Pan Waldemar Sebastiańczyk prowadzi gospodarstwo rolne we wsi Długie (gmina Szprotawa). Gospodarstwo ukierunkowane jest na hodowlę bydła, na dzień dzisiejszy stado liczy 80 szt. Gospodarz wspólnie z synami, którzy planują pozostać na gospodarce chce postawić oborę na 300 sztuk bydła. Główną bazą paszową dla bydła jest kukurydza zebrana z własnego pola. W tym roku plony znacznie obniżyły szkody wyrządzone przez dziki. Pan Waldemar obsiał kukurydzą dwie działki pierwszą 8 ha i drugą mniejszą 4 ha. Tą większą udało się zabezpieczyć przed zwierzyną. Niestety na mniejszej działce dziki wyrządziły dotkliwe szkody, które stały się przedmiotem sporu między rolnikiem a przedstawicielami Kola Łowieckiego „Daniel” ze Szprotawy.
Rolnik, dziki i myśliwi…
Sam z synami zabezpieczyłem przed dzikami 8 ha kukurydzy, abyśmy mieli pasze, bo inaczej nic bym nie zebrał. Zależało nam na szybkim uprzątnięciu uprawy, aby przygotować bazę paszową dla bydła, więc na tym kawałku nie zgłaszaliśmy szkody, chodź taka wystąpiła w wysokości 5-10% – opowiada pan Waldemar.
Ale ten drugi kawałek 4 ha jest totalnie zniszczony. Informowałem koło łowieckie pisemnie o wysiewie kukurydzy, z prośbą o zabezpieczenie uprawy przed dzikami, które co roku wyrządzają ogromne szkody. Bo skąd ja prosty rolnik mam wiedzieć jak te dziki wystraszyć. Myśliwi są specjalistami w gospodarce łowieckiej, znają biologię zwierzyny łownej, wiedzą, co ona lubi jeść, znają jej zachowania. W związku z tym powinni wiedzieć, co należy zrobić, aby ją odstraszyć. Również posiadają dostęp do środków odstraszających.
Owszem dostałem z koła łowieckiego pastuch na ogrodzenie większej działki 8 ha, to w większej mierze uchroniło pole przed zbuchtowaniem. Należy dodać, że rozłożenie i zainstalowanie pastucha pozostawili już mi. Ale nikt nie pomyśli, jaki duży nakład pracy jest potrzebny do rozłożenia pastucha. Rozstawienie 300 – 400 szt. słupków, rozciągnąć 5 km drutu ile to pracy i czasu potrzeba. Potem to należy jeszcze zwinąć. Powinni zaproponować pomoc przy rozstawieniu tego. Ja jestem schorowany, ciężko mi jest samemu to rozkładać i jeszcze potem codziennie doglądać.
Niestety ten mniejszy kawałek 4 ha zostawili sam sobie. Moim zdaniem była to celowe działanie z ich strony. Ich pomysłem na zabezpieczenie pola jest postawienie 3 wysiadek i ambony. Uważam, że z tego kawałka zrobili sobie strzelnice. Nie zależało im, aby to pole zabezpieczyć przed dzikami. Bo gdyby zabezpieczyli prawidłowo działkę, to dzik by nie przychodził i nie mieliby możliwości polowania. Zwierzyna na to pole musi kiedyś przyjść. Pole z dwóch stron sąsiaduje z lasem, więc ta zwierzyna wchodzi w kukurydze niezauważalnie.
Doszło do tego, że straty są potworne. Zawiadomiłem ich o wystąpieniu szkody łowieckiej na polu, aby przyjechali wycenić straty. Do tej pory z przedstawicielami koła łowieckiego dochodziłem do porozumienia. Niestety tym razem było inaczej. Ze strony Koła Łowieckiego straty szacował biegły sądowy też myśliwy, z góry nastawiony na szacowanie na niekorzyść rolnika. Przyjechał z niesprawną wagą, mierzył uprawę sznurkiem a nie miarą. Zaniżał obsadę roślin na m², zaniżał też plon i kwotę to wypłaty. Był głuchy na moje uwagi i sugestie.
Co do myśliwych szacujących szkody, najczęściej są to osoby bez wykształcenia rolniczego a potrafią mi zarzucić, że źle uprawiam pole. Skończyłem technikum rolnicze, oprócz tego wiele lat prowadzę gospodarstwo a chcą mnie uczyć jak mam pracować. Tak nie powinno być.
Powstała niekomfortowa sytuacja, wielu tych panów z Koła Łowieckiego znam osobiście, po co mamy szarpać się między sobą, do oczu skakać, wolałbym, aby powstała jakaś odrębna instytucja, która ubezpieczyła pole od szkód, wtedy zgłaszam szkodę do ubezpieczalni i oni tym się zajmują. Bo jak może być tak, że myśliwi są sędzią we własnej sprawie. Powinni zmienić ustawę Prawo łowieckie.
