Dokładnie 10 lat temu rolnicy z powiatu gostyńskiego uczestniczyli w masowych protestach przeciwko niskiej cenie żywca wieprzowego oraz wejściu Polski do Unii Europejskiej. W okrągłą rocznicę blokad, 3 lutego 2013 r. zebrali się ponownie, aby uczcić tamte dni i przypomnieć cele, z jakimi wyszli na ulice.
Grupa rolników pojawiła się w niedzielne popołudnie na nieczynnej stacji benzynowej w Krajewicach (powiat gostyński). Sytuację w polskim rolnictwie sprzed 10 lat przytoczył protestujący wówczas Andrzej Kubiak. - Spotykaliśmy się na protestach wielokrotnie. 3 lutego 2003 roku rozpoczął się protest, który trwał do 20 marca 2003 roku. Nasze tereny specjalizowały się w produkcji wieprzowiny. Wtedy w całym kraju hodowano około 20 mln sztuk trzody. Dziś wiemy, że jest jej o 1/3 mniej. Chodziło o wykup nadwyżki, która się wtedy znalazła. Jako kraj samodzielny, niebędący w UE, mieliśmy taką możliwość. Zwróciliśmy się do ministerstwa finansów, aby wygospodarował i przekazał pieniądze na wykup, żeby ceny za pogłowie zwiększyć. Nie dostaliśmy tych pieniędzy - tłumaczył. Głos zabrał także jeden z protestujących, wobec którego podczas usuwania blokad, użyto fizycznej siły. - Jestem z tych, którzy najbardziej oberwali. Bili mnie pałkami po głowie. Byłem zakrwawiony. Uraz miałem dość duży, bo straciłem słuch. Tomografia głowy wykazała, że zamiera mi w tej chwili mózg z lewej strony. Nie wiem, jak daleko to się będzie ciągnąć, ale na razie żyję i jakoś na tej ziemi chodzę - mówił Edward Jakubowski. Pojawił się pomysł, aby w Krajewicach stanął pomnik upamiętniający protesty z 2003 r.
Podczas spotkania nawiązano także do bolączek, które doskwierają rolnikom obecnie. Wspomniano o sprzedaży ziem ze Skarbu Państwa oraz planowanej kopalni odkrywkowej w gminach Krobia i Miejska Górka (powiat gostyński). - Abyśmy mogli zastanawiać się i od czasu do czasu mieć problem z gospodarstwami, to one muszą mieć szansę istnienia. Ta kopalnia te szanse zupełnie odbiera. Te zmartwienia, którymi żyjemy, produkując i gospodarując na polach, mogą nie mieć w ogóle miejsca. Dlatego pamiętajmy o tym i bądźmy solidarni, bo to jest sprawa, która dotyczy nas wszystkich z terenu kilkudziesięciu kilometrów wokół. Jeżeli będą ze strony tych gmin wezwania, żeby stanąć, to stańmy wszyscy solidarni, żeby pokazać ilość, pokazać społeczeństwu, że tej ziemi spod nóg sobie nie damy wydrzeć - przekonywał Antoni Grzebisz.
Określając polityków będących u władzy, rolnicy nie bali się użyć mocnych słów. - Nasz rząd działa jak alkoholik czy narkoman. Wszystko wyprzedać za bezcen, byle dzisiaj się żyło, a co będzie jutro? O to się nikt nie martwi. Wyprzedali zakłady pracy, a teraz robią to z ziemią. Z czego będziemy żyli? Z jakich podatków? Wszystko wywożone jest do starej Unii. (...)Jeśli ruszą z tą kopalnią, to będzie po nas. Możemy się żegnać i jechać do Afryki, może tam będziemy zajmować się rolnictwem - mówił Kazimierz Kulczak.
Dorota Jańczak
Źródło
"Wieści Rolnicze"
http://www.wiescirolnicze.pl