„Na razie nie wygląda to dobrze” - odpowiada Witold Choiński, prezes Związku „Polskie Mięso”, pytany o sytuację w branży. Jakie są perspektywy? „Jeśli nie przyjmiemy strategii rozwoju trzody chlewnej i nie pójdzie za tym odpowiednie wsparcie fi nansowe dla rolników i producentów, którzy zechcą rozwijać tę gałąź produkcji w Polsce, to niestety na razie będziemy mieli taką sytuację, jaką mamy” - twierdzi prezes.
O problemach na rynku przedsiębiorcy mówią od kilku miesięcy. - Sytuacja jest trudna. Wynika to z kilku przyczyn, które mają znaczenie nie tylko dla nas, ale dla całego rolnictwa - przyznał w grudniu w wywiadzie dla „Życia Rawicza” Maciej Duda, ówczesny prezes koncernu PKM DUDA.
Podkreślił, że głównym powodem problemów jest sytuacja na rynku surowcowym, m.in. utrzymujący się od kilku lat spadek pogłowia żywca wieprzowego, który pod koniec ubiegłego roku wyniósł około 11 milionów sztuk. - Surowca jest mniej, więc z jednej strony zaostrza się konkurencja o niego, a z drugiej - olbrzymim problemem jest spadek siły nabywczej konsumentów. Dochody społeczeństwa nie rosną, a inflacja - tak, szczególnie w segmencie żywnościowym. Te czynniki powodują, że mocno spadły marże, a firmy mięsne po prostu muszą zaciskać pasa i walczyć, żeby utrzymać rentowność - podkreślił Maciej Duda.
Podobnie jest w sektorze drobiarskim. Antoni Langner, współwłaściciel Zakładów Drobiarskich Langner z Karolinek (powiat rawicki) w rozmowie z tygodnikiem, która ukazała się w marcu 2013 roku przyznał, że problemy pojawiły się w październiku 2012 roku. - Począwszy od hodowcy - który zaczął dokładać duże pieniądze do hodowli, po ubojnie - które również zaczęły dokładać do produkcji uboju kurczaka - przyznał Antoni Langner. - Hodowcy walczyli o jak 11,1 mln sztuk wynosi obecnie stan pogłowia trzody, a produkcja wieprzowiny do około 1,7 mln ton najwyższą cenę. Ponadto na rynku zrobiła się góra mięsa. Bezrobocie u nas rośnie, portfel jest coraz uboższy, mniej jest nabywców. Mimo że mięso z kurczaka jest najtańsze, to rynek sprzedaży detalicznej się zmniejszył. W związku z tym powstała nadprodukcja, a jest to produkt z krótkim terminem przydatności, dlatego byliśmy zmuszeni sprzedawać w niższej cenie. Zatem sprzedając w niższej cenie zaczęliśmy grubo dokładać do tego interesu - podkreślił wówczas prezes Antoni Langner.
JAK OBECNIE WYGLĄDA SYTUACJA NA RYNKU MIĘSNYM? JAKIE SĄ PERSPEKTYWY? ZAPYTALIŚMY O TO WITOLDA CHOIŃSKIEGO, PREZESA ZWIĄZKU „POLSKIE MIĘSO”
Kondycja branży jest aż tak zła, jak opisują przedsiębiorcy?
Na razie nie wygląda to dobrze. Jeżeli chodzi o wieprzowinę, to ceny są w miarę stabilne. Utrzymują się w okolicach 5,5 zł za kg żywej wagi, ale jeśli nie przyjmiemy „Strategii odbudowy i rozwoju produkcji trzody chlewnej” i nie pójdzie za tym odpowiednie wsparcie finansowe dla rolników, producentów, którzy zechcą rozwijać tę gałąź produkcji w Polsce, to niestety na razie będziemy mieli taką sytuację, jaką mamy, czyli chyba najniższy poziom w historii - około 10,5 mln sztuk trzody. Po konsultacjach z rolnikami wiem, że bez tego wsparcia, będzie bardzo trudno podnieść ten sektor.
