Trybunał Konstytucyjny uznał rozporządzenie ministra rolnictwa z 2004 roku, pozwalające na ubój rytualny w Polsce, za niezgodne z konstytucją i ustawą o ochronie zwierząt. Ewentualny zakaz takiego uboju spowoduje całkowite ograniczenie eksportu do krajów takich jak Izrael czy Turcja, co odbije się również na rolnikach.
Na ten moment 80% żywca wołowego przez nas skupywanego jest ubijane rytualnie. W momencie, gdy zakaz faktycznie wejdzie w życie, stracimy takie rynki zbytu jak Izrael i Turcja. Nie będziemy w stanie bić 900 sztuk na dobę, tak jak to czynimy obecnie, tylko w najlepszej sytuacji - 250. Na pewno zostanie ograniczony skup i drastycznie spadną ceny żywca wołowego. Ta decyzja nie odbije się tylko na nas – zakładach mięsnych, których może wtedy upaść z 50-60%, ale pośrednio na wszystkich związanych z tą dziedziną gospodarki – przyznaje Przemysław Obacz, dyrektor handlowy w Zakładzie Przemysłu Mięsnego Biernacki. Ubój rytualny od zawsze wzbudzał wiele emocji i był uważany za niehumanitarny. - Tak naprawdę nie ma czegoś takiego jak humanitarny ubój. Zarówno ogłuszanie radicalem (pistoletem z pociskiem) czy też stosowanie porażenia prądem w przypadku trzody chlewnej też jest sprawą umowną. Każde zwierzę inaczej reaguje na bodźce, czasem to, co wystarczy do ogłuszenia jednego osobnika, nie wystarczy w przypadku innego. Podobnie jest z używaniem radicalu: często jest tak, że niektóre byki mają tak twardą czaszkę, że tylko część tego ładunku dojdzie do mózgu i wtedy takie zwierze nie w pełni ogłuszone trzeba potraktować jeszcze raz. W przypadku uboju rytualnego u nas stosowanego, bez uprzedniego ogłuszania, dochodzi do przecięcia rdzenia kręgowego i wszystkich nerwów dochodzących do mózgu - podkreśla Maciej Danyluk, dyrektor zakładu ds produkcji w ZPM „Biernacki”. - Najdziwniejsze jest to, że wszyscy już zapomnieli, jak jeszcze niedawno ubijano zwierzęta na wsiach, na cele gospodarskie, na pewno miało to niewiele wspólnego z humanitaryzmem – dodaje. Jak podkreślają specjaliści ewentualny zakaz nie ograniczy ilości rytualnych ubojów, bo nawet jeśli w Polsce nie będą się odbywać, to wtedy znajdą się inne kraje, również członkowie Unii, które chętnie przejmą klientów, kupujących mięso koszerne. - W całej Europie się z nas śmieją, że jak to jest możliwe, że Polacy sami sobie ograniczają rozwój tej dziedziny gospodarki, w której przez ostanie lata stali się potentatami. Przecież wyznawcy tej religii nie zmienią jej zasad. Jeśli u nas nie będą mogli kupować mięsa, które spełnia ich kryteria koszerności, to poszukają innych dostawców, poza naszymi granicami i dadzą im zarobić – zapewnia Maciej Danyluk.
Zakład Przemysłu Mięsnego „Biernacki” jest w całości dostosowany do przetwórstwa wołowiny, głównie koszernej. - Mamy jedyną halę koszerowania mięsa w Europie, świetną ekipę przeszkolonych pracowników, na ten moment jest ich prawie 1000 . Wprowadzenie zakazu wiązałoby się z ograniczeniem produkcji, a co za tym idzie ze zwolnieniami na szeroką skalę, co najmniej 500 osób straciłoby na pewno pracę – dodaje Przemysław Obacz.
Minister Rolnictwa zapewnia, że zrobi wszystko, włącznie ze zmianami w ustawie o ochronie zwierząt tak, aby ubój rytualny był w Polsce możliwy. Ponadto, z dniem 1 stycznia 2013, wchodzi w życie rozporządzenie UE, które pozostawia w gestii poszczególnych państw członkowskich decyzję o możliwości wykonywania ubojów rytualnych.
(mt)