Poprosiliśmy o odniesienie się do tematu szkód łowieckich drugą stronę sporu prezesa Koła Łowieckiego „Daniel” ze Szprotawy Dariusza Wróblewskiego.
Za nieprawdziwe uznać należy oskarżenie, jakoby członkowie naszego koła urządzali sobie strzelnicę na przedmiotowej uprawie kukurydzy, ponieważ częsty pobyt myśliwych świadczy wręcz o podejmowanych działaniach zmierzających do ograniczenia populacji dzików na tym rejonie, jak również ochrony plantacji. Wypada również przypomnieć, iż w ostatnich latach przekazaliśmy Panu Sebastjańczykowi 3 pastuchy elektryczne. Niestety, po każdym sezonie ogrodzenie jest zniszczone, pozrywane druty, poginęły również niektóre słupki. Jeśli chodzi o szacowanie szkód łowieckich, to zawsze staramy się, aby straty w uprawach szacowała kompetentna osoba, przeszkolona w tym kierunku. W analizowanym przypadku szacunku dokonywał doświadczony rzeczoznawca, rzetelnie, zgodnie z Rozporządzeniem Ministra Środowiska.
Za niezgodny z prawdą uznać należy również zarzut zaniżania wydajności kukurydzy, bowiem wyliczona wydajność była podobna do wydajności uzyskiwanej przez innych rolników z tego terenu. Na plantacji obsada roślin znacznie odbiegała od optymalnej, a ponadto, jak zaznaczono w protokole, kolby były słabo wykształcone. W wyniku uszkodzeń suszowych część roślin nie zawiązała kolb. Na terenie naszego obwodu mamy wielu rolników, z którymi współpraca układa się bez jakichkolwiek problemów. Posiadamy 2 obwody łowieckie na terenach 3 gmin a jeden z nich to typowo leśny i na tym obwodzie próbujemy zatrzymać zwierzynę w lesie. Stosujemy pasy zaporowe, poletka leśne na, których to wykładamy karmę. Pole Pana Sebastjańczyka usytuowane jest na obwodzie typowo polnym, będącym pod częstą kontrolą naszych członków. Czynienie zarzutu z pobytu myśliwych w łowisku jest nietrafione, bowiem jest to jeden ze sposobów ochrony ich upraw. Wspomnieć należy, iż na producentach rolnych również ciąży obowiązek współdziałania w zakresie zapobiegania powstawaniu szkód łowieckich.
Konsekwencje po szkodach….
Pan Waldemar opowiada nam, jakie są inne skutki bytowania zwierzyny na polu: wypłacone odszkodowanie za szkody pokrywa tylko utracony plon, a ja z tego tytułu ponoszę większe straty. Muszę mieć rezerwę paszową przynajmniej na 1/3 roku, przez to, że wystąpiły tak duże szkody w moich uprawach będę musiał kupić paszę. Na miejscu jej nie kupię, muszę dodatkowo zapłacić za transport, a to są duże pieniądze.
Należałoby jeszcze dodać, że dzik wchodząc na pole robi dziury szukając pędraków. Posiadam nowy sprzęt, który jest bardzo drogi, technologia się zmieniła, maszyny poruszają się po polu szybciej niż kiedyś. Jak wjedzie się maszyną w taką dziurę to sprzęt niszczy się i za to mi nikt nie zwróci. Więcej kosztów ponoszę przy naprawie uszkodzonych maszyn, które wjeżdżają w dziury po dzikach.
Przy każdej rozmowie z myśliwymi mówię, że nie chcę szkód ani pieniędzy, róbcie tak, aby nie było szkód i żebyśmy się nie kłócili.
Dobre praktyki w innych kołach….
A wiem, że można zrobić tak, aby zwierzyna leśna nie wchodziła na pole. Inne koła łowieckie potrafią utrzymać zwierzynę w lesie, poprzez uprawę poletek, albo wykładanie karmy na pasach zaporowych w celu zatrzymania zwierzyny i zminimalizowaniu szkód na polach. I na ich obwodach łowieckich zwierzyna powoduje mniejsze zniszczenia w uprawach. Tam nie ma takich zgrzytów między myśliwymi i rolnikami. Również w czasie wysiewów kukurydzy pilnują pól nocami, płoszą dziki petardami, rozkładają środki zapachowe. Kukurydza największe wzięcie u dzików ma wtedy, kiedy kiełkuje, 3-4 dni po siewie dzik idzie w tą kukurydze, inne koła potrafią zabezpieczyć pola. Niestety na moim terenie myśliwi nie potrafią tego zrobić.
Rok temu sam pilnowałem pola po wysiewie kukurydzy, dokładnie dwa tygodnie nocowałem na polu. Objeżdżałem pole, strzelałem z petard i pilnowałem, żeby dziki nie wyrządziły szkody.
Czas na zmiany….