Z tego, co pamiętam z komisji sejmowej, ta strategia została doszczętnie skrytykowana przez większość posłów biorących udział w obradach. Nie wiem, z jakiego powodu. Historia ostatnich kilku lat pokazuje, że jeżeli nie zaczniemy budować gospodarstw ekonomicznych, które są w stanie utrzymać się z hodowli trzody chlewnej, to po prostu ta hodowla się nie rozwinie. Musimy budować opłacalność hodowli i tworzyć takie gospodarstwa, które postawią na to i będą w stanie się z tego utrzymać. Jedynie wtedy jest szansa na odbudowę stada i perspektywę na przyszłość dla tej hodowli.
Jakie są główne założenia strategii, o której pan wspomniał? Przede wszystkim, chodzi o stworzenie warunków finansowych do budowania - na początek - stada podstawowego matek, czyli loch i odchowu prosiąt w Polsce, a nie sprowadzanie prosiąt z innych krajów, jak to ma miejsce w tej chwili. Trzeba na bazie własnej hodowli zacząć budować gospodarstwa towarowe. Jednym z założeń strategii jest stworzenie warunków, które pozwolą rolnikowi dojść w hodowli matek do poziomu minimum 150 loch. Według wyliczeń ekspertów, tyle wynosi minimum opłacalności utrzymania takiego stada.
Strategia zakłada udzielenie jakichś dotacji? Tanich kredytów na budowanie miejsc dla loch. Według wyliczeń ekspertów spada pogłowie trzody chlewnej. Spożycie wieprzowiny również? Spożycie wieprzowiny zawsze się wahało między 39 a 42 kg. W tej chwili jest w okolicach 40 kg. Jeśli znajdziemy inne rynki zbytu, to nie powinno być to odczuwalne, bo ten spadek możemy wyeksportować. Chodzi o stworzenie warunków, które pozwolą rolnikowi opłacalnie produkować, a przedsiębiorcy opłacalnie eksportować. To jest warunek, który trzeba spełnić, żeby myśleć o rozwoju. Tylko na rynku krajowym nie jesteśmy w stanie tego osiągnąć, ponieważ wjeżdża do Polski tania wieprzowina z innych krajów, a nasi producenci z tym nie mogą konkurować ze względów cenowych. Musimy budować taką strategię, która pozwoli rolnikowi zwiększyć efektywność rozrodu matek. Trzeba dążyć do optymalizacji kosztów związanych z użyciem paszy na kilogram przyrostu. Wyrównać do średniej europejskiej na poziomie chociażby do 3 kg na kilogram przyrostu, czy osiągnąć odchów na poziomie 28, 29 sztuk. Jeśli tych parametrów nie osiągniemy, to trudno jest mówić o opłacalności.
Potrzebujemy nowych rynków zbytu. Gdzie możemy eksportować? W tej chwili próbujemy wchodzić, gdzie się tylko da. Zarówno w Europie, jak i na rynkach trzecich, łącznie z Chinami, Japonią. Ten rynek rozwija się dynamicznie. Należy wykorzystywać każdy wolny rynek tam, gdzie nas nie ma. Oczywiście w granicach rozsądku efektywności tego eksportu, czyli zbadania rynku, sprawdzenia możliwości, czy tam możemy konkurować. Należy również umacniać pozycję na tych rynkach, na których jesteśmy, nie zapominając o rynkach dla nas bliskich - Rosji, Ukrainie i Białorusi.
Na rynku drobiu jest podobnie? Kryzys dotyczy całej branży. Jeżeli chodzi o drób, to efektywności trzeba szukać w ubojach. Małe ubojnie czy te średnie mają trudności z wykorzystaniem mocy. Koszty utrzymania średniej ubojni mogą być porównywalne z utrzymaniem dużej, natomiast efektywność wykorzystania linii będzie dużo mniejsza.
Jaka jest perspektywa? Jeśli tej strategii nie wprowadzimy, a nikt do tej pory nic lepszego nie zaproponował, to będziemy się cofać. Rolnicy i przedsiębiorcy sami tego potencjału nie odbudują. Wchodzi do Polski tanie mięso, bardziej konkurencyjne i tego się nie zatrzyma, jeśli nie zbudujemy porównywalnej efektywności w opłacalności produkcji, uboju i przetwórstwie. Strategia może pomóc uzyskać konkurencyjność w hodowli i w przetwórstwie.
(kp)