Kto straci, a kto zyska na przedłużającej się zimie? Czy wczesne ziemniaki wysadzone trzy tygodnie później nadal będą wczesnymi? Czy żniwa się opóźnią?
Rolnicy z niecierpliwością czekali na słońce i ciepło. W poprzednich latach, kiedy sprzyjała pogoda, zboża i warzywa na polach były już wysiane i zasadzone pod koniec marca. A teraz jeszcze na początku kwietnia mieliśmy grubą warstwę śniegu. Kiedy tylko warunki pogodowe pozwoliły, czyli po 18 kwietnia, na polach zapanował wzmożony ruch. Rolnicy zaczęli nadrabiać miesięczne zaległości.
- Nasiona marchwi, cebuli oraz rozsady warzyw kapustnych, które nie mają wysokich wymagań termicznych, powinny być dawno wysiane lub wysadzone w polu. Okazuje się, że rolnicy w okolicach Błaszek (powiat sieradzki) wykorzystali kilkudniową pogodę i przed 19 marca wysadzili ziemniaki. Czy będą z nich ziemniaki wczesne? Wiadomo, że sadzeniaki podkiełkowane mają mniejsze wymagania względem minimalnej temperatury koniecznej do wzrostu kiełków w glebie od posadzenia do wschodów. Dlatego ziemniaki takie mogą być sadzone w mniej ogrzaną glebę. Trudno jednak powiedzieć na dziś, czy wysadzone ziemniaki nie przemarzły – wyjaśnia Dorota Piękna- Paterczyk, główny specjalista ds. warzywnictwa w Wielkopolskim Ośrodku Doradztwa Rolniczego w Poznaniu. Pod koniec kwietnia rolnicy, którzy mieli przygotowane podkiełkowane sadzeniaki już wysadzili je lub byli w trakcie prac.
- Długość podkiełkowywania uzależniona jest od odmiany i terminu zbioru. Z powodu opóźnień z wyjściem w pole rolnicy sterowali rozwój kiełków odpowiednią temperaturą i regulowali długość okresu oświetlenia w ciągu doby. Gorzej z tymi, którzy nie mieli takich możliwości. Tam ziemniaki poprzerastały - ubolewa. Hodowca z gminy Gołuchów (powiat pleszewski) opowiada, że nie miał problemów z przechowaniem bulw. Ziemniaki wczesne posadził 3 tygodnie po terminie. – Czy z tego powodu będą straty? Tego nie wiem, wszystko zależy od tego, czy ziemniaki nie będą ściągane z zagranicy. Nasze polskie ziemniaki nadal będą wczesne. Przyroda nadgoni - uważa rolnik.
Dorota Piękna-Paterczyk wyjaśnia, że problemy mieli też hodowcy warzyw kapustnych. Ci, którzy zlecili wyprodukowanie rośliny w specjalistycznych firmach, otrzymali ją terminowo. - Cóż z tego, kiedy niesprzyjające warunki pogodowe uniemożliwiły wysadzenie jej w pole. Oni ponieśli duże straty – uważa Dorota Piękna-Paterczyk. Zadowoleni są natomiast producenci, którzy zajmują się uprawą cebuli ozimej.
Jest ona opłacalna. Pewne ryzyko występuje wówczas, kiedy są niskie temperatury a na polach nie ma śniegu. Takiego zjawiska w tym roku nie zaobserwowano. - Producenci warzyw są optymistami i z nadzieją w głosie mówią, że przyroda sama „nadgoni” miesięczne opóźnienie – podkreśla specjalistka.
Podobnie sytuacja wygląda ze zbożami. Rolnicy dopiero teraz sieją jare. Na szczęście oziminy są w dobrej kondycji. – Nie ma wymarznięć. Występują natomiast zastoiska i trzeba uważać, żeby ciągniki nie grzęzły – wyjaśnia Tadeusz Wojcieszak, kierownik Zespołu Doradczego w Powiecie Pleszewskim. Należy jednak obserwować rośliny. Zwracać szczególną uwagę, czy ozimin nie zaatakowały grzyby. Najbardziej zagrożone są jęczmionka. Natomiast zwalczać trzeba chwasty. Dobrze wyglądają też rzepaki i przewódki.
Czy w związku z opóźnionymi siewami, opóźniony będzie zbiór zbóż jarych? – Owsy wysiewa się pod koniec marca, a dzisiaj mamy już 24 kwietnia. Żniwa mogą obsunąć się może o tydzień. Z doświadczenia wiem, że przyroda nadrabia zaległości. Dobrze by było, gdyby maj był ciepły i wilgotny – mówi Tadeusz Wojcieszak.
Przedłużająca się zima nie zaszkodziła drzewom owocowym. Natomiast zły wpływ miało dwutygodniowe ocieplenie, które było w lutym. – Drzewa się rozhartowały i kiedy później przyszły przymrozki minus 20 stopni Celsjusza, to zaszkodziło drzewom. Niektórzy sadownicy ponieśli 90% straty, a tak przeważnie 50%. A to, że zima się opóźniła, to zbiór przesunie się o miesiąc
– wyjaśnia Wojciech Kryszak, przewodniczący związku plantatorów w Pyzdrach (powiat wrzesiński). Podkreśla, że na tych opóźnieniach sadownicy mogą nawet zyskać.
– W Polsce czym okres jest wydłużony tym lepiej, bo Węgry wszystko mają wcześniej. U nas pierwsze odmiany będą miały wyższe ceny, bo już nie będzie zagranicznych owoców, np. czereśni – tłumaczy. Teraz drzewom mogłyby zaszkodzić nocne przymrozki.
– Z prognoz wynika, że ma być 30 stopni, a w nocy ma temperatura spaść do 13 – mówi Wojciech Kryszak. Dodaje: Miejmy nadzieję, że przez to, iż zima się przedłużyła, to mrozy nie przyjdą.
Anetta Przespolewska