Profesor Frymus uspokoił właścicieli psów i kotów, że nic im nie grozi ze strony pupilów w stanie zagrożenia epidemicznego covid-19.
Prof. Frymus wytłumaczył też, z czego wynika tak wiele nieprawdziwych informacji na ten temat. – Rzeczywiście wszystko wskazuje na to, że ta choroba w Chinach na człowieka przeskoczyła od zwierząt. Prawie na pewno były to nietoperze i prawdopodobnie jakiś pośrednik pomiędzy nimi, który zakaził ludzi – zaczął swój wywód ekspert sugerując, że mogło to być źródłem pandemii covid-19.
– To jest fakt, ale to nie znaczy, że nasze psy i koty mogą nas zarazić – zaznacza prof. Frymus.
– Takie rzeczy, żeby nowa choroba się pojawiła od zwierząt się zdarzają i zdarzały w historii, ale zachodziły w wyjątkowych okolicznościach – mówi ekspert. Jego zdaniem zamieszanie związane z obawami o możliwość przeniesienia się koronawirusa ze zwierząt na ludzi wywołała informacja o psie z Hongkongu, u którego potwierdzono covid-19.
Był to mały piesek kanapowy, tzw. szpic miniaturowy (pomeranian). Najprawdopodobniej spał on w pobliżu swojego właściciela, który wcześniej został zakażony SARS-CoV-2.
– Kiedy w wymazach z gardła i nosa psa potwierdzono obecność ludzkiego koronawirusa, rzeczywiście wprowadziło to pewien niepokój – twierdzi prof. Frymus. Zwierzę zostało wzięte na kwarantannę i było badane przez kilka kolejnych dni. Po 3 tygodniach okazało się, że "pies się po prostu nawdychał" tego wirusa od swojego (zapewne kaszlącego) właściciela. Przez jakiś czas ludzki koronawirus utrzymywał się w psich błonach śluzowych, ale potem zniknął, bo nie był w stanie się namnażać. Kolejne wyniki testów były jednak negatywne i nie potwierdziły u zwierzęcia covid-19.
– Po głaskaniu psa czy kota (nawet zdrowego) zawsze na pewno należy umyć ręce, zwłaszcza przed jedzeniem – zaznacza prof. Frymus wskazując, że "jest to bardzo skuteczny środek profilaktyki przy tym zakażeniu".
Źródło Główny Inspektorat Weterynarii https://www.wetgiw.gov.pl/