Panie prezesie, wiceminister rolnictwa Zbigniew Babalski zapowiedział ostatnio pracę nad „ewentualnymi zmianami” w ustawie o obrocie gruntami rolnymi. To dobra wiadomość?
Szczepan Wójcik: Jak najbardziej. Obecne przepisy mają juz rok i niestety obarczone są poważnymi wadami. Fundacja Wsparcia Rolnika POLSKA ZIEMIA zgłaszała ten problem wielokrotnie. Niestety rzeczowe argumenty musiały ustąpić wyborczej narracji. Rozumiem, że teraz sytuacja jest - powiedzmy - spokojniejsza i otwiera się pole do dyskusji. Tzw. ustawa o ziemi ma co najmniej kilka poważnych wad, których utrzymanie może być znamienne w skutkach dla Skarbu Państwa.
Co ma pan na myśli?
Szczepan Wójcik: Mam na myśli odpowiedzialność odszkodowawczą z tytułu złamania zasady dotrzymywania umów, z tytułu pogwałcenia konstytucyjnie chronionych praw nabytych oraz z tytułu złamania prawa UE. Jeżeli chodzi o złamanie umów i pogwałcenie praw nabytych, chodzi zwłaszcza o sytuacje dzierżawców, którzy powinni móc skorzystać z prawa pierwokupu dzierżawionych gruntów rolnych. Z myślą o przysługującym im prawie niejednokrotnie zaciągnęli oni wielomilionowe kredyty na ustanowienie lub przywrócenie rentowności swoim gospodarstwom. Teraz okazuje się, że państwo polskie wywłaszcza ich z prawa nabytego. Ostateczna decyzja należy do Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi, ale sam znam przypadki, w których terenowe oddziały Agencji Nieruchomości Rolnych wyraziły wstępne zgody na sprzedaż, po czym procedury zostały wstrzymane, bo weszła ustawa, a minister nie wydał ostatecznej zgody. Państwo prawa nie działa w ten sposób. Jeżeli w Polsce ma być zachowana pewność obrotu gospodarczego, która jest nieodzownym elementem zachodniej cywilizacji, ta sprawa musi być rozwiązana pozytywnie dla dzierżawców.
A dlaczego ustawa może być niezgodna z prawem UE?
Szczepan Wójcik: Z powodu nadmiernego ograniczenia swobody prawa obywateli państw członkowskich, które jest bardzo słabo uzasadnione. Faktem jest, że rok temu ogromne połacie polskich gruntów czekały na przejście w ręce swoich rzeczywistych właścicieli. Zjawisko tzw. słupów zostało dobrze zdiagnozowane przez obecny rząd, jednak dżumę wyleczono cholerą. Uprawnionymi do bardzo ograniczonych zakupów gruntów rolnych stali się rolnicy indywidualni zdefiniowani w taki sposób, że obcokrajowcy właściwie nie mają szans na zakupy. Chodzi tu o kwestię osobistego prowadzenia gospodarstwa i zamieszkiwania w danej gminie. Wszystko brzmi pięknie, ale tak się po prostu w Unii nie da. To ograniczenie ma charakter dyskryminacji, a oficjalnie jest uzasadnione koniecznością zapewnienia bezpieczeństwa dostaw żywności w Polsce oraz realizacją konstytucyjnej wartości, jaką rzekomo są drobne gospodarstwa...
Konstytucja rzeczywiście mówi o rodzinnych gospodarstwach…
Szczepan Wójcik: Ale nie o drobnych! Przecież utrzymywanie rozdrobnienia gospodarstw jest absurdem. Mamy potężną konkurencję zarówno ze wschodu, jak i z zachodu. Faworyzując najmniejszych i karcąc największych marnie skończymy.
Co zatem należy zrobić?
Szczepan Wójcik: Po pierwsze uszanować prawa nabyte. Po drugie nie bać się własności prywatnej. Musimy pozwolić na prężnie rozwijanie się dużych gospodarstw, które będą mogły konkurować z najsilniejszymi. Po trzecie musimy poznać długoterminowy plan kształtowania ustroju rolnego w Polsce. Chodzi tu o strukturę własnościową, ale nie tylko. Rolnicy muszą wiedzieć, w którą stronę będą pchani w momencie, gdy wyschnie strumień środków unijnych. Mam nadzieję, że tym razem Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi trochę bardziej wsłucha się w głos rolników
i odpowie na rzeczywiste potrzeby, a nie będzie jedynie mówił o konieczności zabezpieczenia polskiej ziemi. Ta będzie bezpieczna także będąc własnością polskich przedsiębiorstw rolnych.
Dobrze zredagowany artykuł, ponieważ ten prezes nie potrafi mówić po polsku. Poniżej przykład: https://www.youtube.com/watch?v=og1wMnEhajs