Gdy czytam artykuły w prasie ogólnopolskiej, to często mam wrażenie, że ich autorzy wiedzę o rolnictwie mają na poziomie angielskiego króla. Dlatego tak łatwo dają się sterować różnym „specjalistom”. Już po pierwszych zdaniach można się domyślić, które lobby szeptało dziennikarzowi do ucha. Ostatnio taki tekst znalazłam w kwietniowo- -majowym numerze „Polityki” (którą skądinąd bardzo cenię). Artykuł „Bój o ubój” to przygnębiająca opowieść o rolnikach, wiejskich rzeźnikach, którzy w brudzie zabijają świnie, w nie lepszych warunkach produkują wędliny, a mięsa nie badają, żeby się nie wydało, że mają chore zwierzęta. Potem oczywiście wyroby sprzedają mieszkańcom miast, narażając ich na utratę zdrowia i życia. A to jeszcze nie koniec. Rolnicy nie dość, że zgarniają od państwa pieniądze na utylizację padłych sztuk, to jeszcze zdychające i martwe zwierzęta sprzedają (znów narażając mieszkańców miast na utratę zdrowia i życia).
Znaczna część artykułu oparta jest na raporcie dra Jacka Leonkiewicza. Kim jest Leonkiewicz? Jego nazwiska nie znajdzie się w internetowej bazie ludzi nauki. Odnajdujemy go natomiast jako prezesa Polskiego Związku Przetwórców. To by wskazywało na fakt, że bardziej niż naukowcem doktor jest lobbystą przemysłu mięsnego, dla którego ubój gospodarczy jest konkurencją. Ale czytelnik nie zostaje o tym poinformowany. A jeśli chodzi o szarą strefę, to prawda leży – jak to zwykle bywa – pośrodku. Staramy się to pokazać w tekstach opublikowanych w dzisiejszym numerze (str. 10 – 15). Uwzględniając opinie rolników, które do ogólnopolskich mediów przebijają się z trudem.
Aleksandra
Pilarczyk
redaktor naczelny