"Agencja zrobiła świetny interes" - poinformowała 15 czerwca br. "Rzeczpospolita" w artykule Cezarego Gmyza podsumowującym przeprowadzenie przez Agencję Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa telewizyjnej kampanii promującej efekty Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich na lata 2007-2013 w czasie Euro 2012. Rzeczywiście Agencja odnotowała niepodważalny sukces, bo 33 emisje spotu pokazywanego od 8 do 14 czerwca br. w Programach 1 i 2 TVP przyniosły "kontakt" z naszą reklamą 109 milionów razy, w tym co najmniej 23 miliony widzów obejrzało spot przygotowany przez ARiMR przynajmniej raz. Istotne jest, że tzw. koszt dotarcia do jednego odbiorcy informacji wyniósł tylko około pół grosza, a w tak zwanej grupie komercyjnej (widzowie w wieku 16-49 lat) spot Agencji miał w sumie 55 milionów widzów.
Ten sukces starały się podważyć niektóre media i znajdujące się w opozycji do rządu środowiska polityczne. Wśród wielu zarzutów na czoło wybijał się ten, że ponieważ w spocie pojawiają się minister Marek Sawicki i prezes ARiMR Tomasz Kołodziej , jest to tylko ich "lansowanie". Krytycy pozostali głusi na argument, że ich wypowiedzi znalazły się w spocie dlatego, że Minister zarządza Programem Rozwoju Obszarów Wiejskich na lata 2007-2013, a Agencja jest odpowiedzialna za jego wdrażanie. To oznacza , iż na ministrze rolnictwa i prezesie Agencji spoczywa ( i to nieprzerwanie od kilku lat) odpowiedzialność za realizację tego Programu, w tym za promocję jego efektów co jest obecnie priorytetem. Przekazanie więc przez nich informacji społeczeństwu o tym, iż dobrze wywiązali się z realizacji nałożonych na nich zadań jest w pełni uzasadnione i nie jest niczym nadzwyczajnym.
Media (zwłaszcza Onet) a także i niektóre środowiska polityczne epatowały też opinię publiczną wziętymi z sufitu informacjami o jakoby gigantycznych kosztach przeprowadzenia przez ARiMR kampanii w TVP. Pisano i mówiono , że Agencja emitowała spoty w najdroższym czasie i zapłaciła telewizji za ich emisję kilka milionów złotych. ARiMR nie mogła niestety od razu sprostować tych szokujących danych, bo zobowiązała się w umowie zawartej z TVP, że koszt emisji jest objęty tajemnica handlową. Sytuacja uległa zmianie po tym, jak szef sejmowej komisji rolnictwa Krzysztof Jurgiel poprosił, za pośrednictwem resortu rolnictwa, o przedstawienie mu umowy ARiMR z TVP SA, a następnie ujawnił dziennikarzom, że Agencja zapłaciła za emisję spotu niecałe pół miliona złotych. To sprawia, iż możemy potwierdzić, że informacja ta jest bardzo bliska prawdy, ale dokładnej sumy nadal nie możemy podać, bo TVP nie wyraża na to zgody. Wydawało się jednak, że ujawnienie tej informacji ( prawie dokładnej ) zakończy sprawę, bo koszt w tych granicach oznacza, że Agencja zrobiła fantastyczny interes. Jednak tak się nie stało, bo wielu polityków i dziennikarzy zignorowało te informacje i nadal epatuje wielomilionowymi kwotami, lub z kolei zaczęło nas oskarżać, iż otrzymaliśmy skandalicznie wysokie rabaty w TVP. Tymczasem i to jest nieprawdą. Skorzystaliśmy bowiem z otwartej oferty skierowanej przez telewizje publiczną w połowie maja br. do wszystkich potencjalnych reklamodawców. Naszą "winą" może być tylko to, że potrafiliśmy z niej skorzystać uznając wspólnie z Ministerstwem Rolnictwa i Rozwoju Wsi, że taka druga okazja dotarcia do tak masowej widowni, za atrakcyjna cenę może się nie powtórzyć. Do tego mieliśmy "na półce" aktualny spot i "świeżo" przyznane unijne środki na promocje efektów PROW 2007-2013. Znawcy rynku reklamowego i zajmujący się marketingiem w Polsce składają nam gratulacje, że mieliśmy "wyczucie". Krytykujący naszą kampanię pomijali też niestety milczeniem to, że spot wyprodukowany w 2011 roku, emitowany już w TVP i Polsacie w ubiegłym roku, kosztował tylko ok. 60 tysięcy złotych. Piszemy tylko, bo chyba zgodzi się z tym każdy znający się choć trochę na kosztach produkcji reklam telewizyjnych. Niski koszt spotu wynikał m.in. z tego, że postanowiliśmy nie wydawać pieniędzy na skomplikowana grafikę czy opłacenie występu w nim "cele brytów" zawsze żądających dużych honorariów. Wypowiedzi Ministra Marka Sawickiego i Przezesa Tomasza Kołodzieja mieliśmy przecież za darmo.
