Praca w gospodarstwie to dla niej sposób na życie. Niestraszne są też jej maszyny rolnicze. – Czuję się na nich, jak ryba w wodzie – mówi pani Joanna Góralska, która opowiedziała nam o tym, dlaczego nie wyjedzie do miasta, jak prowadzi z bratem gospodarstwo, jednocześnie wykorzystując nowoczesne maszyny rolnicze i innowacyjne technologie.
Prowadzenie gospodarstwa może być dla jednych obowiązkiem, sposobem na utrzymanie, lecz dla innych to także prawdziwa pasja, bez której trudno im wyobrazić sobie swoje życie. Tak jest w przypadku pani Joanny Góralskiej z Byszwałdu w województwie warmińsko-mazurskim, która wspólnie z bratem prowadzi gospodarstwo specjalizujące się w hodowli bydła mlecznego. W sumie rodzeństwo posiada 220 szt. krów mlecznych oraz ok. 100 szt. jałowic w różnym wieku, pracując na powierzchni ok. 160 ha. Uprawiają głównie kukurydzę na kiszonkę i trawy oraz mieszanki wysokobiałkowe na sianokiszonkę. W okresie żniw dodatkowo pracują też u zaprzyjaźnionych rolników na 200-250 ha, aby pozyskać słomę potrzebną do ściółki.
„Rolnikiem trzeba się urodzić”
Pani Joanna pasją do pracy w gospodarstwie i na wsi zaraziła się jeszcze w dzieciństwie. Już gdy chodziła do szkoły aktywnie uczestniczyła w życiu gospodarstwa. Szybko codzienne obowiązki stały się jej zamiłowaniem. Co więcej, nigdy nie myślała o tym, aby mieszkać lub pracować w mieście.
– Rolnictwem interesowałam się już od najmłodszych lat i mam je we krwi. Całe życie spędziłam na wsi i nie zamierzam tego zmieniać. To już nawyk i myślę, że w innym otoczeniu miałabym problem się odnaleźć. Rolnikiem trzeba się urodzić. Miałam kilka propozycji pracy, oczywiście pochodzących z branży, ale nigdy się nie zdecydowałam zrezygnować z pracy w gospodarstwie – opisuje pani Joanna.
Być może praca etatowa byłaby mniej wyczerpująca, jednak miłość do zawodu rolniczki za każdym razem zwyciężała. – Praca w gospodarstwie to stałe i regularne obowiązki przy zwierzętach, także w każdy weekend czy święta. W sezonie zasiewów czy zbiorów tych obowiązków jest zdecydowanie więcej. Również zimą zdarzy się coś czego nie można przewidzieć i dodatkowe czynności pochłaniają czas. Bywa tak, że w żniwa pracuję nawet po ok. 20-24 godziny na dobę. Efekty dają mi jednak dużo satysfakcji. Już tak mam, że przestaję pracować kiedy skończę, a nie kiedy się zmęczę – dodaje rolniczka z Mazur.
Dziewczyna na traktorze
Przykład pani Joanny przekonuje, że kobiety świetnie zarządzają gospodarstwem.
– W większości przypadków spotykam się z pozytywnym zaskoczeniem: „WOW! Dziewczyna na traktorze!!”, szczególnie, gdy ktoś widzi mnie po raz pierwszy. Ludzie często niedowierzają, że są takie dziewczyny, które jeżdżą ciężkimi maszynami rolniczymi. Osoby, które mnie znają podziwiają, że tak bardzo kocham swoją pracę w gospodarstwie i radzę sobie ze wszystkim lepiej niż nie jeden mężczyzna – uważa pani Joanna.
Co równie ważne, sprawnie korzysta także w pracy z maszyn rolniczych, z którymi jak sama mówi jest „na Ty”. – Na maszynach rolniczych czuję się, jak ryba w wodzie. To właśnie te obowiązki sprawiają mi największą przyjemność. Kiedy zaczynałam naukę w gospodarstwie, w zasadzie nie było nowoczesnych maszyn, technika jednak bardzo się rozwinęła. Dawniej wszystko było sterowane mechanicznie, a w dzisiejszych czasach ustawienia nie tylko ciągnika, ale i maszyn współpracujących, wykonujemy z fotela operatora i komputera.
Nowoczesne maszyny podstawą
W bieżącej pracy gospodarstwa z Byszwałdu kluczowe jest wykorzystanie nowoczesnych maszyn rolniczych. Pani Joanna wraz z bratem obecnie korzystają z trzech maszyn John Deere: ciągników 6155M i 6250R oraz prasy zwijającej John Deere 960.
Pierwszy w gospodarstwie był model 6155M, natomiast jak podkreślają właściciele, bardziej wyczekiwany był model 6250R wyposażony w dźwignię Command Pro.
– To takie zielone Ferrari! Jest to ciągnik mocny, zwrotny, mający dzięki swoim gabarytom dużo zastosowań: zaczynając od orki, uprawy, przez belowanie, a kończąc na transporcie. Praca przebiega sprawniej także dzięki możliwości sterowania jedną ręką z jednej dźwigni, czyli joysticka Command Pro – dodaje pani Joanna.
Maszyny zostały zakupione przez panią Joannę w firmie Fricke Maszyny Rolnicze w oddziale w Nowej Wsi. Pani Joanna podkreśla, że…
– Największą zaletą joysticka jest to, że każdy z jedenastu przycisków możemy przypisać do danej czynności w zależności, z jakim sprzętem współpracujemy, np: podnośnik przód/tył, WOM przód/tył, zawory hydrauliczne… Joystick służy także do wyboru kierunku jazdy i sterowania prędkościami. Mamy możliwość zapisania dwóch prędkości, które w każdej chwili możemy zmniejszyć lub zwiększyć. Podsumowując, dzięki dźwigni Command Pro możemy pewnie sterować ciągnikiem oraz sprzętami z nim współpracującymi, wszystko odbywa się szybko i płynnie – uzasadnia pani Joanna.