W przededniu wyborów do Parlamentu Europejskiego warto sobie zadać to pytanie. Pytanie, o tyle zasadne, że wydarzenia ostatnich dwóch lat, czyli bezrefleksyjne otworzenie rynku unijnego na płody rolne z Ukrainy oraz wdrożenie radykalnej reformy Wspólnej Polityki Rolnej, ze zbyt ambitnym podejściem do realizacji celów klimatycznych, mocno nadwątliło zaufanie rolników z krajów UE do instytucji Unii Europejskiej oraz samej idei tej organizacji. Rolnicy dali temu wyraz w postaci trwających do dziś protestów. Zabrakło właściwej komunikacji z rolnikami oraz dialogu z organizacjami rolniczymi. Pozostałe działy gospodarki oraz społeczeństwo również zaczynają odczuwać koszty ambitnej polityki klimatycznej UE. Więc, może wyjście z UE to jest jakiś pomysł?!. Popatrzmy stricte na nasze rolnictwo i skutki wyjścia z UE dla naszej branży. Musimy tu spojrzeć na 3 kwestie.
1. Po pierwsze przepisy i regulacje związane z produkcją rolną. Wydaje się, że tu będzie lżej. Znikną unijne zasady, z których wiele jest absurdalnych, jak chociażby kwestia terminów nawożenia azotem, o czym mówili koledzy z Roli Wielkopolski podczas naszej ostatniej debaty. To powinno przełożyć się na niższe koszty produkcji, mniejszą biurokrację i lżejsze życie rolnika. Jest jednak jedno małe „ale”. Dzisiaj bardzo często odbiorcy płodów rolnych, czyli przetwórcy i sieci detaliczne nakładają na rolników dużo wyższe wymagania aniżeli Unia Europejska w ramach Wspólnej Polityki Rolnej. Na przykład większość sieci detalicznych i gastronomicznych zadeklarowała, że do końca 2025 roku będzie kupowała jajka wyłącznie z chowu wolno wybiegowego, a nie klatkowego. Jeśli będziemy chcieli dalej eksportować na nasz największy obecnie rynek, czyli do krajów UE to sieci detaliczne z krajów Europy Zachodniej stawiają rolnikom i przetwórcom coraz większe wymagania w zakresie śladu węglowego, rolnictwa zrównoważonego i dobrostanu zwierząt, nieszczególnie chcąc płacić za takie produkty więcej.
2. Po drugie wsparcie dochodów rolniczych. Według Profesora Walentego Poczty z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu, od 35% do 50% dochodów rolnika pochodzi dzisiaj ze Wspólnej Polityki Rolnej, jej I i II filara. Można założyć, że rolnicy po wyjściu z UE, otrzymają jakieś wsparcie z budżetu krajowego. Czy będzie ono, aż na takim poziomie nie wiadomo. Polska ma bardzo duży deficyt budżetowy i rosnące wydatki chociażby na obronność, co w dzisiejszych czasach jest koniecznością. Niedofinansowana ciągle jest sfera budżetowa. Czekają nas ogromne wydatki na modernizację infrastruktury energetycznej i energetykę jądrową. Rosnąca presja migracyjna też będzie kosztować. Wyjście Polski z UE spowoduje też spadek dochodów budżetowych związany ze spadkiem wzrostu gospodarczego. Spadnie siła nabywcza konsumentów. Rolnictwo odczuje mocno te zmiany, ponieważ gospodarka to system naczyń połączonych. Polski budżet nie będzie w stanie zrekompensować utraty środków unijnych. To wszystko przełoży się na spadek udziału środków budżetowych w dochodach rolniczych.
3. Po trzecie kwestie rynkowe
Polskie rolnictwo, po 20 latach od wejścia do Unii Europejskiej, stoi eksportem. W każdym sektorze rolnym, poza wieprzowiną, mamy większą produkcję aniżeli konsumpcję, i tą nadwyżkę w 80% eksportujemy na rynek Unii Europejskiej i Wielkiej Brytanii. W różnych sektorach wygląda to różnie. Najbardziej zależny od eksportu jest sektor produkcji mięsa wołowego, ponieważ przy bardzo skromnej konsumpcji krajowej, musimy wyeksportować 80% tego surowca. Eksportujemy około 50% krajowej produkcji drobiu, około 40% mleka, 30% zbóż i od 30% do 70% produkcji warzyw i owoców, w zależności od gatunku. Upraszczając trochę analizy, wyliczyłem, że produkcja z około 110 tys. polskich gospodarstw trafia wyłącznie na eksport. A warto zaznaczyć, że są to nasze najlepsze gospodarstwa rodzinne, które z wielkim wysiłkiem organizacyjnym, zarządczym i finansowym rozwijały się i inwestowały korzystając z dotacji i kredytów. Wyjście z UE oznacza, że w stosunku do Wspólnoty będziemy, w sensie handlowym, krajem trzecim, czyli staniemy w szeregu takich krajów jak Ukraina, Brazylia, Argentyna, Nowa Zelandia, Australia czy Stany Zjednoczone. A to wszystko to globalni gracze o dużo niższych kosztach produkcji aniżeli w Polsce. Na rynek UE będziemy mogli eksportować w ramach limitów lub po ocleniu naszych produktów. Nie mając przewag kosztowych, nasze szanse na eksport zmaleją do minimum. Unia oczywiście będzie musiała poszukać surowca rolniczego w miejsce naszej produkcji. Wtedy przyjmie bardzo szybko Ukrainę do swoich struktur i sprawa załatwiona. Naszych nadwyżek, żadną miarą, nie upchniemy na rynku krajowym. W efekcie tych zmian ceny skupu płodów rolnych będą musiały spaść.