Niesprawiedliwa, była też krytyka mediów i części polityków, że w ogóle niepotrzebnie wydaliśmy pieniądze na promocję efektów PROW 2007-2013 w telewizji, bo przecież są bardziej pilne potrzeby i wielu rodaków ma przecież kłopoty finansowe, bo np. żywność jest droga itd. Z największym trudem przebijała się nasza informacja, że koszty kampanii zostały pokryte ze środków Unii Europejskiej przeznaczonych tylko i wyłącznie na działania promocyjne. ARiMR otrzymała 1 czerwca br. unijną dotację celową na promowanie efektów PROW 2007-2013 w ramach działania Pomoc Techniczna wraz z zadaniem jej wykorzystania, co też zostało w dużej części wykonane. Tu trzeba jeszcze raz podkreślić, że tych pieniędzy na inne cele, choćby były jak najbardziej wzniosłe i być może bardziej potrzebne, niestety nie można było przeznaczyć. Pozostał jedynie wybór czy kupić za to artykuły w czasopismach, zamówić "gadżety reklamowe" np. kubki, czapki, baloniki lizaki itd. czy też przeprowadzić kampanię w telewizji, która ( co już potwierdzały poprzednie doświadczenia) będzie najszersza i najtańsza. Zdecydowaliśmy się na telewizję i nie pomyliliśmy się , gdyż dzięki emisji spotów o efektach PROW 2007-2013, przy okazji Euro 2012 dotarły do milionów polaków ( wspomniane 109 milionów kontaktów z naszym spotem) i to za cenę pól grosza za dotarcie do jednego widza.
Warto przy tym dodać, że wielu krytykujących Agencje za przeprowadzenie telewizyjnej kampanii promującej efekty PROW na lata 2007-2013 nie zdaje sobie sprawy, że promocja tego Programu jest obowiązekiem Agencji wynikającym z zaleceń Unii Europejskiej i z będących ich rezultatem Planów Komunikacyjnych PROW 2007-2013. Za realizacji działań promocyjnych Agencja jest skrupulatnie rozliczana m.in. audytorów przysyłanych przez przez Unię Europejską, Najwyższą Izbę Kontroli czy nadzorujące ją bezpośrednio ministerstwa: finansów i rolnictwa. Oczywiście w ramach prowadzenia działań promocyjnych ARiMR stara się wykorzystywać przede wszystkim bezpłatne możliwości (strona internetowa, portale społecznościowe jak np. Facebook, ulotki, Biuletyn Informacyjny itd.) i współpracować z mediami bez płacenia za zamieszczanie informacji. Niestety zainteresowanie dziennikarzy pozytywnymi zmianami w rolnictwie i coraz wyższym jego poziomem, efektami PROW 2007-2013 jest na co dzień minimalne. Dlatego właśnie konieczne jest korzystanie także z komercyjnych form promocji. Z tego powodu Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa wyprodukowała i zamówiła m.in. emisję spotów promujących PROW 2007-2013 ( finansując to także ze środków z tego Programu przeznaczonych konkretnie i wyłącznie na działania promocyjne) w 2010, 2011 i 2012 roku oraz wykorzystała tzw. idea placement we wszystkich odcinkach V edycji serialu "Ranczo". Ten ostatni projekt okazał się zresztą ogromnym hitem. Pokazanie wsparcia z PROW 2007-2013 w kultowym już "Ranczu" wywołało niekłamany podziw unijnych ekspertów i dziennikarzy z zachodniej Europy, czego efektem było zarekomendowanie przez Komisje Europejską zastosowania tej formy dotarcia do społeczeństwa innym państwom.
