Kilkanaście lat temu pojawiło się duże zainteresowanie uprawami roślin energetycznych, przede wszystkim wierzby. Rolnicy bardzo chętnie zakładali plantacje. Entuzjazm niestety szybko ostygł. Dlaczego? Przecież uprawa tej rośliny to rentowny, stabilny i perspektywiczny biznes, a ponadto ogromne korzyści dla środowiska. Wierzba energetyczna to potężny, naturalny filtr powietrza o wydajności znacznie przekraczającej możliwości filtracji powietrza przez inne obszary zielone, jak choćby lasy.
Okazało się, iż start uprawy wierzby w Polsce w pierwszej dekadzie XXI wieku był falstartem. Rolnicy otrzymywali relatywnie wysokie dopłaty do zakładania plantacji i obiecywano im, posługując się rozmaitymi wyliczeniami, iż nie tylko zapewnią sobie tani opał na własne potrzeby, ale też osiągną znaczące zyski sprzedając biomasę oczekującym na ten produkt elektrowniom. Te założenia nie sprawdziły się. Po pierwsze nikt nie uprzedził producentów, iż do obsługi plantacji niezbędny jest specjalistyczny, niezwykle kosztowny sprzęt, a ręczny zbiór nieefektywny czaso- i pracochłonny, wręcz trudny do wykonania. Aby biomasa trafiła do kotła musi ulec wielu procesom, jak chociażby suszeniu czy rozdrobnieniu. Zyski ze sprzedaży także okazały się złudne, bowiem elektrownie istotnie zainteresowane były (i nadal są) zakupem biomasy, ale w formie gotowego produktu nadającego się do spalania, a nie biomasą na polu. Do tego jeszcze od 2012 roku na wielką skalę zaczęto sprowadzać z Afryki łuski orzechów kokosowych – pozostałości po produkcji oleju palmowego, które elektrownie traktowały jako biomasę i zaczęły wykorzystywać jako tańszy surowiec do produkcji energii.
W związku z tym większość małych plantacji upadła. Koszty związane z pozyskiwaniem surowca, mimo ogromnego nakładu pracy własnej, często były wyższe niż cena zakupu innego opału. To rozczarowanie producentów bardzo źle wpłynęło na rozwój uprawy wierzby energetycznej w naszym kraju.
Trudno winić za to rolników, którzy tak naprawdę zostali wprowadzeni w błąd. Uprawa tej rośliny może być niezwykle opłacalnym, stabilnym i perspektywicznym przedsięwzięciem pod warunkiem, iż zastosuje się prawidłowe podejście. Najbezpieczniejszą metodą jest zawarcie długofalowej, standardowo dwudziestoletniej umowy z firmą, która profesjonalnie założy plantację, będzie ją obsługiwać, zbierać biomasę, przetwarzać ją i sprzedawać. Część zysków i dotacje trafią bezpośrednio do kieszeni jej właściciela. Takie rozwiązanie uwalnia go od jakichkolwiek obowiązków związanych z utrzymaniem uprawy, pozyskaniem surowca czy rynku zbytu.
To rozwiązanie powinno zainteresować przede wszystkim wszystkich właścicieli gruntów, którzy nie zajmują się na co dzień rolnictwem i brak im pomysłu na zagospodarowanie własnego areału. To interesująca opcja także dla tych rolników, którzy dysponują ziemią słabej jakości i uzyskiwane plony z produkcji roślin typowo rolniczych są mizerne. Uprawa wierzby energetycznej może być też rozwiązaniem problemu przeznaczania części gruntów ornych na zazielenianie. W tej chwili to wymóg UE, który określa procentową wielkość takiego terenu na 5%, a wkrótce zostanie powiększony do 7% całości gruntów.
Biorąc pod uwagę także korzyści dla środowiska naturalnego oraz zmiany regulacji prawnych dotyczących wykorzystania biomasy lokalnej – promień obszaru, z którego może być pozyskiwana nie może być większy niż 300 km od jednostki wytwórczej, warto rozważyć uprawę wierzby energetycznej.
Anna Rogowska