W dniu 14 sierpnia br. przed Zakładem Przetwórstwa Owocowo-Warzywnego w Kotlinie odbył się protest rolników, który miał charakter pokojowej manifestacji. Wydarzenie to miało zwrócić uwagę na dramatyczną sytuację producentów, którzy z powodu nałożonego na Polskę rosyjskiego embarga mogą zbankrutować. Do Kotlina przyjechało około 40 rolników, którzy tłumaczyli, że jeśli nie uda im się sprzedać swoich produktów, konieczne będzie ich zniszczenie lub przekazanie organizacjom charytatywnym, ponieważ tylko wtedy mogą liczyć na odszkodowanie.
Rolnicy domagali się też zdecydowanych działań polskiego rządu. Jak podkreślił w przemowie pan Piotr Walkowski ze Związku Zawodowego Centrum Narodowe Młodych Rolników - "embargo wprowadzone przez Rosję na polskie produkty to olbrzymi problem" i w związku z tym "oczekuje się od polskiego rządu jakiejś decyzji, która spowoduje, że polski rolnik nie będzie poszkodowany a przynajmniej koszty produkcji będą pokryte".
Przybyły na protest Poseł na Sejm RP i Prezes Wielkopolskiej Izby Rolniczej Piotr Walkowski przemówił do rolników ostrymi słowami - "Gdyby do Kotlina przyjechali wszyscy rolnicy, od których miałem telefony w ostatnich tygodniach, to tutaj zabrakłoby miejsca. Prezes podkreślił następnie - "Po styczniowych wpadkach z dzikami zaczęło się embargo na dzika. Mówiło się, że będzie także embargo na przetwory mleczne. Mówi się, że jest także na jabłka. Można powiedzieć, że jabłka stały się w ostatnich dniach symbolem. Jednak z nimi będziemy mieli problem dopiero w listopadzie lub w grudniu, kiedy sadownicy zbiorą owoce i kiedy będą pełne magazyny. W tej chwili chodzi bardziej o produkty, które maja żywotność kilkudniową."
Wśród protestujących rolników był Dominik Michalak z Cekowa w powiecie kaliskim, który jest największym producentem papryki w woj. Wielkopolskim. W swojej przemowie zaznaczył on, że rosyjskie embargo to milionowe straty, ponieważ połowa produkcji trafiała do Rosji a teraz największy rynek zbytu jest zamknięty. "Wbito nam nóż w serce" - to słowa Dominika Michalaka.
Na koniec protestu w Kotlinie rolnicy zatrzymywali przejeżdżające samochody i rozdawali warzywa (ziemniaki, pomidory, paprykę) uzasadniając to tym, że jak nie możemy sprzedać to musimy rozdać.
Katarzyna Grzelak - Biuro WIR w Kaliszu
Elżbieta Cieslak - Biuro WIR w Jarocinie
Źródło
Wielkopolska Izba Rolnicza
http://www.wir.org.pl/