Minister Stanisław Kalemba zapowiada pomoc dla rolników, którzy zechcą zainwestować w produkcję trzody chlewnej w systemie zamkniętym. Czy będzie to rzeczywiste wsparcie dla hodowców świń?
Zagrożeniem dla sektora trzody chlewnej jest niewątpliwie rezygnacja z chowu loszek i masowe sprowadzanie prosiąt z Danii i Holandii. Aby temu zaradzić, przy ministerstwie rolnictwa i rozwoju wsi zebrała się grupa ekspertów, składająca się z naukowców i dyrektorów wszystkich departamentów resortu rolnictwa.
Przedstawiciele branży producenckiej przekonywali ministra i urzędników, że jeśli pomoc nie trafi do rolników w najbliższym czasie, później odbudowanie stada podstawowego w Polsce nie będzie możliwe. Dlatego podjęto decyzję, iż pula pieniędzy na ratowanie sektora rozrodów powinna być wyznaczona w środkach Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich na lata 2014 - 2020. Opracowano program, zgodnie z którym na modernizację pomieszczeń rolnik będzie mógł otrzymać do 6 tys. zł na lochę.
Natomiast, jeśli zdecydowałby się na wybudowanie nowego obiektu - będzie miał szansę otrzymać 12 tys. zł na lochę. Pieniądze mają być skierowane na część świniarni, która będzie obejmować: porodówkę, sektor krycia, loch luźnych i odchowu prosiąt do 30 kg.
Efektem końcowym modernizacji będzie osiągnięcie stada o wielkości minimum 150 i maksymalnie 750 loch. - To jest wielkość, jaką ma producent czy wspólnie grupa producencka uzyskać po realizacji programu. A więc, jeżeli ktoś ma 50 loch, a indywidualnie chciałby się ubiegać o takie środki, to powinien zdecydować się chociaż na chlewnię na 100 loch i łącznie będzie miał 150 loch - tłumaczono na debacie zorganizowanej podczas Targów Bydła, Trzody Chlewnej i Drobiu w Łodzi w ostatni weekend lutego. W sali odezwały się głosy, że przyjęty przez polskich rządzących program może zostać odrzucony przez Komisję Europejską. Do wysunięcia takich wniosków przekonuje chociażby fakt, iż nigdy produkcja świń w Polsce nie była przez Unię wspierana. - Odpowiednie ubranie tego przedsięwzięcia w przepisy, aby pomysł przeszedł przez KE, będzie należeć do resortu rolnictwa. Pracuje tam 600 ludzi. Będzie to przedstawione w ten sposób, że nie zwiększamy stada w kraju, a powracamy do tego, co było. Nie chodzi o rozwój, a odbudowanie. Wróćmy do tych 18 mln sztuk pogłowia, ile niegdyś mieliśmy - mówili naukowcy uczestniczący w komisji tworzącej program pomocy.
(doti)