27 listopada br. w biurze Podlaskiej Izby Rolniczej odbyło się spotkanie ws. szkód wyrządzanych przez dziki co roku w gospodarstwie rolnym Pana Marcina Szarejko. Na spotkaniu oprócz poszkodowanego i Zarządu PIR obecny był jedynie Pan Andrzej Lenczewski członek zarządu okręgowego Polskiego Związku Łowieckiego w Białymstoku.
Marcin Szarejko to rolnik z Zabłudowa, któremu dziki niszczą łąki i pastwiska od 10 lat. W tym roku dziki zniszczyły ponad 30 ha trwałych użytków zielonych, które obecnie wymagają w całości rekultywacji. Koszty rekultywacji 1 hektara TUZ szacuje się w granicach od 4 do 12 tys. zł. Obecnie rolnik nie ma gdzie wypasać swoich koni i nie ma czym ich karmić. Bela siana kosztuje 200 zł, a potrzeba przynajmniej dwóch bel na cały dzień. Rolnik domaga się odszkodowania za zniszczone przez dziki uprawy oraz wnioskuje o odstrzał dzików.
Obecny na spotkaniu przedstawiciel związku łowieckiego Andrzej Lenczewski, zobowiązał się do oszacowania strat na wiosnę. Dopiero wtedy będzie można rozpocząć proces wypłacania odszkodowań. Powiedział, że Zarząd Okręgowy PZŁ w Białymstoku monitoruje co miesiąc działalność kół łowieckich oraz reaguje odpowiednio na wszystkie skargi. Poinformował też, że w tym roku koło łowieckie w okręgu którym znajduje się gospodarstwa Marcina Szarejko odstrzeliło 42 dziki. Ponadto Pan Lenczewski przedstawił mechanizm ubiegania się o odszkodowanie.
Prezes PIR Grzegorz Leszczyński zwrócił się z prośbą do władz oraz parlamentarzystów z prośbą o zajęcie się kwestią szkód wywoływanych przez dzikie zwierzęta. Stwierdził, że muszą być rozwiązania systemowe. W woj. podlaskim jest ok. 20 tys. gospodarstw, w których przeważa produkcja mleka niedopuszczalne jest aby dziki ryły pola i nie było paszy dla zwierząt. Przy rosnących kosztach produkcji czy kredytach to jest katastrofa. Jeżeli koła nie dają sobie rady z tą sprawą to niech się nią zajmie państwo.