi na nogach wszystko na głowie