Zastosowanie mikroorganizmów w rekultywacji terenów wodnych to temat spotkania, które zorganizowało Regionalne Centrum Mikroorganizmów w Lesznie.
Mikroorganizmy coraz szerzej wkraczają w najróżniejsze sfery rolnictwa. Wielu gospodarzy doskonale zna ich zastosowanie w uprawie i hodowli zwierząt, zwłaszcza bydła mlecznego. Probiotechnologia jest stosowana obecnie w 27.000 gospodarstwach w całej Polsce, o wielkości od 1 do 11.000 ha. Czym właściwie są mikroorganizmy? - Otóż warunkują one życie wszystkich organizmów wyższych na Ziemi. Są pierwotnymi konstruktorami genów i enzymów rozstrzygających o rozwoju roślin, zwierząt i ludzi. Pełnią podstawową rolę w naturalnych procesach recyklingu składników odżywczych w łańcuchu pokarmowym - tłumaczy dr Daria Szymanowska z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu. Mikroorganizmy można podzielić na pożyteczne (probiotyki), stanowiące 5%; neutralne to 90% oraz szkodliwe (patogeny) obejmujące 5%. Neutralne mikroorganizmy mogą stać się patogenami lub „dobroczyńcami”, w zależności od otoczenia.
Liczba drobnoustrojów w zbiornikach wodnych zależy przede wszystkim od ich typu, przy czym największa ilość występuje w akwenach płytkich, które szybko się nagrzewają. Najgroźniejsze, z punktu widzenia sanitarno-higienicznego, są mikroorganizmy ze ścieków bytowo-gospodarczych. Szczególnie z odchodów ludzi i zwierząt. Występują tam znane wszystkim pałeczki Escherichia coli, Salmonella, paciorkowce kałowe Enterococcus faecalis i inne. Oczyszczenie wód metodą probiotyczną (mikrobiologiczną) polega na przywracaniu mikroflory odtwarzającej się głównie w osadach i strefie beztlenowej. Powoduje to odpowiednie użyźnienie i ustabilizowanie parametrów wody, niepozwalających na rozwój glonów. Wdrożenie tej technologii przywraca naturalne procesy zachodzące w życiu biologicznym jeziora. Dla przeprowadzenia tego procesu nie ma znaczenia wielkość jeziora. Nawet mały, przydomowy staw, który nie cieszy już oczu właścicieli czystą wodą i ładną roślinnością z powodu pojawienia się chwastów i zielonego kożucha na powierzchni, można przywrócić do dawnej świetności. Należy jednak wziąć pod uwagę wszystkie zanieczyszczenia trafiające do zbiornika drogą atmosferyczną, dopływem rzecznym (chociażby rowem), powierzchniowym i podziemnym oraz ograniczyć ich wyciek do akwenu wodnego.
W innym przypadku probiotyki nie będą w stanie zwalczyć nowo pojawiających się substancji. - Podstawową zaletą tego systemu jest to, że nie wymaga okresów karencji i prewencji. Jest w pełni bezpieczny dla ryb i człowieka. Nie wprowadza do wody żadnej syntetycznej substancji. Opiera się na kompozycjach pożytecznych mikroorganizmów, minerałach i naturalnych nośnikach, które dodatkowo ograniczają możliwość rozwoju chorób - mówi dr inż. Szymon Powałowski, główny technolog spółki Mikronatura Środowisko z Poznania.
- Operacje tego typu realizowane były dotąd na dużą skalę w USA i w Czechach. Sam brałem udział w oczyszczaniu jeziora Mulberry Lake w Missouri, w Stanach Zjednoczonych - opowiada Sławomir Gacka, dyrektor Krajowego Centrum Mikroorganizmów „ProBiotics Polska” w Bratuszynie. Zapytaliśmy przedstawicieli lokalnych samorządów powiatu rawickiego, na terenach których znajdują się zbiorniki wodne, co sądzą o nowej technologii i czy znajdzie ona zastosowanie w zalewach powiatu. - Problem w tym, że woda nie jest własnością gminy, tylko urzędu marszałkowskiego, który ma takich zbiorników więcej. Po konsultacji między innymi z dyrektorem Arkiem Błochowiakiem wiem, że są zainteresowani tematem - mówi Zbigniew Koszarek, burmistrz Jutrosina.
- Za tydzień ma odbyć się spotkanie lokalnych władz z urzędem marszałkowskim i ta sprawa będzie poruszana. Rekultywacja zalewu zależy od tego, co postanowi urząd i czy dostanie na ten cel pieniądze z budżetu - tłumaczy Kazimierz Chudy, wójt Pakosławia. - Wstępna wizja jest taka, że firma oferująca oczyszczanie mikrobiologiczne zbiorników wodnych musiałaby najpierw wykonać badania na jednym z jezior i przetestować działanie preparatów. Może będzie to zalew rydzyński, a może jutrosiński. Na razie tego nie wiem - dodaje burmistrz Jutrosina.
Takie testy odbywają się na zbiornikach wodnych spółki Stawy Milickie. - Latem zeszłego roku, z pomocą Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu, rozpoczęliśmy badania nad efektywnością zastosowania probiotyków w użyźnianiu zbiorników wodnych. Wstępne, widoczne gołym okiem efekty były zadowalające. Obecnie trwa analiza wyników na uczelni. Nie znamy jeszcze szczegółów - tłumaczy Emilia Szczęsna, dyrektor ds. rozwoju spółki Stawy Milickie. - Na tę chwilę mogę powiedzieć, że technologia jest droga. Jej koszt jest pięciokrotnie wyższy niż tradycyjnego użyźniania - dodaje.
Ksenia Pięta