Dynamiczne warunki pogodowe, samosiewy zbóż, populacje chwastów jedno- i dwuliściennych to wyzwania, z którymi jesienią muszą zmierzyć się plantatorzy rzepaku ozimego. Ekspert z firmy INNVIGO doradza, na co zwrócić uwagę, kompletując preparaty do ochrony upraw, jakie zabiegi i w jakim okresie zaplanować, żeby skutecznie pozbyć się uciążliwych chwastów.
W tym roku sytuacja pogodowa w części kraju wpłynęła na wczesne zasiewy rzepaku ozimego. W regionach północnych i na Kujawach warunki były bardzo trudne, a czasami zasiewy zupełnie niemożliwe – plantatorzy zrezygnowali z uprawy rzepaku, nawet gdy mieli zakupione już środki do produkcji. Warunki atmosferyczne znacząco wpłynęły na działanie zastosowanych herbicydów przedwschodowych. Ich aplikacja jest wciąż w Polsce dominującą formą ochrony rzepaku przed chwastami. W większości przypadków tam, gdzie wykonano zabiegi herbicydowe, wkrótce spadły ulewne deszcze. Przyczyniły się one do wypłukiwania niektórych substancji czynnych zastosowanych środków, a także wywołały tzw. stres oksydacyjny i problemy z metabolizowaniem herbicydów. Intensywne opady wpłynęły negatywnie na proces kiełkowania – rzepak potrzebował na tym etapie sporej ilości nie tylko wody, ale również tlenu, którego dopływ był utrudniony. Na Dolnym Śląsku w okresie siewu rzepaku występowała natomiast wysoka temperatura i okresowa susza, co poskutkowało problemami z kiełkowaniem wysianych nasion i spowolnieniem rozwoju roślin. Jednak na pozostałych terenach, gdzie warunki do kiełkowania były dobre i rzepak rozpoczynał wegetację nawet po dwóch dniach, zdarzało się, że rolnicy nie zdążyli z planowanymi zabiegami przedwschodowymi. Występowały też niekorzystne przypadki, gdy plantatorzy zaplanowali wykonanie zabiegu tuż po siewie, ale ze względu na ulewne deszcze nie zdążyli z ich aplikacją.
Jakie zatem są obecnie możliwości ochrony rzepaku przed chwastami? Andrzej Brachaczek, Dyrektor ds. badań i rozwoju w firmie INNVIGO, powiedział: – W tej sytuacji rolnicy muszą zmienić podejście do ochrony i przestawić się w całości na zabiegi powschodowe. Trzeba zmodyfikować nie tylko plan pierwszego zabiegu herbicydowego, ale ustalić program ochrony, bo herbicydy powschodowe zwykle mają węższe spektrum działania lub ich aktywność jest krótsza niż herbicydów przedwschodowych. Z drugiej strony herbicydy powschodowe mogą wykazywać działanie interwencyjne w stosunku do specyficznych grup chwastów, nawet w zaawansowanych fazach rozwojowych. Są to np. preparaty oparte na pikloramie czy chlopyralidzie.
Ekspert zwrócił uwagę, że w większości regionów, gdzie warunki do kiełkowania rzepaku były dobre, bardzo szybko pojawił się problem samosiewów zbóż ozimych – jęczmienia i pszenicy, zwłaszcza w systemach uproszczonej, bezorkowej uprawy. Udział samosiewów w plantacjach rzepaku oszacowany został jako dość wysoki. Na niektórych terenach, np. na Pomorzu i Żuławach, jęczmień kiełkował na powierzchni wcześniej niż sam rzepak, zagrażając przez to uprawom. W tego typu sytuacjach konkurencja ze strony niechcianych zbóż może okazać się silniejsza, niż to bywało w poprzednich sezonach. – Plantator powinien wykorzystać takie środki, aby we wczesnym etapie wyeliminować tę konkurencję. Odpowiednie graminicydy, które są na tyle tolerancyjne, mogą być aplikowane np. w fazie pierwszych liści rzepaku ozimego. Ze względu na to, że samosiewy zbóż będą się pojawiały partiami, być może trzeba będzie rozważyć system zabiegów dzielonych, czyli sekwencyjnych – radzi Andrzej Brachaczek. W takiej sytuacji można zdecydować się na zabieg z wykorzystaniem środków Jenot 100 EC (0,4 l/ha) lub Jenot 100 EC (0,3 l/ha) + adjuwant Partner (0,7 l/ha). Inną opcją jest sekwencja: I – powyższe środki, II – po wyjściu na powierzchnię wszystkich traw inny graminicyd. Warto pamiętać, że jeżeli zabieg graminicydowy wykonana się za późno, to konkurencja samosiewów zbóż będzie duża i zagrozi rozwojowi rzepaku ozimego. Będzie on miał wówczas utrudniony rozwój, a w efekcie jego szyjka korzeniowa może być zbyt cienka i wyciągnięta – może to obniżyć zimotrwałość.
Kolejnym wyzwaniem, jakie stoi przed plantatorami rzepaku, jest korekta zachwaszczenia. Rzadko się zdarza, żeby skuteczność herbicydowych preparatów przedwschodowych była pełna – zwykle na polu zostaje pewna ilość chwastów. Przede wszystkim należy określić ich gatunki oraz stopień szkodliwości – rozpoznanie bywa trudne i wymaga dużej wiedzy, dlatego pomocna będzie konsultacja i diagnostyka przeprowadzona przez profesjonalnych doradców. Ekspert z INNVIGO podkreśla: – Właściwa identyfikacja gatunkowa chwastów jest ważna nie tylko ze względu na odpowiedni dobór substancji czynnych, ale również określonych warunków aplikacji. Nie każdy preparat można stosować w danych warunkach pogodowych i fazie wzrostu roślin.
Warto wiedzieć i wykorzystać fakt, że część przedwschodowych preparatów herbicydowych, konwencjonalnie stosowanych przeciwko chwastom dwuliściennym, ma też działanie na chwasty jednoliścienne. Należą do nich Metax 500 SC (substancja czynna: metazachlor), Efector 360 CS / Boa 360 CS (chlomazon) i Baristo 500 SC (napropamid). Metax i Baristo mają różne charakterystyki, jeśli chodzi o mobilność i penetrację profilu glebowego, dzięki czemu ich substancje czynne wzajemnie uzupełniają się. Mieszaniny preparatów są zarejestrowane i opisane, a rolnik może samodzielnie skorygować proporcje ich komponentów – oczywiście w ramach dopuszczalnych zarejestrowanych dawek, wskazanych na etykiecie każdego ze środków. Taką mieszaninę można wykorzystać do ograniczania kłopotliwych chwastów, w tym odpornej miotły zbożowej, wyczyńca polnego – nawet jeśli w danym momencie nie widzimy ich w rzepaku.
Więcej informacji na stronie: www.innvigo.com