Polski i unijny przemysł cukrowniczy ocenia poseł Jan Krzysztof Ardanowski, wiceprzewodniczący sejmowej Komisji Rolnictwa
Przemysł cukrowniczy stanowił zawsze bardzo ważny element w rozwoju polskiego i europejskiego rolnictwa. Produkcja buraków to nie tylko wytwarzanie cukru, to przede wszystkim ważny element kultury rolnej, podnoszący poziom całego rolnictwa. To źródło dochodów dla całej gospodarki. Rozumieli to nasi przodkowie budując cukrownie i rozwijając uprawę „cukrówki”. To się po prostu opłacało.
Kilka lat temu Komisja Europejska wychodząc, moim zdaniem, z fałszywych przesłanek, doprowadziła poprzez tzw. reformę rynku cukru do zmniejszenia produkcji w Europie o ok. 1/3. Panowało wówczas przekonanie, że będziemy mieli zawsze pod dostatkiem taniego cukru z Brazylii. W ramach tej „reformy” zlikwidowano znaczną część cukrowni w Polsce. Niestety, wówczas pod nóż poszły nie tylko cukrownie o małej rentowności, ale także niektóre cukrownie dobrze funkcjonujące pod względem ekonomicznym.
Mitem jednak okazało się przekonanie, że cukier z Brazylii będzie zawsze tani. Ten kraj przerabia znaczną część trzciny cukrowej na bioetanol zużywany na rynku wewnętrznym oraz eksportowany w postaci wszystkich nadwyżek do sektora paliwowego USA. Należy również wziąć pod uwagę, że cukier wytwarzany w Ameryce Południowej jest produkowany często z rażącym naruszeniem zasad ochrony środowiska, z wykorzystywaniem prawie niewolniczej pracy ludzi zatrudnionych na plantacjach.
Trzeba także przypomnieć, że kiedy Unia Europejska w jakimś samobójczym zacietrzewieniu likwidowała przemysł cukrowniczy, to tylko Polska ustami ówczesnego ministra rolnictwa Krzysztofa Jurgiela (PiS) nie godziła się na te destrukcyjne działania. Za jego starania należałaby się bardziej pochwała i zrozumienie niż kalumnie i krytyka do tej pory formułowane przez przedstawicieli rządzącej Polską koalicji. Ale cóż, widocznie politykom PO – PSL przyświeca zasada: „Rzucaj błotem, coś się przylepi”, nawet jeżeli nie ma to żadnego pokrycia w rzeczywistości.
Krajowa Spółka Cukrowa, która powstała 10 lat temu, jest koncernem mającym wszelkie szanse powodzenia. Sprawiedliwość wymaga, by podkreślić szczególną rolę i determinację Gabriela Janowskiego w walce o utworzenie narodowego koncernu cukrowniczego. Obecnie jest to Spółka dobrze zorganizowana, poprawnie zarządzana, generująca duże zyski. I może właśnie à rebours to być przyczyną jej przyszłych kłopotów. Coś, co dobrze funkcjonuje często jest powodem niechęci różnego rodzaju „psujów”. Najbliższe lata raczej nie powinny pogorszyć jej kondycji, ale planowane na 2017 r. zniesienie kwotowania produkcji cukru w Europie może być dla KSC potencjalnym zagrożeniem. Uwolnienie rynku i związana z tym restrukturyzacja produkcji i przetwórstwa musi być brana pod uwagę już w tej chwili.
Jestem przekonany, że przyszłość tej Spółki nie może być wynikiem wyłącznie gry rynkowej, ale powinna być elementem strategii rozwoju państwa. Nie wiem jednak, czy pozostawienie na przyszłość Krajowej Spółki Cukrowej we władaniu rządu nie doprowadziłoby do jej sprzedaży, tylko po to by łatać dziurę budżetową. Zachowania „sztukmistrza z Londynu”, czyli ministra Rostowskiego, na takie zagrożenie mogą wskazywać. Dlatego, jeżeli nie może być państwową, należy doprowadzić do takiej prywatyzacji, która w sposób trwały i realny przekaże Krajową Spółkę Cukrową w ręce plantatorów buraka cukrowego i jej pracowników.
Jednak opóźnienia procesu prywatyzacji plantatorsko-pracowniczej powodują duży niepokój i obawę, że nie chodzi o utrzymanie Spółki w rękach polskich, ale ograbienie jej i doprowadzenie do stanu, który pozwoli po 2017 r. łatwo przejąć ją przez zagraniczne koncerny, dla których Polski Cukier był przysłowiową „solą w oku”.
O tym, że atrakcyjna Spółka, przynosząca dochody i inwestująca, jest łakomym kąskiem, świadczą wydarzenia z pierwszej próby prywatyzacji, gdzie starano się przejąć znaczną część akcji metodą na tzw. „słupa”. Na wniosek sejmowej Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi oraz różnych środowisk, dla których przyszłość polskiego cukrownictwa jest ważna udało się ten oszukańczy proceder zablokować. Nie ma jednak żadnej pewności, czy tej „kury znoszącej złote jaja” znowu nie będzie próbował ktoś przejąć.
Obawy plantatorów i pracowników są zatem, moim zdaniem, jak najbardziej zasadne. Czy jednak ich zdanie zrobi jakieś wrażenie i przyniesie oczekiwany efekt ze strony rządu, który wielokrotnie dał przykład lekceważenia społeczeństwa i jego głosów, a ze związków zawodowych uczynił wręcz swojego przeciwnika? Wiele działań obecnego rządu PO i PSL, niszczącego różne branże przemysłu i wyprzedającego ostatnie, narodowe „dobra stołowe”, takie jak polskie stocznie, KGHM, Lotos, a ostatnio PLL LOT każe z niepokojem patrzeć także na przyszłość Polskiego Cukru.
Nowa Wieś Europejska, 112/2013