Bilansując te trzy kwestie, w przypadku wyjścia Polski z UE, polskie rolnictwo, moim zdaniem, pójdzie w kierunku bardzo mocno przyspieszonej koncentracji i uprzemysłowienia. Nowe warunki ekonomiczne wytrzymają tylko najwięksi gracze z międzynarodowym kapitałem. One skorzystają również najbardziej na liberalizacji przepisów środowiskowych. Nasze rolnictwo, pod względem struktury zbliży się do tego, bardzo spolaryzowanego rolnictwa ukraińskiego. Ostaną się również gospodarstwa najmniejsze, ekologiczne, prowadzące sprzedaż bezpośrednią i takie, w których właściciele pracują poza rolnictwem. Najbardziej stracą średnie gospodarstwa rodzinne, szczególnie te, które są na dzień dzisiejszy obciążone kredytami i inwestycjami. Te gospodarstwa pomimo wszelkiej słusznej krytyki ostatnich działań UE są jednak chronione pod kątem wsparcia dochodów oraz dostępu do rynku.
W tej sytuacji bardzo logiczne jest podjęte ostatnio, w trakcie debaty ze związkami zawodowymi oraz branżowymi stanowisko. Więcej szczegółów znajdziecie Państwo tutaj: Wielkopolska Debata Rolnicza - Aktualności - Wielkopolska Izba Rolnicza (wir.org.pl). Jako duży kraj unijny, z rozwiniętą produkcją rolniczą musimy szukać koalicji i bardziej, aniżeli do tej pory, zadbać o interesy unijnych rolników. W tym stanowisku oczekujemy od kandydatów na europarlamentarzystów następujących działań:
- Przywrócenie rolnictwu europejskiemu właściwej rangi, jako sektorowi, który w bardzo trudnych czasach gwarantuje Europejczykom dostęp do wysokiej jakości, bezpiecznej żywności w rozsądnych cenach, co zawsze było podstawowym celem Wspólnej Polityki Rolnej;
- Przywrócenie rolnikowi etosu producenta żywności,
- Zbudowanie polskiej marki, aby stworzyć więcej możliwości zarabiania rodzimej produkcji rolno-spożywcze;
- Stworzenie stabilnych ram politycznych i finansowych na wiele lat, dających rolnikom gwarancję funkcjonowania w przyszłości w przewidywalnych warunkach;
- Nie obarczanie rolników kosztami walki ze zmianami klimatu, ale stworzenie systemu premiującego we właściwy sposób dobrowolne działania, które rolnik będzie podejmował w tym zakresie;
- Wzmocnienie, bardzo słabej dzisiaj pozycji rolnika wobec globalnych korporacji, skupujących płody rolne oraz sprzedających środki produkcji;
- Odejście od nadmiernego i zbiurokratyzowanego systemu kontroli funkcjonowania gospodarstw rolnych;
- Ochronę rynku rolnego UE przed napływem towarów z krajów trzecich, które nie są produkowane zgodnie ze standardami obowiązującymi rolników unijnych;
- Zwiększenie swobody i elastyczności krajów członkowskich w projektowaniu konkretnych działań wspierających rolnictwo na poziomie danego kraju lub regionu;
- Podjęcie rozmów w zakresie warunków przyjęcia Ukrainy do struktur UE, które to przyjęcie uderzy w interesy ekonomiczne wielu gospodarstw rolnych, szczególnie w Polsce;
- Poprawę jakości konsultacji publicznych, jako narzędzia wypracowania najlepszych rozwiązań prawnych oraz uwzględnianie przez rząd uwag rolników składanych za pośrednictwem środowisk rolniczych;
- Niepodejmowanie decyzji przez instytucje Unii Europejskiej bez wcześniejszego przygotowania oceny skutków regulacji.
Opracowanie:
Andrzej Przepióra
Źródło
Wielkopolska Izba Rolnicza
http://www.wir.org.pl/