W tym miejscu warto zauważyć, że ARIMR wykorzystuje przekazane Polsce środki na promocję PROW na lata 2007-2013 tylko w niewielkim stopniu i Komisja Europejska w czasie ostatniego audytu oceniającego wdrażanie PROW na lata 2007-2013 zaleciła wręcz większe wydatkowanie tych pieniędzy. Przedstawiciel Francji, który w imieniu UE prowadził wiosną br. audyt realizacji przez nasz kraj PROW 2007-2013 dziwił się, że w naszych mediach mówi się i pisze głownie o innych funduszach europejskich , podczas gdy dla Unii priorytetem jest rolnictwo i dlatego budżet Wspólnej Polityki Rolnej jest przecież największy i dla Polski ma to ogromne znaczenia. Jak podkreślił, we Francji trudno sobie wyobrazić by w głównych programach informacyjnych czy radiowych nie mówiono o rolnictwie, czyli zupełnie inaczej niż u nas. Niestety nasze media nie doceniają rolnictwa i jego problemów. Tylko "pasjonaci" wiedzą, że np. jak pokazuje najnowszy Raport "Polska wieś 2012", po wstąpieniu do UE dochody w naszym rolnictwie znacznie wzrosły. W latach 2004-2010 były one średniorocznie ponad dwukrotnie wyższe niż przed akcesją. Dotacje tworzą już ponad 50% dochodów rolników. W mediach (poza gettem pism i programów rolniczych) trudno również znaleźć informacje o tym co przyniosły Polsce środki z PROW 2007-2013 wypłacane przez ARiMR. A dzięki PROW 2007-2013 nasi rolnicy kupili m.in. ponad 21 tys. ciągników, przeszło 176 tys. maszyn i urządzeń rolniczych oraz zrealizowali ponad tysiąc inwestycji budowlanych. Pieniądze z PROW 2007-2013 unowocześniły też setki firm zajmujących się przetwórstwem żywności oraz umożliwiły utworzenie na terenach wiejskich blisko 20 tys. nowych miejsc pracy niezwiązanych z rolnictwem. Mieszkańcy wsi, dzięki uzyskanej pomocy otworzyli sklepy, lokale gastronomiczne oraz firmy świadczące usługi turystyczne, komunalne, budowlane, księgowe, informatyczne itd. Natomiast młodzi i dobrze wykształceni rolnicy mogli stworzyć, dzięki otrzymanym premiom, ok. 20 tys. nowych gospodarstw. Dopłaty z PROW 2007-2013 pozwoliły na utrzymanie opłacalności działalności gospodarczej na terenach trudnych do gospodarowania i górskich (ONW) oraz prowadzenie tradycyjnych upraw i hodowli oraz zapewniają najwyższe standardy ochrony środowiska na obszarze ok. 2,3 miliona hektarów, a także pozwoliły na zalesienie ok. 62 tys. hektarów najgorszych gruntów. Bez wsparcia z PROW 2007-2013 trudno również wyobrazić sobie, żeby rolnicy czynnie włączyli się w produkcję bardzo wysokiej jakości żywności, a w tym pomaga działanie "Uczestnictwo rolników w systemach jakości żywności". Funkcjonowanie wielu "Grup Producenckich" pomagających zwiększyć dochody rolników także wspierane jest z PROW 2007-13. W czasie ostatniego Forum Debaty Publicznej poświęconego rolnictwu na bazie raportu "Polska wieś 2012" Prezydent Bronisław Komorowski podkreślał znaczenie unijnych i krajowych środków w zachodzących na wsi przemianach i perspektywach na lata następne. Mówił o potrzebie szerokiej dyskusji, by można było " posunąć sprawy polskiej wsi do przodu". Przeprowadzona przez ARiMR kolejna telewizyjna kampania umożliwiająca poznanie przez duży krąg opinii publicznej efektów Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich na lata 2007-2013 wpisuje się w te oczekiwania i doprawdy trudno zrozumieć dlaczego wzbudziła tyle kontrowersji.
Przedstawione dane i argumenty wydają się chyba wystarczające do oddalenia zarzutów niektórych mediów i polityków, że z niewiadomych powodów zdecydowaliśmy się na emisję spotu promującego efekty PROW 2007-2013 w czasie Euro 2012 i to w rzekomo najdroższym czasie antenowym. Jeszcze raz zapewniamy, że nie wybraliśmy najdroższej oferty, a tylko skorzystaliśmy z okazji, by właśnie za rozsądna cenę i w najlepszym możliwym czasie antenowym pokazać , zgodnie z nałożonymi na nas zadaniami, pokazać efekty PROW 2007-2013. Euro 2012 ma największą widownię jaką w ostatnich latach udało się zgromadzić przed telewizorami i jak już wspomniałem, wszystko wskazuje, że w najbliższych latach już żadnej stacji telewizyjnej nie uda się zgromadzić jednorazowo takiego audytorium, więc można zapytać, kiedy należało przedstawić sukces Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi oraz ARIMR w realizacji PROW 2007-2013 ? Naszym zdaniem Euro 2012 stworzyło niepowtarzalna okazję pokazania milionom polaków i to za niewielką cenę, tego jak zmieniło się polskie rolnictwo i obszary wiejskie oraz jaką smaczną i zdrową żywność produkujemy m.in. dzięki sprawnemu wykorzystaniu unijnego Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich na lata 2007-2013, którego budżet dla polskiego rolnictwa, obszarów wiejskich i przetwórstwa żywności wynosi ponad 70 miliardów złotych. Nawet wniosek partii Janusza Palikota o przegłosowanie wotum nieufności wobec ministra Marka Sawickiego, w związku z jego pojawieniem się w spocie ARiMR, nie zmienia naszego przekonania, że emisja naszego spotu była sukcesem promocyjnym i ekonomicznym.
