Przedstawiamy gospodarstwo rolne Państwa Krystyny i Krzysztofa Łyga z Ciecierzyc, gmina Deszczno. Państwo Łyga są szczęśliwymi rodzicami dwóch synów: Dariusza i Rafała. Pani Krystyna jest pierwszą kadencję w strukturach Gorzowskiej Rady Powiatowej Lubuskiej Izby Rolniczej, gdzie reprezentuje rolników z gminy Deszczno.
Proszę opowiedzieć o historii gospodarstwa.
Gospodarstwo położone jest we wsi Ciecierzyce oraz Osiedle Poznańskie w gminie Deszczno. Mąż przejął je od rodziców w 1986 r. Jego powierzchnia wynosiła wtedy 11 ha. W miarę upływu czasu powiększaliśmy powierzchnię gospodarstwa poprzez dzierżawę gruntów od ówczesnej Agencji Nieruchomości Rolnych oraz okolicznych rolników. Obecnie uprawiamy ok. 80 ha.
Dlaczego wybrała Pani zawód rolnika? W jaki sposób zdobywała Pani wiedzę rolniczą niezbędną do prowadzenia gospodarstwa?
Pochodzę z wioski położonej w górach gdzie rodzice prowadzili małe gospodarstwo rolne. Ukończyłam Technikum Rachunkowości Rolnej, gdzie pogłębiłam nieco wiedzę rolniczą ale bardziej prowadzenie księgowości, w takim też zawodzie podjęłam moją pierwszą pracę. Prowadzenie gospodarstwa nigdy nie było przeze mnie brane pod uwagę przede wszystkim ze względu na ciężką pracę. To miłość do mojego męża zmieniła moją decyzję. Przeprowadziłam się 600 km, do miejscowości, gdzie mąż prowadził gospodarstwo. W trakcie prowadzenia gospodarstwa braliśmy udział w różnego rodzaju szkoleniach, korzystamy też z fachowej prasy rolniczej. Główne decyzje dotyczące prowadzenia gospodarstwa podejmuje najczęściej mąż, gdyż on posiada większą wiedzę rolniczą oraz doświadczenie. Młodszy syn ukończył Zachodniopomorski Uniwersytet Technologiczny, gdzie zdobył zawód zootechnika. On też posiada dużą wiedzę rolniczą, którą wykorzystujemy w gospodarstwie.
Jaki jest profil gospodarstwa, jego wielkość, specjalizacja i struktura zasiewów?
Gospodarstwo zajmuje się obecnie przede wszystkim chowem bydła mięsnego. Do ubiegłego roku skupialiśmy się na opasie zwierząt do masy ok. 750kg, a obecnie zajmujemy się produkcją odsadków, które sprzedajemy do dalszego opasu. Gospodarstwo liczy ok. 80 ha, z czego zdecydowaną większość stanowią dzierżawy. Dominującą część gruntów – ponad 60 hektarów – stanowią łąki i pastwiska, na pozostałych uprawiamy zboża i kukurydzę, głównie z przeznaczeniem na paszę dla bydła.
Jak przedstawia się bonitacja gleb, uzyskiwane plony z 1 ha oraz zbyt produkcji?
Gospodarujemy na glebach klas IV-VI, z przewagą IV i V. Większość najsłabszych ziem przeznaczamy na pastwiska. Na lepszych uprawiamy zboża – głównie pszenżyto i żyto z przeznaczeniem na sprzedaż oraz mieszanki zbożowe i kukurydzę z przeznaczeniem na paszę.
Ile osób pracuje w gospodarstwie?
W gospodarstwie pracują obecnie trzy osoby. Przede wszystkim ja z mężem, w czasie wolnym po pracy pomaga nam również młodszy syn.
Czy gospodarstwo stanowi główne źródło dochodu, czy prowadzicie Państwo lub prowadziliście jeszcze jakąś inną działalność pozarolniczą?
Tak, obecnie gospodarstwo stanowi główne źródło dochodu, z którego się utrzymujemy.
Jak wygląda rolnictwo w Pani gminie, czy dużo jest jeszcze gospodarstw, których podstawowym źródłem dochodu jest rolnictwo?
