Dnia 21 listopada br. Polski Klub Ekologiczny Koło Miejskie w Gliwicach zorganizował debatę online pt. „Wpływ ferm przemysłowych na nasze życie”. Spotkanie miało na celu omówić aspekty wpływu ferm przemysłowych na klimat, społeczeństwo i środowisko oraz odpowiedzieć na pytanie czy istnieją alternatywy coraz powszechniejszych systemów wielkotowarowych hodowli zwierząt.
Do prowadzenia debaty organizatorzy zaprosili czterech prelegentów. Pierwszym z nich była Marta Moraczewska-Szenfeld społeczniczka współpracująca ze stowarzyszeniem Dobre Sąsiedztwo, która poruszyła kwestię wpływu ferm przemysłowych na społeczeństwo. Jak podkreśliła prelegentka w Polsce powstaje coraz więcej ferm przemysłowych, które znacząco oddziaływają zarówno na środowisko jak i ludzi. Brakuje uregulowań prawnych, które ograniczałyby powstawanie gigantycznych ferm zwierzęcych. W większości gmin w Polsce nie ma miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego, nie wprowadzono też regulacji ustawy odorowej. Ponadto brak jest konkretnej metodologii do tworzenia raportu oddziaływania na środowisko i wydawania decyzji środowiskowych. Zanieczyszczenia powstałe przy fermach to nie tylko uciążliwości dla środowiska, ale także dla zdrowia ludzi. Przebywanie w pobliżu uciążliwych zapachowo obiektów, może prowadzić do wielu poważnych skutków zdrowotnych.
Odnosząc się do tej prelekcji z punktu widzenia rolników należy podkreślić, że nie do końca można się zgodzić z kwestią wpływu lokalnej społeczności na blokowanie powstawania obiektów inwentarskich. Protesty blokujące ich powstawanie są na porządku dziennym, niestety także w przypadku inwestycji małych i średnich rolników indywidualnych, którzy mają zamiar powiększyć swoje hodowle, ale przy tym także zmodernizować stare budynki do utrzymywania zwierząt, dostosowując ich do nowych norm i standardów produkcji. W efekcie tego blokowane są budowy obiektów mające niewielkie oddziaływanie na środowisko, gdyż przeciętnego rolnika po prostu nie stać na batalie sądowe. Tymczasem wielkie przedsiębiorstwa i korporacje są w stanie ponieść dodatkowe obciążenia finansowe związane z uzyskaniem pozwoleń wskutek czego zamiast małych i średnich gospodarstw rozwijają się te największe.
Kolejnym prelegentem był dr hab. inż. Zbigniew Karaczun, prof. SGGW z Polskiego Klubu Ekologicznego, który omówił temat wpływu ferm przemysłowych na klimat. Profesor Zbigniew Karaczun zaprezentował dane, wskazujące rolnictwo jako sektor silnie oddziałujący na klimat i środowisko. Dane te wskazywały, że ten sektor jest odpowiedzialny za produkcję od 12 do 14 proc. emisji gazów cieplarnianych, które odprowadzane są do środowiska. To wskazuje, że bez zmian w rolnictwie nie da się osiągnąć neutralności klimatycznej. Jego zdaniem w produkcję zwierzęcą są wkładane bardzo dużo ilości energii, a pozyskujemy z niej stosunkowo niewielką ilość energii i białka. Na produkcję mięsa przeznacza się ok. 80% ziemi rolnej z czego uzyskujemy tylko 40% białka spożywanego przez ludzi i tylko 20% kalorii. Wspomniał także o kilkudziesięciokrotnie większym śladzie węglowym i wodnym zostawianym przy produkcji zwierzęcej w porównaniu z produkcją roślinną. Zaznaczył, że transformacja rolnictwa bez zmian systemowych nie jest możliwa. Podkreślił również rolę zmian indywidualnych m.in. zmianę świadomości konsumentów.
Dr Jerzy Kupiec z Katedry Ekologii i Ochrony Środowiska Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu zaprezentował wpływ ferm przemysłowych na środowisko na podstawie badań własnych wód wokół ferm wielkoprzemysłowych w Polsce. Jak pokazały wyniki, stan tych wód w wielu miejscach jest katastrofalny, a normy dla niektórych parametrów zostały przekroczone kilkukrotnie. Badania dotyczyły głownie stężeń fosforu i azotu. W próbkach wód i osadów dennych z otoczenia ferm zostały wykryte także antybiotyki i hormony oraz inne substancje. Wody w bliskim sąsiedztwie ferm są również pod dużą presją zanieczyszczeń z atmosfery. Dr Jerzy Kupiec podkreślił, że konieczne jest dostosowanie wielkości produkcji zwierzęcej do pojemności chłonnej ekosystemów towarzyszących tego typu inwestycjom. Istotna jest kwestia uregulowania koncentracji zwierząt na danym obszarze tak by ekosystem był zdolny do samooczyszczania. Podkreślił, że Polska powinna odciąć się od światowych trendów uprzemysłowienia produkcji zwierzęcej i globalizacji. To gospodarstwa rodzinne niepowiązane z korporacjami powinny odgrywać kluczową rolę w zapewnieniu bezpieczeństwa żywności.
Na zagadnienie dotyczące alternatyw dla ferm przemysłowych próbował odpowiedzieć dr Tomasz Figarski ze Stowarzyszenia Przyrodników Ostroja. Na wstępie swej wypowiedzi prelegent zaznaczył, że nie ma jednokierunkowych działań, które mogłyby rozwiązać problem z zaspokojeniem wzrastającego zapotrzebowania na żywność bez rozwoju ferm przemysłowych. Jego zdaniem ograniczenie ich funkcjonowania nie jest możliwe bez zmiany ograniczenia spożycia mięsa i zmian sposobu odżywiania się. Kierunkami, które wskazywał dr Tomasz Figarski było m.in. zmiany postaw obywateli i przejście na dietę bezmięsną, rozwój gospodarstw ekologicznych i rozwój strategii Farm to Fork.
Wsłuchując się w wypowiedzi osób referujących poszczególne zagadnienia podczas webinarium nie sposób zaprzeczyć, że globalizacja produkcji zwierzęcej wpływa znacząco na środowisko, ale jednocześnie na małe i średnie gospodarstwa hodowlane, które znikają z polskich wsi w zastraszającym tempie. Podczas debaty zabrakło ze strony prowadzących doprecyzowania definicji fermy przemysłowej. Niestety na polskich wsiach osiedla się coraz więcej osób z miast definiujących nawet średniej wielkości kurnik czy chlewnię jako fermę przemysłową szkodliwą dla ich zdrowia. Zwiększanie świadomości rolników nt. konieczności podejmowania działań w zakresie ochrony bioróżnorodności, środowiska i klimatu jest kwestią niewątpliwie konieczną. Jednakże sposoby i metody wdrażania produkcji zrównoważonej nie mogą być tak dotkliwe, aby przyczyniać się do likwidacji małych i średnich gospodarstw, gdyż niewłaściwa transformacja przyniesie efekt wręcz odwrotny. Wprowadzanie zbyt zaostrzonych norm w Europie przyczyni się do zwiększenia importu żywności z krajów trzecich, gdzie nie obowiązują normy dobrostanowe, środowiskowe czy klimatyczne, więc czy faktycznie przyczyni się to do poprawy klimatu i podniesienia jakości życia ludności na naszym kontynencie?
Opracowanie
Maria Schubert
Źródło
Wielkopolska Izba Rolnicza
http://www.wir.org.pl/