Poznański sąd, na wniosek Zakładów Mięsnych Salus w Golince, ogłosił upadłość likwidacyjną spółki. Majątkiem firmy zarządza obecnie syndyk Arkadiusz Sawala. Zakład działa jednak dalej, dzierżawi go spółka Bermont z Goliny (powiat jarociński).
26 lipca zeszłego roku zarząd ZM Salus złożył wniosek o upadłość w Sądzie Rejonowym w Poznaniu. Wtedy zakład walczył jeszcze o układ z wierzycielami. Miało to wyglądać tak, że na podstawie pozytywnej decyzji sądu wszczęto by postępowanie, które pozwoliłoby na wdrożenie działań naprawczych, aby ratować przedsiębiorstwo i spłacać wierzycieli. - Do połowy grudnia zeszłego roku była prowadzona akcja związana z możliwością zawarcia układu - potwierdza Arkadiusz Sawala, który w tamtym czasie był tymczasowym nadzorcą wyznaczonym przez sąd, a dziś pełni rolę syndyka ZM Salus. - Wszystko wskazywało na to, że to może się udać. Tylko, że w końcówce (roku - przyp. red.) wierzyciele zabezpieczeni rzeczowo, szczególnie banki, zaczęli prowadzić dosyć ostrą akcję związaną z egzekucją majątku. Wtedy sam dłużnik, czyli Salus, zorientował się, że raczej nie będzie w stanie tego utrzymać i jest ryzyko, że w ciągu paru tygodni lub miesięcy komornik, który miał do tego pełne prawo, przeprowadziłby skutecznie egzekucję i po paru miesiącach tego majątku by, po prostu, już nie było - relacjonuje Arkadiusz Sawala. Złożenie wniosku o upadłość likwidacyjną zatrzymało proces komorniczy. 7 stycznia sąd ogłosił upadłość obejmującą likwidację majątku Salusa. Wyznaczono również sędziego komisarza - Łukasza Lipowicza oraz syndyka - Arkadiusza Sawalę.
Co będzie z Salusem?
Postępowanie upadłościowe, które obecnie się toczy, ma doprowadzić do spieniężenia majątku zadłużonego zakładu i zaspokojenia wierzycieli. Jak informuje syndyk, tego typu procedury trwają zazwyczaj od 2 do 4 lat. - Cała sztuka w postępowaniu upadłościowym likwidacyjnym polega na tym, żeby tak to poprowadzić, aby po pierwsze, jak najlepiej sprzedać przedsiębiorstwo i wierzyciele byli jak najlepiej zaspokojeni oraz po drugie, żeby przedsiębiorstwo - myślę tutaj o pracownikach i o branży mięsnej - dalej funkcjonowało. Najlepszym rozwiązaniem - i do tego oczywiście zmierzamy w tym postępowaniu - byłoby sprzedać zakład jako całość, a nie w kawałkach - wyjaśnia Arkadiusz Sawala. Syndyk dopowiada, że najkorzystniej byłoby, gdyby udało się zbyć przedsiębiorstwo „w ruchu” i w jak najlepszej kondycji. Obecnie biegły sądowy sporządza aktualną wycenę całego zakładu. Syndyk szacuje, że wartość przedsiębiorstwa znana będzie za około miesiąc. Między innymi na podstawie tego dokumentu sąd będzie określał kryteria sprzedaży. Na razie nie wiadomo, kiedy, za jaką cenę i w jakim trybie nastąpi zbycie majątku przedsiębiorstwa. O tym postanowi sąd.
Zadłużenie wobec banków to największy ciężar
Jak podaje wstępnie syndyk, łączna kwota zobowiązań Salusa opiewa na około 30 milionów złotych. - Punktem odniesienia są dane, które są w aktach sprawy, w bilansie i zestawieniach dłużnika, w tym momencie już upadłego. To się urealni w toku postępowania - dopowiada Arkadiusz Sawala. Przyznaje, że największe zaległości są wobec banków. Za około pół roku powinna zostać sporządzona lista wierzytelności. Wtedy dokładnie będzie wiadomo, ilu jest wierzycieli i na jaką kwotę. Syndyk zastrzega, że środki uzyskane ze sprzedaży majątku i likwidacji masy upadłościowej mogą nie pokryć wszystkich zobowiązań. Zakład w dzierżawie Mimo ogłoszenia upadłości, w przedsiębiorstwie w Golince prowadzona jest działalność. Zakład dzierżawi spółka Bermont z Goliny (powiat jarociński), w której zarządzie zasiadają Bernadeta Tama i Szymon Tułaza. - Nastąpiła dzierżawa przedsiębiorstwa na rzecz tej drugiej spółki (Bermont - przyp. red.). Dalej ta produkcja jest kontynuowana. Cała sztuka polega na tym, żeby zachować ciągłość działalności gospodarczej, żeby klienci im nie uciekli i, żeby ludzie mieli dalej pracę. Walczymy o jak najlepsze rozwiązanie - przekonuje Arkadiusz Sawala.
Bernadeta Tama zapewnia, że skup żywca cały czas jest prowadzony.
- W grudniu kupiliśmy, ubiliśmy i sprzedaliśmy 13.000 sztuk, a w styczniu - 12.700 sztuk - wylicza. - W lutym będzie bardzo podobnie, jak w poprzednich dwóch miesiącach. Kupuje i płaci rolnikom spółka Bermont. W związku z obecną sytuacją jest ciężko, ale sobie radzimy. Twierdzi, że rolnicy pieniądze za odstawiony żywiec otrzymują w terminie 21 - 22 dni. - Ze względu na to, że na końcu lutego otrzymamy zwrot VAT-u - ponad 600 tysięcy złotych i kolejny zwrot VAT-u w połowie kwietnia - ponad 900 tysięcy złotych. (…) Jak te 1,5 miliona złotych z rozliczenia wróci do obrotu, to momentalnie ten termin płatności zrobi się taki, jaki był, czyli 14 - 16 dni - zapowiada.
(KC)