- Żądamy ochrony Doliny Warty przed nienaturalnymi zalewami, które są wynikiem niewłaściwego zarządzania zbiornikiem retencyjnym Jeziorsko - apelują rolnicy, przedstawiciele środowisk lokalnych i samorządowcy z gmin nadwarciańskich w piśmie skierowanym do ministra środowiska Marcina Kolca
„Skutki oddziaływania zbiornika przeciwpowodziowego Jeziorsko na Dolinę Warty poniżej zbiornika"- pod takim hasłem, w minioną środę, 17 lipca w Koninie odbyła się konferencja, którą zorganizowała Wielkopolska Izba Rolnicza przy wsparciu prezydenta Konina. Celem konferencji było zwrócenie uwagi na problemy rolników, którzy kolejny rok z rzędu ponoszą straty w wyniku powodzi i podtopień występujących w Dolinie Warty oraz ustalenie relacji i przyczyn związanych z zarządzaniem poziomem wody w zbiorniku Jeziorsko.
- Czy zbiornik retencyjny, jakim jest Jeziorsko spełnia swoją funkcję przeciwpowodziową – pytali rolnicy, sugerując, że odkąd zbiornik powstał, czyli od 1986 roku, wyrządza olbrzymie szkody szczególnie na terenach uprawnych w dorzeczu Warty. Wielokrotne prośby, protesty, czy postulaty nie przynoszą żądanych efektów, a zawsze największe szkody dotykają tylko ich- rolników.
Główne zarzuty kierowane były pod adres Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej, z sugestiami, że zbiornik Jeziorsko tylko w niewielkim zakresie swojej pojemności pełni funkcję retencyjną.
- Zadaniem zbiornika jest spłaszczanie fali powodziowej – tłumaczył Dariusz Krzyżaniak z Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Poznaniu.
Krzyżaniak podkreślał także, że najlepszym rozwiązaniem byłoby wysiedlenie z tych terenów rolników oraz nieudzielanie pozwoleń na budowę na terenach zalewowych -i z takim apelem skierował się do gminnych samorządowców, których dotyczy ten problem. Zarządzający zbiornikiem całą sytuację tłumaczył też obowiązującymi przepisami, które w jasny i precyzyjny sposób regulują kwestie zarządzania poziomem wody (instrukcja obsługi zbiornika).
Jednak zdaniem rolników przepisy są wyjątkowo niekorzystne i doprowadzają do sytuacji, w których straty ponoszą nie tylko rolnicy, ale także mieszkańcy okolicznych miejscowości, będący narażeni na wdychanie nieprzyjemnych zapachów, jakie unoszą się nad zalanymi terenami. Podkreślali także, że obecny stan rzeczy niekorzystnie wpływa na przyrodę, bowiem woda niszczy nie tylko łąki i pastwiska, ale także doprowadza do utraty cennych przyrodniczo skupisk fauny i flory.
Wymijającą odpowiedź dotyczącą wypłat odszkodowań, o które pytali rolnicy, udzielił obecny na spotkaniu wojewoda wielkopolski Piotr Florek, informując, że jest to związane z faktem, iż na terenach zalewowych w obrębie Warty nie została ogłoszona klęska żywiołowa.
- Uważam, że gdyby jesienią były wybory, rolnich dzisiaj mieliby zapewnienia co do odszkodowań, bo wszystkim i tak rządzi polityka - mówił Mirosław Andrzejewski, radny z gminy Brudzew, a jednocześnie rolnik mieszkający Podłużycach, czyli w obrębie terenów zalewowych - Dzisiaj wody juz opadły, ale rolnicy nadal część upraw mają zalane, szczególnie na terenach za wałami. Jeden z rolników mówił, że zalało mu 200 hektarów, z czego połowa nadal jest pod wodą, inny znów opowiadał, że z 20 krów zostało mu tylko 8, bo żywienie tylko samymi paszami jest nieopłacalne.
Marta Jachimowska, iTurek.net
Źródło
"Wieści Rolnicze"
http://www.wiescirolnicze.pl