Na zakończenie pragniemy się też odnieść, do wyrażanego przez niektórych rzekomych ekspertów "w dziedzinie jakości reklam", że spot ARiMR jest i tu cytat "siermiężny". Co prawda o gustach się nie dyskutuje i nie uważamy, że nasze opinie nie podlegają krytyce i , że to my jesteśmy mistrzami świata w produkcji reklam, to jednak pozwalamy sobie wyjaśnić dlaczego przyjęliśmy taką, a nie inną konwencję naszego spotu. Po pierwsze przystępując do jego produkcji przyjęliśmy założenie, że musi on być tak zrobiony by można było z niego korzystać jak najdłużej (a najlepiej do końca realizacji PROW 2007-2013, by nie trzeba było płacić za nagranie nowych spotów) następnie, że chodzi nam o przekaz "dziennikarski" i prosty , żeby nie powiedzieć wręcz "łopatologiczny", by był zrozumiany przez wszystkich oglądających go widzów. To się potwierdziło, nawet w przypadku widzów z zagranicy oglądających spot w strefach kibica, którzy mówili, że pokazujemy nowoczesną polską wieś. Tak więc postawione sobie cele osiągnęliśmy, co niestety z niemałą satysfakcją zauważamy rzadko zdarza się tym ekspertom - producentom, którzy nas krytykowali za artystyczną wartość naszego spotu.. Tymczasem to ich wymyślne reklamy, z różnymi stworkami, czy celebrytami namawiającymi do zakupu towarów lub korzystania z różnych usług bankowych, podpasek, paraleków, telefonów komórkowych, napojów bardziej i mniej orzeźwiających itd. są niestety wbrew zamierzeniom nierzadko mało dowcipne, a na domiar złego często niezrozumiałe. Wielu widzów nie ukrywa, że te reklamy to jakieś głupoty, które ich irytują. Te spoty budzą jednak oczywiście zachwyt kolegów z branży i "samozachwyt" producentów tych dzieł, nie mówiąc już o radości różnej maści celebrytów pobierających za występy w tych klipach gigantyczne honoraria. Nasz klip rzeczywiście nie mieścił się w tej konwencji, ale było to świadome założenie. To, że nasz spot się wyróżniał miało też swoja wartość, bo to wartość w reklamie ogromna. Za jeszcze bardziej absurdalny uważamy zarzut przedstawiony np. przez redaktora Pawła Wrońskiego z Gazety Wyborczej , że nasze spoty nie miały związki z Euro 2012. Czyli jego zdaniem związek z tym wydarzeniem i prawo do emisji mają wspomniane klipy reklamujące piwo, banki, czy środki na zaparcia pokarmowe. Czyli kibic ma być jedynie zachęcany do picia i leczenia stanów niewydolności pokarmowej. Największy kłopot sprawił nam jednak redaktor Łukasz Warzecha , który w tabloidzie Fakt napisał, że nie rozumie, co w klipie mówi minister MareK Sawicki. Nam się wydawało, że sformułowanie " Polska dobrze wykorzystuje unijne środki dla rolnictwa i obszarów wiejskich. Mamy bogaty plon" wygłoszone po przedstawieniu w obrazach i słowami lektora , co w Polsce udało się zrobić dzięki absorpcji pieniędzy z PROW na lata 2007-2013, nie sprawia kłopotu w percepcji nawet dzieciom. Jak się okazało byliśmy w błędzie. Ale może za dużo wymagamy od tego Pana Redaktora, bo nadal domaga się on także ujawnienia informacji o wysokości kontraktu ARiMR z TVP, czyli i ta informacja , przekazana już dwa tygodnie temu przez pana posła Krzysztofa Jurgiela, nie może do jego świadomości dotrzeć.
Marek Kassa
Rzecznik Prasowy
ARiMR