„Oddajemy w Państwa ręce drugi raport Stowarzyszenia Otwarte Klatki opisujący rzeczywistość hodowli zwierząt na futro w Polsce”. Problem polega na tym, że ani analiza nie była rzetelna, ani grupa reprezentatywna. Otwarte Klatki bowiem wzięły pod lupę dwie z – jak sami twierdzą z 336 ferm norek zarejestrowanych na terenie naszego kraju. Znając podstawy statystyki trudno uznać arbitralnie wybranych dwóch przedstawicieli za modelowych dla pomiaru. SOK zasłania się jednak poprzednią publikacją, w której „zbadali” 52 fermy, a najnowsza pozycja wydawnicza stanowi dla niej jedynie uzupełnienie. Sęk w tym, że poprzednim raporcie z 2013 roku głównymi bohaterami byli także ci sami dwaj hodowcy. Jeśli jednak tak jest, wypadałoby na wstępie zastrzec, że jest to uzupełnienie, czy też pochwalenie się nowymi materiałami oraz jakiego obszaru owe nowinki dotyczą. Próżno by ich szukać, bo ich zwyczajnie nie ma. Sugerowanie, że publikacja stanowi opiniotwórczą pozycję o charakterze badawczym jest celowym wprowadzeniem w błąd opinii publicznej i stanowi nadużycie.
Podane w raporcie dane w wielu miejscach nie mają przypisów. Zapytaliśmy Stowarzyszenie Otwarte Klatki o źródła dla poszczególnych danych i ku naszemu zaskoczeniu zamiast działaczy odpowiedział na im ich przedstawiciel - mecenas Zbigniew Krüger, którego odpowiedzi są wymijające, a w sprawach niezwykle istotnych dla oceny prawdziwości danych zawartych w raporcie zasłonił się dobrem procesu, albo zwyczajnie przemilczał.
Przede wszystkim w oczy się rzuca brak opisu metodologii. Zwróciliśmy się więc do SOK z prośbą o jej ujawnienie. W odpowiedzi adwokat OK pan Krüger uprzejmie nas poinformował, że nie może odpowiedzieć na to proste pytanie, „gdyż bezpośrednio wiąże się z procesem karnym wytoczonym członkom Stowarzyszenia przez Pana Rajmunda Gąsiorka. Proces ten toczy się z wyłączeniem jawności. Nie chcę także ujawniać w mediach szczegółów dotyczących linii obrony”. Jaką obronę ma na myśli mecenas? Nie wiemy. Czyżby metodologia była aż tak nowatorska, że trzeba jej strzec z pomocą adwokata, czy też sprawa jest bardzo prozaiczna, acz ze względów procesowych jej nie przytoczymy?
Metodologii przeprowadzanych pomiarów łatwo się jest jednak domyśleć i potwierdził nam ją adwokat Krüger, który twierdzi, że działacze opisali „stan faktyczny zastany na fermach”. Rodzi się pytanie jak na nie weszli? Zapytaliśmy u samego źródła czyli w Polskim Związku Hodowców i Producentów Zwierząt Futerkowych o ty czy do Związku wpłynęła oficjalna prośba o dane, o pomoc w uzyskaniu zgód na wejście na teren ferm lub czy Związek ma sygnały od hodowców, że działacze organizacji prozwierzęcych, w tym SOK, chcą wejść na teren ich ferm.
- „Żaden przedstawiciel Stowarzyszenia Otwarte Klatki nie kontaktował się z Polskim Związkiem Hodowców i Producentów Zwierząt Futerkowych, i o ile mi wiadomo z żadnym hodowcą norek.” – odpowiedziała nam Klaudia Gołąbek, dyrektor w Polskim Związku Hodowców i Producentów Zwierząt Futerkowych.
Pytania zadane przez redakcję wSensie.pl Stowarzyszeniu Otwarte Klatki.
wSensie.pl: W opublikowanym dokumencie "Drapieżny biznes. Konsekwencje hodowli norek w Polsce dla ludzi, zwierząt i środowiska" autorzy stwierdzają “Stumetrowy pawilon w momencie szczytowej liczebności stada mieści mniej więcej 1500 – 2000 zwierząt.” (roz. 3.1. "Warunki utrzymania" str. 8). Skąd wzięły się liczby 1500 i 2000? Brak jest przypisu.
Adwokat SOK: Podane w raporcie liczby dotyczące liczebności stada, wynikają z obliczeń na podstawie maksymalnej dopuszczalnej liczby zwierząt w klatkach i obserwacji w naturze, z której wynika, że w klatkach znajdowała się taka liczba zwierząt, rozmiaru klatek oraz długości i rozmiaru pawilonów i liczby klatek w pawilonach. Informacje te podane były w przybliżeniu, co zostało wprost wskazane w raporcie.
wSensie.pl: "Na fermach futrzarskich w Polsce norki pozbawione są jakiegokolwiek kontaktu ze środowiskiem wodnym." (roz. 3.4 "Potrzeby gatunkowe norki amerykańskiej" str. 10). Brak przypisu, skąd pochodzi ta dana?
Adwokat SOK: Uprzejmie wyjaśniam, że "środowisko wodne" to nie to samo co dostęp do wody pitnej. Raport w żadnym miejscu nie wskazywał, że zwierzęta nie mają dostępu do wody pitnej, tylko że nie mają zapewnionych potrzeb gatunkowych, między innymi dostępu do środowiska wodnego. Przez "środowisko wodne " rozumie się wzbogacone klatki, bądź wybiegi dające norkom możliwość pływania. Wymogi dotyczące zapewnienia norkom możliwości pływania wprowadzono ustawowo np. we Włoszech w roku 2005, a w Niemczech wymóg taki zostanie wprowadzony od roku 2016.
(Mec. Krüger poproszony po raz drugi o odpowiedź na nurtujące nas pytanie skąd OK mają informację, że na ani jednej fermie w Polsce norki nie mają kontaktu ze środowiskiem wodnym, nie odpisał).
wSensie.pl: Na fermie aktywiści udokumentowali u kilku zwierząt przypadki dużych ran głowy i tułowia. Są one pokryte strupami i naroślami. Zdjęcia wykonane w różnych przedziałach czasowych od lipca do września pokazują pogarszający się stan zwierząt w jednej z klatek. Podczas gdy pierwszy materiał pokazuje jedno okaleczone zwierzę, na przestrzeni kilku tygodni pogryzione są już wszystkie norki w klatce. Nie ma śladów świadczących o interwencji hodowcy ani podjęciu leczenia, nie zawiera ich także dokumentacja chowu. Materiały z września dokumentują obecność w klatkach padłych zwierząt. Jeden z materiałów przedstawia agresję wśród już pogryzionych osobników, co pozwala przypuszczać, że obrażenia są wynikiem walk między zwierzętami w klatce." (roz. 4.5 "Ferma Wojciecha Wójcika - Granowiec" str. 14-15) W jaki sposób został pobrany opisany wyżej pomiar?
Adwokat SOK: Piąte pytanie nie dotyczy pomiaru. Fragment raportu opisuje stan faktyczny zastany na fermach i został właściwie udokumentowany. Wykonana została dokumentacja fotograficzna i filmowa, a podczas filmowania bezpośrednio filmowany był także przenośny odbiornik GPS, wskazujący dokładne współrzędne geograficzne, po to by uniknąć zarzutu, że zdjęcia mogły być wykonane gdzie indziej, a nie na fermach opisanych w raporcie. Raport został więc przygotowany bardzo profesjonalnie i rzetelnie.
Źródło: wSensie.pl