Zastanawiam się nad jeszcze jednym. Została zaskarżona ustawa Prawo Łowieckie odnośnie własności gruntów. Bo od nowego roku, jeśli myśliwy będzie chciał polować na moim polu powinien przyjść i się mnie zapytać czy może. Nie tak jak teraz, że myśliwy jedzie samochodem terenowym po uprawie i nie patrzy, że coś tam rośnie.
W ustawie jest napisane, że rolnik powinien współpracować z myśliwymi, tylko myśliwi powinni rozmawiać z rolnikami, na czym ta współpraca ma polegać.
Człowiek pracuje, jest po żniwach, nam rolnikom należy się jakiś odpoczynek, nie mamy czasu na nic. Aby nie przegrać sprawy w sadzie jeżdżę do LIR, do adwokata, tracę swój czas oraz pieniądze na rzeczoznawcę. Koło myślało, że im odpuszczę, ale tych szkód, co roku jest coraz więcej, jak rolnicy będą odpuszczać to będzie coraz gorzej. Należałoby doprowadzić do takiej sytuacji, aby szacowanie szkód i wypłata odszkodowań z tego tytułu odbywało się w jakiś unormowany sposób. Aby ustawodawcy stworzyli niezależną instytucję szacującą szkody łowieckie. Aby te szacowania odbywały się po ludzku i uczciwie.
Opinię na temat sporu wyraził radca prawny LIR Anna Sewina.
Trudno się zgodzić z zarzutami Koła Łowieckiego o niedopilnowaniu przez rolnika zainstalowanych urządzeń zabezpieczających uprawę w postaci pastucha elektrycznego. Bowiem rolnik otrzymany pastuch elektryczny sam zainstalował, okazując tym samym swoją dobra wolę i chęć współpracy z zarządcą obwodu łowieckiego.
Nie do przyjęcia jest, że Koło Łowieckie zobowiązuje rolnika do pilnowania owego pastucha elektrycznego w dzień i w nocy przed jego zniszczeniem przez zwierzynę łowną.
Zgodnie z Art. 47.1. (Ust. z dnia 13 października 1995 r. Prawo łowieckie Dz.U. 2005 Nr 127 poz. 1066) „Właściciele lub posiadacze gruntów rolnych i leśnych powinni, zgodnie z potrzebami, współdziałać z dzierżawcami i zarządcami obwodów łowieckich w zabezpieczaniu gruntów przed szkodami”. Co nie oznacza, iż na rolniku spoczywa obowiązek, aby rolnik odpowiadał za uszkodzone nocą urządzenia należące do Koła Łowieckiego, które niszczy zwierzyna łowną.
LIR PRZYPOMINA
Przypominamy, że Sejm pracuje nad zmiana przepisów Prawa łowieckiego. Nowela ma przyczynić się do szybszego szacowania szkód spowodowanych przez zwierzynę i sprawniejszej wypłaty odszkodowań łowieckich. Autorzy przewidują też zwiększenie nadzoru ministra środowiska nad Polskim Związkiem Łowieckim m.in. w zakresie wykonywania planów łowieckich.
W ocenie Izb Rolniczych, proponowana przez rząd nowelizacja ustawy nie spełnia w dalszym ciągu wytycznych Trybunału Konstytucyjnego dotyczących całej ustawy Prawo łowieckie. Nie zaproponowano, bowiem kompleksowych i stabilnych rozwiązań na przyszłość. KRIR wskazuje m.in., że wbrew zasadom procesu legislacyjnego nie dołączono projektu rozporządzenia dotyczącego szacowania szkód. Jest ono bardzo istotne dla rolników i nie należy oddzielać go od projektu ustawy. Niestety, ani projekt poselski, ani rządowy nie przewidują zmian w kwestii najbardziej drażliwej, a mianowicie szacowania strat przez tych, którzy mają je wypłacać.
Od stycznia przyszłego roku przestaną obowiązywać niekonstytucyjne przepisy regulujące podział województw na obwody łowieckie. Przyczyną tego stanu jest długotrwały spór wokół nowelizacji prawa łowieckiego, spowodowany orzeczeniem Trybunału Konstytucyjnego z lipca 2014 r. (sygn. akt P 19/13)(1). Trybunał zakwestionował konstytucyjność części przepisów przedmiotowej ustawy. Zgodnie z obowiązującą literą prawa, na sejmikach województwa ciąży obowiązek podziału województwa na obwody łowieckie lub dokonania zmiany ich granic. Do obwodów łowieckich mogą być również włączane nieruchomości należące do osób prywatnych. Zdaniem Trybunału, ustawa – Prawo łowieckie nie przewiduje udziału właścicieli w uzgodnieniach i konsultacjach przy tworzeniu takich obwodów. Taki stan rzeczy powoduje niezgodność ze wzorcem konstytucyjnym, ponadto godzi w istotę prawa własności. Wyrok wejdzie w życie 18 miesięcy od jego ogłoszenia, czyli 21 stycznia 2016 r.
Joanna Balawajder
Źródło
Lubuska Izba Rolnicza
http://lir.agro.pl/