Minister rolnictwa chce, aby ziemię z Agencji Nieruchomości Rolnej kupowali polscy rolnicy.
Agencja Nieruchomości Rolnej prowadzi sprzedaż ziemi z zasobów Skarbu Państwa. Niestety, rolnicy uważają, że mimo zmian w przepisach, mają oni utrudniony dostęp do kupna.
– Ziemia trafia w jakiś obcy, nieznany kapitał. (…) Jest kupowana tylko po to, żeby brać dopłaty albo prać brudne pieniądze – żalił się jeden z rolników na spotkaniu w Dobrzycy (powiat pleszewski) z ministrem rolnictwa Stanisławem Kalembą. Szef resortu podkreślił, że on chciałby, aby właścicielami polskiej ziemi byli przede wszystkim Polacy.
– Ale niestety, pewne sprawy poszły w innym kierunku. (…) Spotkałem się w Szczecinie z protestującymi rolnikami. (…) Pierwszy problem, jaki tam jest, to jest ten, (…), że, niestety, polską ziemią się spekuluje. Podstawione są pewne osoby, podmioty. (…) Tam już od wielu lat sprytnie wykorzystuje się prawo. Inny kapitał, jestem o tym przekonany, wykorzystuje pozycje tych, którzy mają uprawnienia do udziału w przetargach ograniczonych. Oni uczestniczą w przetargach, a pieniądze są kogoś innego. (…) W Wielkopolsce tych przypadków jest mniej – podkreślił Stanisław Kalemba. Uważał, że problem zakupu ziemi przez tzw. osoby podstawione, nasila się w ostatnich miesiącach, przede wszystkim dlatego, że 2013 rok jest ostatnim okresem, kiedy będą udzielane kredyty preferencyjne na nabycie gruntu. – A później ich nie będzie. Takie są ustalenia w Komisji Europejskiej. To już jest przesądzone – wyjaśniał minister. Przypomniał, że od 1 maja 2016 roku obcokrajowcy będą mogli bez problemu kupić czy wydzierżawić ziemię z zasobów Skarbu Państwa oraz od prywatnych osób. Opowiadał również, że kiedy w 2011 roku zmieniano przepisy dotyczące ułatwienia nabycia gruntów z ANR przez gospodarstwa rodzinne, w Sejmie powstało lobby do blokowania prac nad tą ustawą. – Bo część największych dzierżawców uznała, że im się należy, a nie interesuje ich, że przeciętny rolnik myśli o tym, aby powiększyć swoje gospodarstwo o 5 czy 10 hektarów. (…) Tę ustawę cudem udało się uchwalić. (…) Brakowało jednak wsparcia (ze strony indywidualnych rolników – przyp.red.) wtedy, kiedy ta ustawa była tworzona. Najwięksi dzierżawcy znakomicie potrafili się zachować. (…) Świetnie byli reprezentowani – ubolewał minister Kalemba. Stwierdził też, że gdyby wówczas miał poparcie indywidualnych rolników, to ta ustawa mogłaby być lepiej przygotowana. Zapewnił też, że będzie się starał, aby wyeliminować ten proceder. W 2013 roku ANR w ramach przetargów ograniczonych chce sprzedać około 80 tysięcy hektarów.
O zakup gruntów może ubiegać się osoba, która będzie musiała spełnić określone warunki. Beneficjent musi mieszkać na terenie gminy, gdzie znajduje się ziemia i przez 5 lat prowadzić gospodarstwo rolne. Jeśli wygra przetarg, wpłaca 10% wartości nabytej ziemi. Resztę kwoty ma rozłożone na 15 lat. Oprocentowanie w skali roku wyniesie 2%. – To są najlepsze warunki. Lepszych nie będzie. Na to nie potrzeba kredytu – podkreślał minister. Zaznaczył, że ministerstwo nie będzie wpływać na wycenę gruntu. Wykona to rzeczoznawca. Jeśli jednak okaże się, że będą rozbieżności między wycenami działek na tym samym terenie, to wówczas agencja ma prawo zlecić dodatkową ekspertyzę. Stanisław Kalemba wyjaśniał, że na terenie poszczególnych gmin wskazane są numery działek. Chciałby, aby we współpracy z izbami rolniczymi, właściwie podzielić grunty przeznaczone do przetargów ograniczonych. – A następnie dopilnować, aby ta ziemia trafiła do rolników – apelował. Anetta Przespolewska,
Dorota Jańczak