Obecnie w gminie Deszczno liczba rolników “produkcyjnych” maleje. Jest coraz mniej gospodarstw, ale rośnie ich powierzchnia. Maleje również liczba rolników, dla których rolnictwo jest podstawowych źródłem dochodu, a takich, dla których pozostaje jedynym zostało niewielu. Maleje też liczba gospodarstw zajmujących się chowem i hodowlą zwierząt – świń czy bydła mlecznego praktycznie nie ma. Jest natomiast sporo rolników hodujących bydło mięsne. Gmina słynie zaś z bardzo licznych ferm drobiu, co stało się przyczynkiem powstania organizowanego corocznie “Święta Pieczonego Kurczaka”.
Czy gospodarstwo jest samo-wystarczalne pod względem maszyn i urządzeń?
W znacznym stopniu tak, jednak nie w 100%. Korzystamy z usług m.in. w zakresie koszenia zbóż czy siewu i zbioru kukurydzy na kiszonkę. Na naszym areale zakup kombajnu czy sieczkarni nie miałby bowiem ekonomicznego uzasadnienia.
Jakie są najbliższe plany w stosunku do gospodarstwa?
Na najbliższe lata w planach jest nieznaczne zwiększenie pogłowia mamek. Planujemy też wymianę części maszyn na nowsze, które są bardziej wydajne. W naszym rejonie nie ma już ziemi do nabycia, dlatego nie przewidujemy zwiększenia powierzchni gospodarstwa.
Czy w gospodarstwie były lub będą realizowane inwestycje z wykorzystaniem środków unijnych?
Jak dotąd nie. Kilkukrotnie składaliśmy wniosek o dofinansowanie, ale bez powodzenia. We wcześniejszych naborach problemem była niewielka powierzchnia gospodarstwa (znaczna część to dzierżawy) i wiek ograniczający liczbę możliwych do uzyskania punktów. Jeśli się uda, to w przyszłości być może z takich środków skorzystamy.
Jak bardzo susza wpłynęła na funkcjonowanie gospodarstwa, która wystąpiła już kolejny trzeci rok?
Wpłynęła bardzo mocno. Zwłaszcza na najsłabszych glebach spowodowała znaczny spadek plonów, a co za tym idzie spadek rentowności produkcji. Na użytkach zielonych spowodowała z jednej strony konieczność jesiennego dokarmiania krów na pastwiskach, z drugiej w zasadzie brak drugiego i trzeciego pokosu traw i dużą trudność w zgromadzeniu wystarczających zapasów paszy na zimę. Między innymi z tego powodu zrezygnowaliśmy z opasu na rzeczy sprzedaży odsadków.
Co Pani sądzi o składaniu wniosków suszowych za pomocą publicznej aplikacji, korzystając z Profilu Zaufanego?
Ogólnie ta możliwość jest dużym ułatwieniem, sami chętnie z niej skorzystaliśmy. Niestety, są rolnicy, którzy nie potrafili z aplikacji skorzystać i w związku z tym zrezygnowali ze składania wniosku. Chyba najlepszą opcją byłoby jednoczesne funkcjonowanie formy papierowej i internetowej wniosku.
Jest Pani pierwszą kadencję członkiem Gorzowskiej Rady Powiatowej Lubuskiej Izby Rolniczej. Skąd chęć kandydowania i pracy w szeregach samorządu rolniczego?
Do kandydowania namówiła mnie koleżanka, mam duszę społecznika więc zgodziłam się startować. Prawdą jest również fakt, że nie było wielkiej konkurencji. Ludzie są zabiegani i brak jest czasu, a czasem chęci żeby pracować społecznie.
Czy pełni Pani jeszcze inne funkcje społeczne?
Od 1999 roku jestem sołtysem wsi Ciecierzyce, jestem też członkiem Koła Gospodyń Wiejskich w Ciecierzycach oraz Caritasu działającego przy parafii MBR w Gorzowie Wlkp. Praca społeczna jest odskocznią od pracy w gospodarstwie, pozwala mi spotykać się z ludźmi, w miarę możliwości rozwiązywać problemy, organizować imprezy. Daje mi ona wielką satysfakcję.
Czy w rejonie występują problemy związane ze szkodami łowieckimi? Jak układa się współpraca z miejscowymi kołami łowieckimi?
