Podczas Noworocznej Gali AGRO rozmawialiśmy z zdobywcą Nagrody Stowarzyszenia AgroBiznesKulub im. Andrzeja Warchoła – Januszem Borkowskim – założycielem i prezesem Kujawskiej Fabryki Maszyn Rolniczych „Krukowiak” w Brześciu Kujawskim
-
Panie Prezesie, proszę zdradzić Czytelnikom NWE swoją receptę na sukces.
Najważniejsza jest uczciwość i ciężka praca. A życie jest piękniejsze wtedy, gdy służymy innym ludziom. Oczywiście samozaparcie to nie wszystko. Trzeba mieć również odrobinę szczęścia, o czym świadczy dzisiejsza nagroda. Dawno temu ktoś zaufał „Krukowiakowi”, uwierzył, że wykonujemy dobrą pracę. Dało nam to pokłady sił, wiatr w plecy, który pozwolił się coraz bardziej rozwijać. To jest według mnie recepta na sukces.
-
W 2013 roku firma obchodzi swoje 26 urodziny. Jak udało się Panu zbudować tak prężnie funkcjonujące przedsiębiorstwo, przetrwać wszystkie zawirowania dziejów?
Zaczęło się od opryskiwaczy, w którym to asortymencie jesteśmy w czołówce krajowej. Jako pierwsi w Polsce wyposażyliśmy swoje wyroby w komputerowy system dozowania, stworzyliśmy opryskiwacz o pojemności 3500 l z belką o szerokości 24 m i 30 m, dziś nasza w ofercie mamy opryskiwacze o pojemnościach do 6000 l. Przez te wszystkie lata nie tylko modernizowaliśmy wyroby, ale także poszerzaliśmy naszą ofertę. Dziś „Krukowiak” produkuje zarówno opryskiwacze, jak również maszyny okopowe, cebulowe, sadownicze i uprawowe.
Mojej firmie udało się z powodzeniem przejść przez liczne zawirowania. Dziś handlujemy z całym światem, walczymy o swoje miejsce na rynku, stale pracujemy nad nowymi rozwiązaniami. Chcemy pokazać, że polskie oznacza dobre! Dlatego dbamy o zadowolenie każdego klienta. Bo klienta można oszukać tylko raz – po raz pierwszy i ostatni.
-
Kujawska Fabryka Maszyn Rolniczych Krukowiak to dobrze znana polska marka. Co Państwo robicie, żeby ją wzmacniać?
Kiedy przekazywałem stery synom zadałem im pytanie – co jest dla nich najważniejsze w firmie? Na pierwszym miejscu wymienili ludzi, całą załogę. Ale na dobrą sprawę to nasza marka, nad którą pracujemy od 26 lat, jest największym kapitałem.
Ktoś może zapytać, co to właściwie znaczy, ta marka? Dla mnie to wejście wysoko na piedestał, ciężka praca, utrzymanie się na wysokim poziomie i nie zawodzenie swoich klientów, kontrahentów, partnerów. A polska marka prowokuje, inspiruje do działania, do bycia lepszym, najlepszym!
-
A jak to wygląda ze znajomością firmy „Krukowiak” za granicą?
Łatwiej mi wymienić kraje, w których nas dzisiaj nie ma. W roku 2000 zaczęliśmy z powodzeniem podbijać inne rynki – europejskiej i światowe. Krajami strategicznymi dla nas są Rosja, Ukraina, Litwa, Białoruś, Niemcy i Francja.
5. Lada moment Międzynarodowe Targi Techniki Rolniczej Agrotech w Kielcach. Czym nas Państwo zaskoczą?
„Krukowiak” uczestniczy ze swoimi wyrobami od drugiej edycji Agrotechu. Zawsze uważałem, ze w Kielcach trzeba być. Ta wystawa otwiera przed nami cały świat, a w szczególności ten rosyjskojęzyczny.
Można powiedzieć, że każdy produkt z naszej oferty zaskakuje. Przykładamy dużą wagę do szczegółów, innowacyjnych rozwiązań. W tym celu współpracujemy z Przemysłowym Instytutem Maszyn Rolniczych, SGGW, Instytutem Technologiczno-Przyrodniczym. Sukces osiąga się przez współpracę z najlepszymi. Żadna firma, bez naukowców, ekspertów go nie osiągnie.
Kielce to także okazja do zaprezentowania nowości – w tym roku będzie to nowy sortownik do warzyw oraz opryskiwacz zawieszany Heros w nowej odsłonie wyposażony w belkę hydrauliczną o szerokości 21 m. Oczywiście także w Kielcach promować będziemy system SeleTRON, który umożliwia sterowanie opryskiem przy użyciu GPS z dokładnością do jednej głowicy, który zaprezentowaliśmy tam w zeszłym roku i który znalazł uznanie polskich rolników – już wielu go z powodzeniem używa.
-
Innowacja często wiąże się z wysoką ceną. Jak zatem docierają Państwo do tych rolników, którzy nie chcą przeznaczać wysokich nakładów na maszyny?
Naszą ofertę można podzielić na dwie części. Zamożnym rolnikom oferujemy nowoczesny sprzęt z zaawansowanymi rozwiązaniami komputerowymi. Natomiast rolnicy mniej zamożni mogą zakupić skromniejsze maszyny, które z czasem można wyposażyć w nowe rozwiązania technologiczne.
Jako jedni z niewielu oferujemy rolnikom możliwość indywidualnej konfiguracji maszyny, nie narzucamy pakietów, zawsze kompletujemy maszynę wg potrzeb konkretnego rolnika.
7. Odłóżmy na bok firmę. Jest Pan człowiekiem, który łączy w sobie wiele pasji. Pisze Pan wiersze, ale również miłuje się Pan w zabytkach. Skąd brać na to wszystko czas?
Niektórzy mówią, że nie warto nic robić. Ja kieruję się dewizą – jedno, co warto, to kochać warto. Jeśli ktoś ma pozytywne nastawienie, to świat od razu pięknieje. Założyłem Muzeum Techniki Rolniczej i Gospodarstwa Wiejskiego w Redczu Krukowym, w którym znajduje się wiele zabytkowych maszyn rolniczych, samochodów, motocykli i innych eksponatów. Z zamiłowaniem piszę książki, wiersze, odbudowuję popadające w ruiny dworki i pałacyki. Być może niebawem w jednym z takich miejsc swoją siedzibę będzie miał Związek Literatów Polskich.
Swoje pasje mógłbym wymieniać jeszcze przez kilka godzin. Uważam, że trzeba nimi zarażać ludzi dookoła, szczególnie młodych. Podczas dzisiejszego panelu dyskusyjnego z obawą, a jednocześnie wielką nadzieją mówiłem o tym, żeby studenci SGGW kształcili się i zostawali w kraju. Potrzeba nam zdolnych i ambitnych rąk do pracy na rzecz Polski i rodzimego rolnictwa.
Rozmawiała Milena Zacharzewska, Nowa Wieś Europejska 111/2013