Niestety, w naszej gminie i naszym gospodarstwie szkody łowieckie stanowią duży problem. Głównymi “szkodnikami” są dziki, które niszczą użytki zielone oraz uprawy – głównie kukurydzy. Co ciekawe, w okolicy pojawiały się też wilki, które atakowały stada bydła. Dwa lata temu doszło nawet do zagryzienia kilku cieląt. Na szczęście w ostatnim roku ataki nie zdarzały się. Współpraca z kołem łowieckim niestety nie układa się zbyt dobrze. Populacja dzików wskazuje na zdecydowanie zbyt mały odstrzał, a odszkodowania – jeśli w ogóle uda się uzyskać – tylko w niewielkiej części pokrywają poniesione straty.
Co sądzi Pani o polityce rolnej naszego kraju? Czy daje szansę rozwoju wszystkim rolnikom?
Mam mocno mieszane uczucia. O ile niektóre decyzje jak np. wprowadzenie płatności dobrostanowej można zaliczyć na plus, o tyle w wielu przypadkach polityka ta wydaje się mocno chybiona. Wspomnieć wystarczy choćby o pomyśle wprowadzenia “Piątki dla zwierząt”, czy braku spójnej strategii zwalczania ASF. Daje się zauważyć brak spójnej i długofalowej wizji i polityki rolnej
w naszym kraju.
Co sądzi Pani o ustawie tzw. „Piątce dla zwierząt”, która wprowadza nowe regulacje dotyczące ochrony zwierząt, w tym między innymi ograniczenie uboju rytualnego?
Uważam, że ustawa ta, w założeniu mająca szlachetny cel poprawy dobrostanu zwierząt, jest zupełnie nietrafiona. Ograniczenie uboju rytualnego drobiu i bydła narazi na znaczące straty hodowców tych zwierząt i przy-czyni się do ograniczenia hodowli tych zwierząt w Polsce. To z kolei negatywnie odbije się na sytuacji całego rolnictwa w Polsce – producentów zbóż, przemysłu paszowego itp. Ponadto narracja rządowa podczas procedowania ustawy wpłynęła na pogorszenie się postrzegania hodowców w społeczeństwie, jako osób nie znających i nie dbających o potrzeby swoich zwierząt. Dodatkowo, ustawa w żaden sposób nie wpłynęłaby na poprawę dobrostanu zwierząt. O tym, jak źle jest napisana może świadczyć fakt, że przeciwko niej ramię w ramię z rolnikami protestowali również hodowcy zwierząt towarzyszących np. psów.
Jak spędzacie Państwo czas wolny? Czy istnieje możliwość dłuższego wypoczynku oraz czas na realizację własnych zainteresowań lub pasji?
Ze względu na moje pochodzenie, co roku wyjeżdżamy w góry chociaż na kilka dni. Wyjeżdżamy też w różne rejony Polski prywatnie, jak również na wycieczki organizowane przez sołectwo i KGW. Są to wyjazdy kilkudniowe ze względu na specyfikę naszego gospodarstwa. W czasie wolnym lubię rozwiązywać krzyżówki, pospacerować, spotkać się ze znajomymi. Oczywiście jak wszyscy, w okresie pandemii spotkania takie musieliśmy ograniczyć.
Czy widziałaby się Pani w innym zawodzie niż tym związanym z rolnictwem?
Jesteśmy już w takim wieku, że zmiana zawodu nie wchodzi w rachubę. Przed wejściem w struktury Unii Europejskiej często pojawiały się takie myśli. Dzisiaj cieszymy się, że jeden z naszych synów jest gotowy przejąć nasze gospodarstwo w niedalekiej przyszłości. Szkoda by było gdyby to wszystko zaprzepaścić.
Proszę o refleksje na zakończenie… Czego chciałaby Pani życzyć rolnikom?
Przede wszystkim stabilności pozwalającej na satysfakcjonujący dochód – cen zbytu, kosztów produkcji, przepisów dotyczących rolnictwa. Życzę dobrej pogody, bo trzy lata suszy z rzędu to zbyt wiele.
Życzę też czasu dla siebie i wypoczynku, o którym tak wielu z nas często zapomina.
Dziękuję
E. Rudkiewicz